09

757 42 3
                                    

Chociaż wolne, bardziej lub mniej udane, było dla Harry'ego dobrą odskocznią, to jednak z pewną radością powitał powrót do szpitala. Kiedy zdał sobie sprawę ze swoich myśli nazwał się szalonym, jednak prawda była niepodważalna: cieszył się z powrotu, chociaż nie spędził przecież w domu miesiąca, a raptem dwa dni.

I miał wrażenie, że było to o dwa dni za dużo. Chyba zaczynał brzmieć jak pracoholik, więc jak nic nie pozostało mu nic innego jak strzelić sobie w twarz. Albo przynajmniej znaleźć sobie jakieś pociągające hobby, które będzie odciągało go od pracy.

A może chodziło również o to, że skoro wrócił do pracy, to nie musiał oglądać prezentu od Louisa, który teraz prezentował się w jego mieszkaniu. Był pewien, że podarunek uśmiechał się w jego stronę złośliwie I chociaż nie było to nic wybitnego, a zestaw ładnych świec z rzeczami do zrobienia sobie mini domowego spa znalazł się w torbie razem z pudełkiem całkiem drogich pralin, to jednak Harry poczuł się nieco dziwnie. A dlaczego? Bo to ewidentnie znaczyło, że Tomlinson widział, co Styles samemu oglądał. Brunet bowiem doskonale pamiętał, że ten zestaw oglądał dokładnie wtedy, gdy Louis płacił za jakieś inne rzeczy.

A z tą myślą wszystko zrobiło się nieco dziwniejsze. Louis mógł patrzeć mu na ręce w szpitalu, ale poczucie, że wgapiał się na niego również w sklepie? Zdecydowanie było to coś, o czym brunet nie chciał wiedzieć. Jakby nie wystarczyło im już to, że niektórzy i bez tego brali ich za parę, co było dziwne. Przecież nie wyglądali jak jedna.

W końcu kiedy byli w tych wszystkich sklepach, to też chciał znaleźć coś dla siebie. I nad tym zestawem zastanawiał się nawet najdłużej, ale finalnie było mu szkoda pieniędzy, skoro coś do pielęgnacji już miał w domu, a to czego mu brakowało, mógł kupić sobie nieco mniej luksusowego a taniej. I niby obiecał sobie, że nie będzie aż tak patrzył na ceny, ale było to silniejsze od niego. Na razie kokosów nie zarabiał, więc chociaż miał stały zarobek, to nie chciał szarżować tak na wszelki wypadek.

Co jednak było najważniejsze to fakt, że temat prezentu stał się w jego głowie jednocześnie tabu jak i najbardziej naglącą kwestią jednocześnie, a to powodowało, że denerwował się jeszcze mocniej.

Sama przejażdżka również była okraszona lekką niezręcznością. Jednak nie powinno to nikogo dziwić. Louis nie zaczynał rozmowy, a Harry tym bardziej nie zamierzał. Zresztą o czym miał z nim rozmawiać, skoro miał wrażenie, że wyczerpali zbiornik na przebywanie w swoim towarzystwie na najbliższy miesiąc. Cisza była przerywana jedynie odgłosami radia — dzięki czemu Harry odkrył gust muzyczny Tomlinsona i jego niechęć do reklam — i uwagami telefonu, który służył Louisowi za nawigację.

Na szczęście jednak Harry nie był taki głupi, jakby się to mogło niektórym wydawać i pomyślał, aby poprosić go o zatrzymanie się kawałek wcześniej, aby mógł wejść do marketu. I chociaż brunet wcale specjalnie zakupów nie potrzebował, to była to dobra wymówka, aby ten nie zatrzymał się pod samym wejściem do jego mieszkania. Nie sądził, że szatyn będzie kręcił się po jego okolicy, ale może Harry był nieco paranoiczny w tym wszystkim. Zanotował sobie wtedy w głowie, żeby przestać oglądać z Niallem wszelkie programy kryminalne, od których ewidentnie mieszało mu w głowie.

Jeszcze zanim samochód ostatecznie się zatrzymał, Harry nie miał już pasa owiniętego wokół swojego ciała. Szybko podziękował za prezent i wyskoczył z samochodu, zanim Louis powiedział cokolwiek. Czuł się dziwnie z tym wszystkim i chyba chciał złapać oddech jak najdalej od drugiego lekarza.

Nie powiedział jednak nikomu, nawet Niallowi, o tym spotkaniu. Chyba dla niego samego było to zbyt surrealistyczne, aby chcieć o tym rozmawiać. Oczywiście był pewien, że kiedy ułoży sobie wszystko w głowie, pewnie przyzna się przyjacielowi do tego, że spędził te kilka godzin w towarzystwie Tomlinsona.

✓ | Stitches On Our HeartsWhere stories live. Discover now