15 (Wyrzuty rozumu)

9.8K 342 135
                                    

POV Katherine

~* * * ⁂* * * ~

Nienawidzę go. Ta myśl kotłowała mi w głowie, odkąd zerwałam się z kanapy i uciekłam do łazienki. Wyszłam z niej dopiero, gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwi wejściowych, po szóstej rano. Od razu dostrzegłam na salonowym stoliku mop zdjęty z twarzy zbira. Znaczy, ten jego obrzydliwy zarost. Odebrałam to jako znak, że nigdy więcej go nie zobaczę i poczułam ogromną ulgę.

Nigdy w życiu nikt mnie nie upokorzył tak jak ON. Palce Scotta w moim gardle, a nawet leżenie pod nim nie było tak wstrętne jak sposób, w jaki potraktował mnie Tyler. A właściwie - Damon. Choć nie miałam pewności, czy zdradził swoje prawdziwe imię, skoro ze mną pogrywał. Wszystko, co mówił, pewnie było kłamstwem, zastawionymi sidłami, w które ochoczo wpadłam.

Teraz gardziłam sobą tak strasznie, że nie mogłam patrzeć w lustro. Ten drań świetnie mnie podsumował, po tym jak brutalnie ściągnął mój umysł i ciało z powrotem na ziemię.

„Znamy się od niecałego tygodnia, groziłem ci, szantażowałem cię i zabijałem przy tobie ludzi, a mimo to chcesz, żebym dał ci orgazm? Jesteś żałosna, Katherine".

Losie! Jak mogłam zrobić z siebie taką idiotkę? Nerwowym ruchem zamknęłam drzwi na klucz, które zostawił w zamku i posępnie rozejrzałam się po mieszkaniu. Trudno mi było znieść widok kanapy. Pomyślałam, że muszę ją czym prędzej wymienić. Chciałam zapomnieć o tym podłym bydlaku. Powtarzać, że go nienawidzę tak często, aż przestanę wiedzieć, o kogo chodziło.

Znienacka oblała mnie kolejna fala wstydu. Podeszłam do blatu kuchennego i nalałam sobie zimnej wody do szklanki. Wypiłam ją duszkiem, a potem oparłam się na rękach i zamknęłam oczy. Słyszałam w uszach bicie mojego serca. Wzięłam spokojny wdech, i zrobiłam wydech. Stopniowo opanowałam targające mną nerwy; gniew i wstyd przestały szczypać w policzki.

Przetrwam to, pomyślałam. Zapomnę. Nie będę kojarzyć filmu „Skyfall" z tym, jak... Damon i ja leżeliśmy tak bardzo blisko siebie. Nie wspomnę tego, jak na mnie patrzył, jak mnie dotykał, jak pieścił, gdy znowu usłyszę „Writing's On The Wall". Wyznanie: To była od dawna moja ulubiona piosenka. Zazwyczaj, kiedy jej słuchałam, czułam się dziwnie pusta, ale gdy ten dupek plugawił ją prowokacjami, pierwszy raz poczułam, że niektóre frazy tego utworu wyrażały moje emocje.

♫ Ale z Tobą czuję coś ♫

Co sprawia, że chcę zostać

Duszę się, gdy ciebie tu nie ma

Czy powinnam porzucić to co mam?

Dla Ciebie muszę zaryzykować to wszystko

♫ Ponieważ nieszczęście wisi w powietrzu, czuję co się święci ♫

Nie kontrolowałam się, to fakt. Z nikim wcześniej nie tonęłam w takim pożądaniu, jakie lunęło na mnie przy nim. Ale momentami płynęłam na dźwiękach, słowach, i, głupia ja, podświadomie sądziłam, że one połączyły umysły nas obojga, że dla niego też ten utwór stawał się w jakiś sposób wyjątkowy.

Jednak on o nic nie dbał. Zabawił się mną. Napawał się tym, jak go pragnęłam i z satysfakcją obserwował moją dezorientację wywołaną jego zaniechaniem i chamstwem. Moje policzki znowu zapłonęły wstydem na to wspomnienie. Potrząsnęłam głową, by je odgonić, i ruszyłam do sypialni. Pierwszy etap zapominania: sen.

Minęły dwie godziny, a ja wciąż przekręcałam się z boku na bok. Wygrzebałam z apteczki opakowanie tabletek nasennych, które zostały mi po okresie bezsenności, z którą się męczyłam po zamieszkaniu w Calchester. Wzięłam pigułkę, po dwóch minutach wszystko widziałam potrójnie, po czterech zasnęłam.

She wanna be a GOOD GIRLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz