~* * * ⁂* * * ~
Nie mogłam w to uwierzyć. Damon przyjechał pod moją pracę i powiedział, że jednak pomoże mi zdobyć pieniądze. Wtedy odwaliłam coś szalenie żenującego - z radości rzuciłam mu się na szyję. Ta bliskość sprawiła, że załaskotało mnie tysiące motyli w brzuchu. A już miałam nadzieję, że wymarły przez ostatni miesiąc. Albo, że dobiły je chamstwo i niechęć, okazane przez Damona, gdy pojechałam do jego domu. Niestety, motyle masowo ożyły, gdy wisiałam na jego szyi. Zastygły jednak w szalonym locie, po tym jak uświadomiłam sobie, że przytulam się do sztywnego ciała, które raczej nie życzyło sobie mojego dotyku.
Odskoczyłam od Damona i przeprosiłam go, zakłopotana. Nieśmiało wsiadłam do samochodu, wciąż lekko zszokowana. Minionej nocy pogodziłam się z tym, że za tydzień wprowadzą się do mnie rodzice i rodzeństwo. Rozważałam też podjęcie dodatkowej pracy, żeby oszczędzać na nowy dom. Wprawdzie wysłałam mamie numer do prawnika poleconego przez Hayley, ale wątpiłam, że on wyciągnie moich rodziców z kłopotów finansowych.
Jedyny ratunek widziałam w Damonie. Dlatego uniżyłam się przed nim i błagałam o jakiekolwiek wsparcie. Wyglądało na to, że nadaremnie. Co go skłoniło do zmiany zdania?
Nim zdołałam się głęboko zamyślić nad tym pytaniem, usłyszałam szorstki głos Damona:
— Nie ma za co. Warto potrenować takie przytulanie.
Zerknęłam na niego zdezorientowana, a on pochylił się do mnie i dodał:
— Będziemy dziś udawać małżeństwo, maleńka.
Wybuchł mi mózg, a całe ciało przeszył gorący dreszcz. Momentalnie odpłynęłam myślami do wspomnienia tego, jak Damon leżał na mnie w łóżku, mimo że „maleńka" wypowiedział z dużą dozą kąśliwości i cynizmu, więc powinnam się poczuć wyłącznie wykpiona i urażona. Wzięłam długi oddech, żeby się uspokoić, po czym zapytałam z niezadowoleniem:
— Małżeństwo? Jak to?
Bez żadnego tłumaczenia zawiózł mnie pod mój blok i kazał odnieść telefon komórkowy do mieszkania. Kiedy nie ustawałam w dociekaniu powodów tego polecenia, powiedział tylko ze znużoną miną:
— Na wypadek, gdyby policja śledziła twoją komórkę w związku ze sprawą Wooda. Marne szanse, ale dmuchamy na zimne.
To zabrzmiało niepokojąco.
Wyobraźnia podpowiedziała mi, że Damon zaplanował skok na bank. Że chciał z nas zrobić Bonnie i Clyde'a. Czy oni w ogóle wzięli ze sobą ślub? Co miało nam dawać udawanie małżeństwa?
Uprzedziłam bliskich, że będę nieosiągalna z powodu natłoku pracy i wróciłam do samochodu.
Niedługo po opuszczeniu miasta Damon dał mi do ręki swój telefon i polecił obejrzeć kilka wybranych zdjęć w galerii. Zobaczyłam na nich drewniany pokój z kominkiem, kuchnię w stylu country, dwie sypialnie tonące w drewnie, łazienkę z prysznicem i toaletę. Chłopak opowiedział, który pokój prowadzi do którego, co leży w szufladach, opisał zawartość lodówki i kazał mi wszystko powtórzyć na głos. Nie wiedziałam, po co, ale gdy zapamiętałam poszczególne informacje, w końcu mi wyjaśnił, w jaki sposób zdobędziemy sto trzydzieści tysięcy dolarów.
Okazało się, że ukradł komuś klucze do leśnego domku oddalonego dwieście kilometrów od Calchester i mieliśmy udawać, że to nasza nieruchomość, którą właśnie wystawiliśmy na sprzedaż. Znalazł małżeństwo chętne na kupno, więc pozostało tylko zaprezentować domek, podpisać fałszywą umowę i przywłaszczyć pieniądze.
Nie dość, że doznałam oszołomienia na ten pomysł, to Damon dorzucił coś, co mało nie zwaliło mnie z siedzenia:
— Później skłonimy ich, żeby zażyli pigułki, po których zasną i zapomną, że nas poznali.
CZYTASZ
She wanna be a GOOD GIRL
RomanceOsiemnastoletnia Katherine pojawiła się w złym miejscu o złej porze i wpadła w sidła bandziora. Czy zdoła z nich wybrnąć? INFO: Prolog został dodany po kilku miesiącach od rozpoczęcia książki. Część komentarzy może być odpięta od pasujących fragment...