18 (Trzeba dopłacić, kochanie)

Zacznij od początku
                                    

Ogarnij się, Katherine Jesteś w swoim żywiole, zabrzmiał mi w myślach głos Damona.

Gdybym ten psychol jeszcze raz przede mną stanął, wytknęłabym mu brak sumienia i użalałabym się nad ludźmi, których zabił, ale przecież, tak jak sugerował, ich cierpienie niemal spłynęło po mnie jak po kaczce. Poczułam do siebie pogardę.

— Halo! Ziemia do Kat. — Hayley szturchnęła mnie w kolano. — Dlaczego je skasowałaś?

— Bo chcę o nim zapomnieć. — Westchnęłam zasępiona. — Zrobił ze mnie idiotkę, rozumiesz?

— Nie rozumiem. Nic nie rozumiem. Nie nadążam.

— Wyobraź sobie, że z jednej strony niby okazywał mi sympatię, mówił, że uwielbia mnie w czerwieni, a z drugiej nazwał mnie żałosną, znudzoną lalunią, i drwił, że na niego lecę czy coś.

Przyjaciółka przeskanowała wzrokiem moją twarz, podniosła wysoko brwi, a jej mina świadczyła, że wciąż mnie nie rozumie i się nad czymś zastanawia. Kilkukrotnie otwierała usta, zanim zdołała wydusić słowa:

— Wiesz, co? Myślę, że powinnyśmy o tym porozmawiać, gdy będziesz trzeźwa. Ale spoko, że poznałaś tego dupka. Rozkojarzył cię i chyba nie myślałaś za wiele o szefie, prawda?

— Prawda — mruknęłam zdawkowo.

— Ale na razie jedno mogę stwierdzić. Zapomnisz o nim w mgnieniu oka.

— Tak?

— Mówisz, że znasz go dopiero od kilku dni. A przecież nie jesteś zbytnio kochliwa.

— Ej, ej. — Zmarszczyłam nos. — Pomijając, że wcale nie myślę o nim w ten sposób, to przecież miałam już dwóch chłopaków.

— Ale z nudów. Byłaś z nimi po to, żeby organizowali ci czas.

— Nieprawda. W tym przypadku już miałabym kolejnych.

— Cóż. Edward i Jacob nie spełnili twoich oczekiwań, więc zrobiłaś sobie przerwę od związków.

Powstrzymałam prychnięcie. Skandal, że przyjaciółka podzielała przyganę zbira. Odniosłam wrażenie, jakby cały świat się zmówił przeciwko mnie. Nagle poczułam niepokój, który przygniótł mi klatkę piersiową. Skoncentrowałam się na nim, rozważając, czy to jakieś dziwne dejavu, panika przed konsekwencjami mojej opieszałości z ostatnich dni czy przeczucie, że znowu spotka mnie coś złego?

Odzyskanie wolności i powrót do normalnego życia wydawało się zbyt proste. Nierealne.

Choć głęboko w sercu odbierałam to tak prawdziwie, że aż kłuło niczym tysiąc igieł.

Hayley poprawiła ułożenie rzeczy na stoliku i szurnęła pilotem, czym zapewne mimowolnie wyrwała mnie z zamyślenia.

— A co z Benem? — zapytała z wielkim zainteresowaniem. — Jak randka? Widziałam, że Cara pytała i nie odpisałaś.

— Wystawił mnie — wyznałam sucho.

— Słucham?

— Zadzwoniłam do niego i zabawiał się z kimś. — Wzruszyłam ramionami.

Sapnęła z oburzenia. W spokoju wysłuchałam epitetów pod adresem Bena, a potem zapytałam bardziej z chęci zmiany tematu na taki, który nie dotyczył mnie, aniżeli z ciekawości:

— Jak było na wycieczce?

Hayley zaczęła opowiadać, natomiast ja jedynie udawałam, że słucham, bo tak naprawdę wróciłam pamięcią do tego, co się wydarzyło od zeszłej soboty. Zastanawiałam się, co mogłam zrobić inaczej, lepiej. Czy mój szef przeżyłby, gdybym nie stała jak słup soli, tylko uciekała z krzykiem? Może wtedy wydałabym się zbirowi zbyt mało podatna na jego groźby i dziwny czar?

She wanna be a GOOD GIRLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz