Rozdział 18

6.3K 185 18
                                    

Carmen POV:

Ostatni raz weszłam do pokoju ojca i na niego spojrzałam. Spał jak dziecko, ale wolałam się upewnić.

-Tato?! -powiedziałam głośno, a następnie poklepałam go po twarzy. Nawet nie drgnął.. Trzy godziny temu dosypałam mu do napoju środek nasenny. To okrutne, że muszę załatwiać to w ten sposób, ale za nic nie pozwoliłby mi wyjść z domu na tak długi czas. Chciałby skontaktować się z ,, koleżanką " z którą pojadę. Nie mam ani jednej..

Zerknęłam na wyświetlacz telefonu i zauważyłam na nim wiadomość od Ashtona. Napisał, że czeka pod drzwiami. Szybko zeszłam na dół i mu je otworzyłam.

-Gotowa? -zapytał z uśmiechem na twarzy.

-Tak. Mogłeś zadzwonić dzwonkiem, śpi jak zabity. -przytuliłam go na powitanie. To nadal wydaje mi się być snem.. Nie mogę w to uwierzyć. Nigdy nie byłam szczęśliwsza, ale mimo to, coś nie daje mi spokoju. Nigdy nie oszukiwałam ojca, mam wyrzuty sumienia.

-Wolę nie ryzykować, jeszcze mógłbym go obudzić. To ostatnie, czego chcemy.

-Wiesz co?.. Trochę źle się z tym czuję. -westchnęłam, zamykając za nim drzwi. Musiałam mu to powiedzieć..

-Nie masz powodu. -powiedział, a ja odwróciłam od niego wzrok. -Carmen.. Spójrz na mnie. -poprosił. Tak też zrobiłam. -Nie robimy niczego złego. Po prostu spełniamy marzenia. On nigdy by Ci na to nie pozwolił. Bez tego to wszystko nie byłoby możliwe.

-Zabije mnie.. Dostanę szlaban na wszystko, co możliwe.

-Tym będziesz martwić się, gdy wrócimy. Robimy to, co sobie obiecaliśmy. Wyłączamy te pierdolone telefony i żyjemy.

-Tak.. -słabo się uśmiechnęłam.

-Nie możesz być smutna, to mają być najlepsze chwile Twojego życia. -znów zamknął mnie w swoich silnych ramionach.

-Masz rację. Jestem głupia, wszystkim się przejmuję.

-Dokładne, niepotrzebnie. A teraz uśmiechnij się, słodziaku. -powiedział, a ja spełniłam jego prośbę. Pocałował mnie, po czym pstryknął w nos, przez co odruchowo zachichotałam.

-Chodźmy po walizkę, jest w moim pokoju. -odkleiłam się od niego.

Weszliśmy na piętro. Ostatni raz zajrzałam do pokoju ojca i zatrzymałam się, aby na niego popatrzeć.

-Co Ty tam masz, hantle? -zaśmiał się Ashton, wychodząc z mojego pokoju. Dopiero wtedy odwróciłam od niego wzrok.

-Parę ładnych szmat, przecież nie mogę oglądać Lizzy w dresie.

-Dla mnie we wszystkim wyglądasz pięknie, mogłabyś iść nawet w worku na śmieci.

-Jasne.. -parsknęłam. Znów zeszliśmy na dół. Weszłam do kuchni, a następnie wyrwałam kartkę z kalendarza. Wyjęłam długopis z szuflady, po czym napisałam na niej wiadomość dla taty. Umieściłam informację, że wszystko ze mną w porządku, jestem bezpieczna i ma się nie martwić. Dodałam też, że niedługo wrócę.

-Car, mamy samolot za półtorej godziny.. -przypomniał.

-Już kończę. -położyłam ją na środku stołu. -Przepraszam, tato.. -szepnęłam najciszej jak się dało.

-Modlisz się? Wiem, że boisz się lotu, ale nie będzie aż tak źle. -zaczął się śmiać.

-Obejrzałam za dużo chorych filmów, to przez to. -odwróciłam się.

-To nie film, możesz być spokojna.

-A czuję, jakby był.. Jakbym śniła. -przyznałam, zakładając buty. Sięgnęłam po torebkę, po czym opuściliśmy mieszkanie.

Ashton POV:

Dojechaliśmy na lotnisko. Komuś wydarzył się jakiś wypadek, więc dość długo staliśmy w korkach. Zostało nam dziesięć minut..

Szybko wysiedliśmy z samochodu. Złapałem dziewczynę za rękę i pobiegliśmy w stronę kolejki do wydawania biletów.

-Muszę do toalety. -mruknęła, zatrzymując się. Wyglądała strasznie niewyraźnie, coś było nie w porządku.

-Dobra, tylko się pospiesz. -zająłem miejsce w kolejce, a ta popędziła do łazienki.

Odebrałem bilet, ale ta nadal nie wróciła. Zacząłem stresować się, że nie zdążymy.

Nareszcie ją zobaczyłem. Zauważyłem, że wygląda jeszcze gorzej.

-Chodź, nie ma czasu.. -mruknęła, ciągnąc mnie za rękę.

-Dobrze się czujesz? -zmarszczyłem brwi.

-Tak. -powiedziała, ale jej nie uwierzyłem. Nie była zbyt przekonująca.. Podniosłem ją, powodując jej śmiech.

-Co Ty.. -przerwałem jej.

-Sama powiedziałaś, że nie mamy czasu. Trzymaj się. -odpowiedziałem, a ta przeplotła nogi na moim pasie i mocno mnie złapała. Była bardzo słaba, ale mimo to nie przestawałem słyszeć jej śmiechu przy swoim uchu.

♡♡♡
Ten rozdział jest dość słaby, reszta jest lepsza, obiecuję!!
♡♡♡

You Can Be The BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz