Rozdział 17

8.5K 269 104
                                    

VALENTINA

Niepewnie przekroczyłam próg przestronnego mieszkania. Zapach świeżej farby momentalnie uderzył w moje nozdrza, a chłód owiał ramiona. Jasne ściany i wyłożone ciemnymi panelami podłogi wyglądały dziwnie przytulnie patrząc na to, że nie było tu jeszcze mebli, a tym bardziej ozdób. Skręciłam w prawo do salonu połączonego z kuchnią, a widząc zagospodarowany aneks, odrobinę odetchnęłam z ulgą. Jedną ze ścian pokrywały wysokie okna, zza których rozciągał się widok na niemal cały Londyn. Sceneria ta musiała robić szczególnie wielkie wrażenie nocą, gdy masa różnokolorowych światełek zlewała panoramę miasta z niebem pełnym gwiazd. Po mojej prawej mieściły się jeszcze dwuskrzydłowe, czarne, przesuwane drzwi, za którymi zapewne znajdowała się sypialnia. Obok mieściło się wąskie przejście, ale stojąc w tym miejscu nie widziałam, co się za nim kryje.

Nagle poczułam ciepłą dłoń na ramieniu, przez co gwałtownie odwróciłam głowę, napotykając pytające spojrzenie Anthony'ego. Dziś miał na sobie jedynie lnianą koszulę i beżowe spodnie. Wyglądał mniej oficjalnie. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim wydaniu.

– Co myślisz? – zapytał, okrążając moją sylwetkę. Stanął przede mną i jeszcze raz uważnym wzrokiem przejechał po otaczającej nas przestrzeni. – Kupiłem to miejsce – dodał po chwili, sprawiając, że zmarszczyłam brwi.

– Nie miałeś tylko czegoś wynająć? – podpytałam, podchodząc do okien. Z zachwytem obserwowałam tłoczne ulice, przechodniów oraz podrygujące na wietrze gałęzie drzew. Widok z tego miejsca był bezbłędny, bardzo urzekający.

– Po co, skoro teraz mogę mieć to miejsce na własność? – Słyszałam, że się zbliża. – Podoba ci się?

Nie wiedziałam, czy pytał mnie o widok z okien czy o całość mieszkania, więc jedynie przytaknęłam głową. W odbiciu szyby widziałam jego sylwetkę. Stał niedaleko, obserwując mnie bacznym wzrokiem.

– Przepraszam – rzucił nagle.

– Za co? – Objęłam się ramionami, wciąż śledząc spojrzeniem ludzi, którzy z tej wysokości wyglądali jedynie jak malutkie kropki.

– Za to, co powiedziałem ci wczoraj – wyjaśnił. W głowie odtworzyłam jego słowa. Nie uważałam, że miał mnie za co przepraszać. Cóż, mówił jedynie prawdę, a to, że zrobił to w sposób taki, a nie inny... – Nie powinienem był naciskać. Być może miałem rację, ale chyba wywieram na ciebie zbyt wielką presję.

W końcu odważyłam się odwrócić twarzą do Anthony'ego. Nie wyglądał na przybitego. Jak zawsze, emanował pewnością siebie, a od jakiegoś czasu w jego oczach, ilekroć patrzył na mnie, przewijała się łagodność. Nie wiedziałam, co ona oznacza, ale czułam się dobrze, gdy mnie obserwował. Jakkolwiek to brzmi.

– W porządku – mruknęłam, podchodząc bliżej. Ułożyłam dłoń na jego ramieniu i uśmiechnęłam się lekko. – Być może miałeś racje. Musisz dać mi czas, abym mogła to wszystko przetrawić.

Jego lewa brew powędrowała do góry, a kącik ust drgnął. Nie był przyzwyczajony do mojej uległości, o ile można tak to nazwać. Ale nie znał mnie na tyle dobrze, by wiedzieć, że jeśli mi na kimś zależy, to zmieniam swoje podejście. Staję się bardziej łagodna i znośna.

A mi, z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu zależało na tym mężczyźnie.

Odchrząkając, znów odsunęłam się na bezpieczną odległość. Ponownie skupiłam uwagę na mieszkaniu, oczami wyobraźni widząc już, jak ja bym je urządziła.

– Kiedy będziesz rozglądać się za meblami? – zagaiłam, ruszając w stronę jasnej wyspy kuchennej.

– Jak najszybciej – stwierdził, wzdychając. – Plecy bolą mnie już od spania na kanapie – dodał rozbawiony.

HEARTLESSWo Geschichten leben. Entdecke jetzt