18 (Trzeba dopłacić, kochanie)

8.7K 292 131
                                    

~* * * ⁂* * * ~

Mimo że alkohol początkowo dość mocno uderzył mi do głowy, wskutek czego wydawało mi się, że bezwiednie zsuwam się z oparcia kanapy, a mój język próbuje żyć własnym życiem, to bardzo dobrze wiedziałam, co robię. Kontrolowałam mowę, ruchy, obraz przed moimi oczami ruszał się coraz mniej intensywnie.

— Poznałam go kilka dni temu w necie — odparłam zgodnie ze spontanicznym zamiarem. — Nie byłam zainteresowana nawiązywaniem jakiejkolwiek relacji, ale ten arogancki dupek zmusił mnie do robienia okropnych rzeczy, a potem nagadał bzdur na mój temat i uciął kontakt. Ale ja też miałabym dużo do powiedzenia o nim. Ten potwór bez krzty sumienia, nie pozostawiał mi w niczym wyboru, więc dlaczego powinnam się zadręczać? Nie chciałam tego. Lecz jeśli zacznę nad tym myśleć, analizować, jeśli zrozumiem co zaszło, co zrobiłam i na co patrzyłam, to na pewno oszaleję. Jestem dobra. Nie zła.

— Jakich okropnych rzeczy? — doszła wreszcie do głosu zatroskana Hayley, która od połowy mojej wypowiedzi próbowała mi przerwać. — Co ci kazał zrobić?

— Różne rzeczy, nieważne — burknęłam. — Ważne, że mnie dosłownie obrażał. Mówił, że jestem żałosna i znudzona, że chciałam tego wszystkiego, choć to on mnie zmanipulował, odurzył tymi swoimi spojrzeniami, zaczepkami, prowokacjami i myślałam o nie wiadomo czym, zamiast wziąć na poważnie to, co zrobił tym biednym...

— Jakich okropnych rzeczy?! — przekrzyczała mnie Hayley. — Do czego on cię zmusił?

Zdałam sobie sprawę, że ostatnimi słowami mocno się zagalopowałam. Jednak moment przed tym gdzieś z tyłu głowy szykowałam fałszywe wyjaśnienia na wypadek przesadnej ciekawości przyjaciółki.

— Kazał mi przejść przez ulicę w niedozwolonym miejscu — odparłam bez zająknięcia, tylko lekko bełkotliwie. — Kazał mi porysować kluczem czyjś samochód. I pomazać sprayem witrynę jednego sklepu.

— Co?! Ty to wszystko zrobiłaś?

Wygięłam usta w podkówkę i wstrząsnął mną szloch, suchy płacz, bez łez, jak z nagłego przejmującego żalu, poczucia winy nad ofiarami Damona i nade mną samą.

— Dlaczego go posłuchałaś? — zapytała z niedowierzaniem Hayley.

— Dałam mu kilka swoich zdjęć, a on wyciął moją twarz i dokleił do nagiego ciała innej dziewczyny i groził, że wrzuci je do neta, jeśli nie wykonam kilku wyzwań.

Na chwilę zaniemówiła, a potem spytała z powątpiewaniem:

— Dokleił?

— Tak! Nie dałam mu ani jednego nudesa.

— No to, czemu się przejęłaś?

— A kto by tam wiedział, że to fałszywe? Słuchaj. Bałam się, że spełni groźby, więc robiłam złe rzeczy, a on mi wmawia, że tego chciałam, że pragnęłam nowych emocji i... jego. — Parsknęłam z politowaniem.

— Czekaj, czekaj. Po kolei. Na jakim serwisie go poznałaś? I jak się komunikowaliście?

— Facebook, czat i wideorozmowy.

Hayley klasnęła w dłonie.

— Dobra. Musisz iść na policję. Pokaż im wiadomości.

O, cholera.

— Skasowałam je — zełgałam, na co jęknęła i pacnęła się obiema dłońmi w czoło.

W tym momencie uświadomiłam sobie, że niepokojąco dobrze radzę sobie w stresujących, kryzysowych sytuacjach, zwłaszcza igrających z prawem. Tak jakbym była do tego stworzona.

She wanna be a GOOD GIRLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz