Rozdział 15

6.6K 233 39
                                    

VALENTINA

Do samochodu wpadła młoda brunetka. Odwróciłam głowę, by na nią spojrzeć i w jednej chwili dopadło mnie tysiące uczuć naraz. Miała potargane włosy, jej ciało trzęsło się, a z oczu płynął potok łez. Szlochała cicho, obejmując swe kruche ciało ramionami. Przyciągnęła kolana do klatki piersiowej i odchyliła się na fotelu, nagle natrafiając na moje spojrzenie. Jej oczy miały dokładnie taki sam odcień, co tęczówki Dewberry'ego, lecz w przeciwieństwie do mężczyzny, jej ślepia przepełnione były szczerym bólem.

Pospiesznie otarła łzy grzbietem dłoni i uśmiechnęła się nerwowo. Kąciki jej ust drgały, co zdradziło mi, że wcale nie miała powodów do tego, by się cieszyć.

– Ruby. – Wyciągnęła rękę w moją stronę, a ja niepewnie odwzajemniłam uścisk.

Cholera, nigdy nie wiedziałam, jak mam się zachować, gdy ktoś płacze. Od zawsze byłam w tym kiepska. Takie sytuacje sprawiały, że czułam się niekomfortowo. Wiedziałam, że powinnam jej pomóc, ale nie wiedziałam, jak mam to uczynić. Pozostało mi tylko modlić się, aby Dewberry w dość szybkim czasie zdołał wrócić do samochodu.

– Jesteś koleżanką mojego brata? – zapytała rozemocjonowanym głosem. Najwyraźniej za wszelką cenę starała się odbiec myślami od wydarzeń tego wieczoru, schodząc na nic nieznaczące tematy. Nie będę kłamać, trochę mi ulżyło.

– Tak – potwierdziłam. – Anthony trochę mi o tobie mówił – skłamałam. Za cholerę nie miałam pojęcia o jego siostrze. O jej istnieniu dowiedziałam się dopiero dziś, ale przecież musiałam zająć ją rozmową.

– Domyślam się – prychnęła, ku mojemu zdziwieniu. – Próbuje sprawić, abym mu wybaczyła.

– Wybaczyła? – zainteresowałam się. – Za co?

– Och, więc o tym nie wspomniał – zadrwiła. Już nie płakała. Zamiast tego, znalazła się w stanie odrętwienia, który doskonale znałam z autopsji. – Nieważne.

– I jak mu idzie? – zagaiłam.

– Co?

– Droga do twojego wybaczenia – podsunęłam, uśmiechając się delikatnie. Ruby podzieliła ten grymas i teraz nie wyglądał już na sztuczny.

Punkt dla mnie.

– Nie wiem – przyznała, wzruszając nonszalancko ramionami. – Chyba nie mam innego wyjścia niż mu wybaczyć.

– To nie zawsze tak działa – stwierdziłam. – Czasem potrzeba czasu. – Coś o tym wiedziałam.

– Nie mam innego wyjścia – powtórzyła z uporem. – Mam tylko Anthony'ego.

Czułam, że wkraczamy na tematy, które mogłyby ją nakłonić do zwierzeń, a cholernie tego nie chciałam. Nie byłam dobra w pocieszaniu ani udzielaniu dobrych rad, więc tylko westchnęłam.

– Cóż, bywa dupkiem – mruknęłam po chwili, szczerząc się do samej siebie. Gdy tylko zdałam sobie sprawę z tego, że cieszy mnie myśl o Dewberrym, spoważniałam.

– Tak? – zagaiła ciekawsko. – Nie znam go od tej strony.

Cholera, w takim razie co zrobił tej biednej dziewczynie?

Zastanawiałam się, co dzieje się za drzwiami tego domu, choć czułam, że nie powinnam w ogóle o tym myśleć. Nie było to moją sprawą i nie miałam w zwyczaju interesowania się cudzymi sprawami. Ale nigdy jeszcze nie widziałam Anthony'ego w takim stanie. Z wiecznie żartobliwego mężczyzny, w jednej sekundzie zmienił się w kogoś troskliwego i przestraszonego. Skłamałabym, mówiąc, że wcale mnie to nie poruszyło.

HEARTLESSWhere stories live. Discover now