37 (Przepraszam, że cię zdradziłam)

8.3K 291 210
                                    

Przekleństwa

~* * * ⁂* * *~

— Damon! Damon, przepraszam! Przepraszam, że cię zdradziłam. Nie wiedziałam, co robię! Miałam mętlik w głowie, bo mi się przypomniało, że zabiłeś Norę! Damon, proszę, porozmawiajmy!

Mój głos odbijał się echem od pustych ścian wielkiego, surowego pomieszczenia. Było one pozbawione okien i miało dwa otwory na drzwi. Pierwszy prowadził do prymitywnej toalety, drugi blokowała kamienna płyta.

Kiedy zostałam napadnięta i traciłam przytomność od oparów szmaty przyciśniętej do moich ust, pomyślałam, że umieram przez Gaela. Później jednak ocknęłam się na obdrapanej sofie w obcym miejscu i od razu wiedziałam, że to Damon mnie złapał. W jakiś sposób wymknął się ochronie czy policji. Czyżby Gael mu pomógł? Może tylko udawali, że się nienawidzą, by sprawdzić, czy odważę się wykonać nielojalny ruch?

Spieprzyłam. Powinnam była zaczekać. Pojechać do Lake Haven, ukryć się z rodziną i dopiero powiadomić policję o zbrodniach chłopaka. Nie umiałam sobie wyobrazić, jak bardzo go rozwścieczyłam, gdy zamknęłam przed nim drzwi w tamtym korytarzu. Nie ulegało wątpliwości, że porwał mnie dla zemsty.

Miał doświadczenie w odurzaniu mnie i przenoszeniu z jednego łóżka do innego. Poprzednio zadbał o mój komfort, lecz teraz przetrzymywał mnie w diabelnie nędznych warunkach. W pomieszczeniu było chłodno, sofa cuchnęła, nie dostawałam jedzenia ani picia, a co najgorsze, moją prawą nogę, tuż nad kostką, okalał żelazny kajdan przykuty do długiego łańcucha przymocowanego do tylnej ściany. Nie dosięgałam więc do wyjścia, utykając metr przed metalową płytą.

W toalecie okno mieściło się w moim zasięgu i gdybym się przez nie przedostała, może łańcuch pozwoliłby mi oddalić się na tyle daleko, że krzykiem zaalarmowałabym kogoś postronnego. Niestety, okno było nieotwierane i miało wielkość pudełka na buty. Pozostawało mi gapić się przez grubą szybę, naiwnie wypatrując kogoś do pomocy.

Wyglądało na to, że budynek, w którym się znajdowałam, stał na odludziu. Przed oknem łazienki rozciągał się coraz bardziej zakrzaczony, niezabudowany teren. Na horyzoncie dostrzegałam tył wieży zegarowej „River Tower", dzięki czemu wiedziałam, że znajdowałam się w Calchester.

Próbowałam wierzyć, że niedługo odnajdzie mnie policja. Hayley słyszała moje piski i z pewnością powiadomiła służby, że padłam ofiarą czyjegoś ataku. Jednocześnie zadręczałam się zastanawianiem, czy ratunek nadejdzie na czas.

Pierwszego dnia płakałam i krzyczałam godzinami. Miałam małą nadzieję, że Damon zmięknie i mnie wypuści. Nie mógł się przecież okazać totalnie bezwzględny po tym, co między nami zaszło. Wyznaliśmy sobie miłość. Kochaliśmy się. To musiało coś znaczyć.

Kiedy za oknem w łazience zapadła ciemność, zgasła żarówka wisząca centralnie nad sofą, która stanowiła jedyne źródło światła w moim pokoju. Od tej pory każdy dźwięk – szczęknięcie łańcucha, skrzypnięcie sprężyn w materacu, a nawet świst mojego oddechu – sprawiał, że wzdrygałam się ze strachu. Oprócz omamów słuchowych miałam też złudzenia, że jestem dotykana.

Horror. Sądziłam, że nie przetrwam tamtej nocy. Zostanę zabita albo umrę na zawał.

Próbowałam nie zamykać oczu, wypatrując w ciemności niebezpieczeństwa, lecz w którymś momencie zasnęłam i gdy się obudziłam, żarówka znów świeciła, a łazienkę przecinało pasmo światła słonecznego przepuszczonego przez okno.

Przetarłam piekące, zmęczone oczy, po czym jęknęłam z głodu i pragnienia. Powoli przypuszczałam, że Damon wykończy mnie przez przez odwodnienie. Przyłożyłam dłonie do twarzy, załamana i bezradna.

She wanna be a GOOD GIRLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz