W każdym razie, starszy lekarz był o wiele milszy, niż Styles to pamiętał. Chociaż może zawsze był całkiem przyjazny, a to on wmawiał sobie więcej niż powinien? W końcu to właśnie Tomlinson popychał go raz za razem, aby przekraczał swoje kolejne bariery, stając się coraz lepszym. Przez moment zastanawiał się nawet, czy może choroba pacjentki, nad którą siedział tyle godzin nie była kolejnym przekrętem, ale kiedy widział twarze pełne ulgi u reszty zespołu, zrozumiał, że problem był jednak prawdziwy.

No ale niech go nikt nie wini za takie myśli, po szatynie można było spodziewać się dosłownie wszystkiego. Ile przecież razy już doprowadził go na skraj przez swoje zagrywki? No może było to łatwo policzalne, ale chodziło o sam fakt, że coś takiego się działo.

Teraz wydawało się, jakby Louis na jakiś czas znów odpuścił, wracając do tego, co było do tej pory. Do pomocy Harry'emu, gdy ten mierzył się z wątpliwościami, chociaż teraz wydawało się, że miał ich mniej niż wcześniej. Może w końcu zaczął doceniać swoją wartość i zdolność myślenia nieco bardziej.

Aż w końcu po tygodniu od postawienia diagnozy, coś się jednak zmieniło.

I było to coś, czego Harry nie spodziewał się kompletnie. Skończył właśnie swój obchód, chcąc iść i wypić małą kawę albo herbatę, aby mieć kilka minut przerwy dla siebie. Była to dla niego niemal codzienność, o ile nie pojawiały się krytyczne momenty, jak większe wypadki, które powodowały niespodziewane obłożenie.

Tego dnia jednak było całkiem spokojnie i on się z tego cieszył. Liczba pacjentów nie odbiegała mocno od średniej, więc ruch na oddziałach szedł nieźle. Nawet z rana porozmawiał chwilę ze szczęśliwym Niallem, który tego dnia miał przeprowadzić swoją pierwszą operację. Co prawda jedną z tych nieco mniej skomplikowanych, ale dla Horana to i tak było dużo. W końcu na sali operacyjnej nie panowała żadna demokracja czy głosowania, więc okazja była okazją.

Wracając jednak do samej zmiany w ciągu całkiem spokojnego tygodnia, to oczywiście miało to związek z Tomlinsonem. Bo z kim innym miałoby być?

Kiedy odkładał kubek na blat, niemal podskoczył, orientując się, że ktoś za nim stał. Głównie zorientował się dlatego, że poczuł delikatny dotyk na swoim ramieniu. Siedział wtedy przy jednym ze stolików, więc niekoniecznie spodziewał się towarzystwa.

I jego niespodziewanym gościem był właśnie Louis.

— Ale się przestraszyłem — powiedział brunet, kiedy odwrócił się, aby spojrzeć na mężczyznę.

— Cóż, mogłem lepiej zaanonsować swoje przybycie, to prawda, ale królewskie fanfary były dzisiaj zajęte — odpowiedział Tomlinson, powodując, że na twarzy Harry'ego pojawił się mały, rozbawiony uśmiech.

— Mogę w czymś pomóc, czy jak w szkole zajmuję nieodpowiednią ławkę i mam sobie stąd iść?

— A czy ja wyglądam jak szesnastolatek, który ma obsesje na punkcie danego stolika? — zapytał Louis, unosząc lekko brew. — Prawdę mówiąc, przyszedłem porozmawiać.

— Coś nie tak? Coś z pacjentką?

— Nie, z nią wszystko w porządku. Na tyle, na ile można tak powiedzieć w jej stanie. Nasz zespół zbiera się od czasu do czasu na małe kolacje... Stwierdziliśmy jednak, że moglibyśmy zrobić wyjątek i zaprosić kogoś więcej. Głównie dlatego, czego udało ci się ostatnio dokonać.

Spojrzał z niemałym zaskoczeniem. Nie spodziewał się, że będzie zaproszony do takiego grona, nawet jeśli chodziło wyłącznie o spotkanie towarzyskie i pewien rodzaj uhonorowania go. Nagrodzenia za znalezienia nieoczywistej choroby.

✓ | Stitches On Our HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz