16 (Nie wiesz nic)

Start from the beginning
                                    

— Wspomnij jedno przez pryzmat drugiego, a filtr w twojej pamięci się zepsuje — powiedział przemądrzałym tonem. — Jeszcze w sobotę przejrzałem paragony, które powrzucałaś do miski na lodówce — kontynuował, nim zdążyłam jakkolwiek uwolnić się od dezorientacji wywołanej jego chrzanieniem o filtrze w mojej głowie. — Na większości paragonów było nabite tylko wino. Masz dopiero osiemnaście lat, a żłopiesz je kilka razy w tygodniu.

— Och, teraz robisz ze mnie alkoholiczkę? — wyburczałam skwaszona.

Praca w kancelarii często była stresująca. Wino pomagało mi się zrelaksować, poprawiało mój marny apetyt i pomagało szybko zasnąć. Kilka lampek tygodniowo nikomu nie szkodziło. Śmiechu warte, że wypominał mi je morderca.

— Nie — stwierdził przeciągle. — Nie jesteś alkoholiczką. Nie topiłaś w kieliszku tego, co zaszło z fotografką czy Scottem. Dziś w nocy ani razu nie popatrzyłaś na butelkę, która stała na blacie kuchennym. Pijesz z nudów. Jak dotąd.

Westchnęłam głęboko i pokręciłam głową z irytacji. Mało, że wariat, to jeszcze samozwańczy psycholog? Mniejsza z tym. Przybrałam zdziwioną minę i byłam chętna wysłuchiwać kolejnych bredni, bo dzięki nim klepki pod moją czaszką porządkowały się szybciej niż zakładałam. A może już mi się goiło, co trzeba? Tak czy siak, tajemniczość i atrakcyjność Damona traciły czar w obliczu jego żółtych papierów.

Przez chwilę czekał aż coś powiem, a potem wykrzywił usta w grymasie nielogicznego dla mnie politowania.

— W poniedziałek kupiłaś bilet na nocny pociąg, zamiast wcześniejszy — przypomniał szyderczym głosem. — Nie spieszyło ci się do rodzinnego domu.

Wciąż odczuwałam zdenerwowanie na wspomnienie, że mnie śledził tamtego dnia.

— Chciałam uniknąć postojów — odparłam zgodnie z prawdą.

— Albo, jak już mówiłem, chciałaś opóźnić powrót do szarego życia — bredził uparcie, na co tak mocno wywróciłam oczami, że aż zabolało.

— Nie zmienisz faktów swoimi insynuacjami. Przeżyłam ciężki weekend i chciałam spokojnej podróży.

— Jednak nie uprzedziłaś swoich najbliższych, że się do nich wybierasz.

Zastanowiłam się, jakim cudem o tym wiedział.

— Nigdy nie uprzedzam — bąknęłam na wpół zamyślona. — Robię niespodzianki. Gdybym zadzwoniła, to podejrzewaliby, że stało się coś złego.

Zdjął ręce ze swojego karku i skrzyżował je na torsie.

— W niedzielę o trzynastej napisałaś do ojca sms'a o treści „Hej. Jak wam upłynął weekend? Mnie dobrze, ale przede mną pracowity tydzień, więc będę rzadko dostępna. Buziaki".

Zmarszczyłam brwi i głośno wypuściłam powietrze nosem. Jeszcze brakowało, żeby ten drań mi grzebał w telefonie.

— Byłam w potrzasku. Nie wiedziałam, co mnie czeka. Zachowywałam się jak robot.

Damon wykrzywił usta w aroganckim uśmiechu, choć jego zielone tęczówki były bez wyrazu, przypominając kamień. Podniósł rękę, przeczesał włosy palcami i znów splótł ją z drugą.

— Nie umiesz ukrywać emocji — powiedział sucho po chwili krępującej ciszy. — Twoje ciało i twarz zdradzają wszystko. Już w gabinecie Wooda czy pod ruinami mostu biła od ciebie ekscytacja, fascynacja i pragnienie jeszcze większych wrażeń.

Zrobiło mi się słabo od słuchania tych szalonych pseudospostrzeżeń.

— Ja pamiętam inne emocje — odparłam wyniośle. — I myślę, że bardziej słuszne, skoro to ja je odczuwałam. — Postukałam się palcem nad mostkiem. — Szok, przerażenie, wzgarda, współczucie wobec twoich innych ofiar. Moje działania były podyktowane właśnie nimi.

She wanna be a GOOD GIRLWhere stories live. Discover now