Rozdział 6

7.6K 263 31
                                    

VALENTINA

Zaparkowałam przed niewielką budowlą, która znacznie wyróżniała się na tle kolorowych domków jednorodzinnych, otoczonych bujną roślinnością. Czarna elewacja oraz ciemny, spadzisty dach tworzyły to miejsce dziwnie ponurym, co zdecydowanie nie pasowało do osobowości Alexandra. Byłam więc prawie pewna, że aranżacją domu zajął się Samuel. Kamienna dróżka prowadziła do szarych drzwi, a na idealnie skoszonym podwórku nie dopatrzyłam się chociażby jednego krzaczka czy kwiatka. Całą scenerię uzupełniały nisko wiszące na niebie chmury, które skutecznie przysłaniały słońce. Z oddali słyszałam grzmoty, które zwiastowały nadchodzącą do Londynu burzę. Powietrze natomiast pachniało mokrym asfaltem i zgniłą ziemią.

Opuściłam ciepłe wnętrze samochodu, a moją twarz w jednym momencie owiał chłód. Mimo że wychowałam się w tym mieście i z biegiem lat powinnam przyzwyczaić się do częstych opadów i niskich temperatur niezależnie od pory roku, to wciąż było to coś, co mi przeszkadzało i nieraz utrudniało życie. Moje ciało synchronizowało się z pogodą, więc przy każdym spadku ciśnienia robiłam się niesamowicie senna, a ból głowy stawał się nieodłącznym elementem mojego dnia.

Nim zdążyłam dojść do drzwi, te stanęły otworem. Alexander wychylił głowę, witając mnie szerokim uśmiechem. Pewnie nie mógł się już doczekać, aż zobaczę ich osobiste gniazdko. Miał na sobie ciemne, materiałowe spodnie i musztardowy sweter, który idealnie pasował do brązowych włosów mężczyzny. Jego twarz otaczał idealnie ostrzyżony zarost, a ciepło w oczach jedynie dopełniało dzieła. Mój przyjaciel mógł poszczycić się wspaniałym wyglądem, a za kopułą przystojniaka krył się równie cudowny charakter.

Wpuścił mnie do wąskiego korytarza, którego ściany były również... czarne. Uniosłam brwi w zdziwieniu, lecz pozostawiłam wszelkie uwagi dla siebie. Zawsze wyobrażałam sobie Alexandra w domu pełnym kolorów i życia, a tymczasem wnętrze jego nowego domu wydawało się być po prostu smutne. Odwiesiłam płaszcz na jeden z drewnianych haków przyczepionych do ściany i ruszyłam za mężczyzną do otwartej przestrzeni.

Po mojej prawej mieściła się przestronna kuchnia. Na tle czerwonej cegły wybijał się błyszczący, czarny aneks kuchenny. Na blacie i podłodze zauważyłam kilka roślin doniczkowych, które już nieco bardziej pasowały mi do oblicza mojego przyjaciela. Kuchnię od salonu oddzielała szeroka wyspa kuchenna, przy której stały trzy wysokie krzesła z wykonanym z ciemnego drewna siedzeniem i stalowymi nóżkami. W centrum salonu ustawiono dwie podłużne, skórzane sofy i jeden fotel, a między nimi stały dwa niskie stoliki, które idealnie pasowały do stołków barowych. Jedną ze ścian pokrywały wysokie okna z czarnym obramowaniem, a za nimi dostrzegłam niewielki taras i kawałek podwórka. Po mojej lewej mieściły się stalowe schody, prowadzące na półpiętro, gdzie zapewne ulokowano sypialnię. Ach, więc zdecydowali się na industrialny wystrój. Im dłużej o tym myślałam, tym coraz bardziej rozumiałam takie rozwiązanie. Samuel uwielbiał sterylne i surowe wnętrza, natomiast Alexander miłował się w miejscach "z duszą".

– Co sądzisz? – Alexander zaszedł mnie od przodu i z wyrazem ekscytacji na twarzy czekał na moją opinię.

Wzruszyłam ramionami, unosząc jeden kącik ust.

– Jest... Naprawdę ładnie – przyznałam szczerze. Być może sama nie zdecydowałabym się na taki wystrój, wolałam bardziej minimalistyczne wnętrza, ale to miejsce było idealnym połączeniem charakterów Samuela i Alexandra. – Gdzie Sam?

– Chyba... – Zanim zdążyłby dokończyć myśl, zza rogu wyłonił się odrobinę niższy od mojego przyjaciela blondyn. Jak zawsze, miał na sobie czarne spodnie i jasną koszulę, której kilka górnych guzików postanowił rozpiąć, ukazując owłosienie klatki piersiowej. Grube brwi uniosły się na mój widok, a jasne oczy zapłonęły ciekawością.

HEARTLESSWhere stories live. Discover now