Rozdział 10

9.9K 287 70
                                    

Ashton POV:

-I co, pasuje? -zapytałem przez drzwi od łazienki.

-Sam zobacz.. -otworzyła je i wyszła. -Wyglądam jak kula śnieżna. -zaczęła się śmiać, a ja razem z nią. Była już nieźle pijana.m. Wypiliśmy tyle samo, ale okazało się, że ma trochę słabszą głowę.

-Wyglądasz uroczo. -poprawiłem ją. Dałem jej czystą koszulkę. Jej ubrania były przemoknięte przez deszcz. pozwoliłbym jej w nich spać  mogłaby się przeziębić. Nie chciała się zgodzić, ale w końcu uległa.

-Gdzie będę spać? -zapytała z uśmiechem. Uwielbiam, gdy jest on na jej twarzy. Tyle wycierpiała.. Zasługuje na wszystko, co najlepsze.

-U mnie.

-Z Tobą? -podniosła brwi. Chciałbym.. Położyłbym się obok, ale rano będzie wystraszona.

-Nie, ja przejdę do gościnnego. -odpowiedziałem.

-Szkoda.. -zaśmiała się. Przeszliśmy do mojej sypialni. Włączyłem lampkę i odchyliłem pościel, aby mogła się położyć. Powoli weszła do łóżka.
Przykryła się, a ja usiadłem obok, wpatrując się w nią. -Czujesz coś do mnie? -zapytała nagle. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. To dlatego, że nie mam pojęcia czym jest miłość. Nikt mnie jej nie nauczył.. Nikt mi jej nie pokazał.

-Śpij.. -parsknąłem śmiechem.

-Jasne.. Przepraszam, że zapytałam. -westchnęła zasmucona. Zrobiło się jej przykro.. Nie miałem tego na celu.

-Tak, czuję coś do Ciebie. -przyznałem zgodnie z prawdą.

-Naprawdę? -jej oczy jakby zabłysły.

-Naprawdę.. A teraz śpij. -wstałem. Pocałowałem ją w czoło, po czym zgasiłem światło i wyszedłem z pokoju.

Zszedłem na dół i dopiłem swojego drinka. Nie wiem, czy postąpiłem dobrze.. Wydaje mi się, że staje się dla mnie bardzo ważna, ale nie mam pojęcia, czy to kochanie. Nigdy nie miałem dziewczyny, którą szczerze bym pokochał. Zawsze tylko mówiłem, nie czułem. Tylko po to, żeby zostały na noc. Żebym mógł odreagować..

Ona jest inna. Przez nią czuję się słaby i nie podoba mi się to, ale potrzeba bycia obok niej jest silniejsza. Myślę o niej i za cholerę nie umiem przestać. Nie chciałem tego czuć, ale gdy już tu jest, nie potrzebuję niczego więcej do szczęścia. Ona stała się moim małym szczęściem, chociaż nie znamy się długo.

Gdy opowiadała o przeszlości, łamało mi się serce. Gdy widziałem jej łzy, ciężej było mi oddychać. Jest mi jej tak bardzo szkoda.. Zrobię wszystko, żeby lepiej się czuła.

Usłyszałem dźwięk jej dzwoniącego telefonu. Wyjąłem go z torebki. Scott.. Zabije mnie, gdy dowie się, że jest w moim domu. Chciałby dla niej każdego, ale nie kogoś takiego jak ja. W sumie, to wcale się nie dziwię, potrafię być potworem.

W rozmyślaniu przeszkodziło mi dobijanie się do drzwi. Cholera, a co jeśli to on?.. Podszedłem do nich i je otworzyłem. Moim oczom ukazał się mój totalnie pijany brat.

-Rick mnie tu podwiózł, pojebało mu się.. -wybełkotał, wchodząc do środka.

-Jest druga w nocy, co Ty tu robisz? -zmarszczyłem brwi.

-Jestem po imprezie. Koledze się pomyliło, myślał, że dalej tu mieszkam. -przeszedł do salonu. Chwycił za butelkę i zaczął pić mój alkohol.

-Rick? Ten zjeb? Przecież zabrali mu prawo jazdy.. -wyrwałem mu butelkę z ręki.

-No chyba. -wzruszył ramionami. -Czyja to torebka? Co to za nowa dziwka?

-Koniec z dziwkami. -odpowiedziałem stanowczo.

-Co się stało? Przecież to uwielbiasz.. Jedna na jedną noc. Było Ci z tym dobrze, nie potrzebujesz żadnej dupy na stałe. Tylko Cię ograniczy. Ja na przykład w tym tygodniu przeleciałem z.. -przerwałem mu.

-Nie obchodzi mnie to. -powiedziałem.

-Jaki groźny.. Pokaż mi chociaż czy jest ładna. -zaśmiał się. -Jest na górze? -już kierował się w stronę schodów, gdy dogoniłem go i złapałem za ramię.

-Spierdalaj od niej. -rozkazałem, a ten ironicznie podniósł ręce. -Byłeś u dziadka? -zapytałem. Jest w szpitalu, zmaga się z nowotworem. Bardzo cierpi, zależy mi na tym, aby ktoś przy nim był. Codziennie po trochu umiera. Udaje, że dobrze się czuje, ale jego oczy mówią co innego. Wychował nas, jest dla mnie bardzo bliski. Staram się być z nim szczery, ale nie wie czym się zajmuję. Chcę, żeby odszedł w spokoju bez większych zmartwień.. Należy mu się to, martwił się o mnie przez całe życie, gdy sprawiałem problemy.

-Zapomniałem..

-Nie no, zabiję Cię, kurwa.. Prosiłem Cię o to. Nie potrafisz zrobić jednej rzeczy? -zapytałem rozzłoszczony.

-Imprezowałem.

-To wracaj tam, gdzie byłeś. -warknąłem.

-Jemu już nie zależy czy ktoś z nim jest, przynajmniej się wyśpi. -wzruszył ramionami.

-Ty się zaraz wyśpisz w grobie! Nie prowokuj mnie..

-Pojadę tam jutro. -przewrócił oczami.

-Jutro to sam mogę pojechać..

-Jeszcze lepiej. -chciał wchodzić po schodach, ale go zatrzymałem.

-Śpisz w salonie, nie właź tam. Zaraz dam Ci jakąś szmatę do przykrycia. -popchnąłem go.

♡♡♡

You Can Be The BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz