Dziś jest chyba pierwszy raz w historii, kiedy Philip Welsh spóźnił się do pracy. Staliśmy pod salą już dobre czterdzieści minut, kiedy na horyzoncie, nareszcie pojawiła się dobrze mi znana sylwetka mężczyzny.
Jednak już z daleka było widać, że coś jest nie tak, ponieważ idąc do nas lekko się chwiał, gdy podszedł bliżej, zobaczyłam jego niechlujnie zawiązany krawat, odpięty guzik na klatce piersiowej i poplamioną marynarkę.
Bez słowa podszedł pod drzwi i je otworzył.
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, momentalnie pojawiły mi sie w nich łzy i nieświadomie zakryłam ręką usta.
- Hope - Ruby podeszła do mnie i lekko przytuliła.
- Co ja mu zrobiłam? - spytałam sama siebie chrapliwym głosem.
- To nie twoja wina.
- Moja.
- On musi sam w końcu dojść do tego, że nie będziecie już razem.
- To już trwa pięć miesięcy, a odkąd się widujemy jest jeszcze gorzej - stwierdziłam. - Martwię się o niego.
- Daj mu czas.
- Dziewczyny chodźcie, jego lepiej dzisiaj nie denerwować.
Josh miał rację, Welsh był bardzo nerwowy, warczał na wszystkich i co chwile popijał kawę z papierowego kubka, a z każdym łykiem chwiał się coraz bardziej.
To zdecydowanie nie była kawa.
- Koniec - bełkotał. - Idźcie już sobie - odwrócił się do nas tyłem i wypił całą zawartość kubka.
Chciałam poczekać, aż wszyscy wyjdą, ale gdy potknął się o własne stopy i omal nie zabił o biurko, nie wytrzymałam i podbiegłam do niego. Udało mi się go złapać w ostatniej chwili.
- Philip, co ty wyprawiasz? - spytałam, gdy oparł się o mnie.
- Cześć piękna - chciał mnie pocałować, ale zdążyłam odchylić głowę, nie pozwalając mu.
Wzięłam za to do ręki kubek i powąchałam go.
- Szkocka. Naprawdę?
- Dobra szko-cka - stwierdził z ogromnym bananem na twarzy.
- Irlandczyk pijący szkocką. To nie mogło się dobrze skończyć - stwierdziłam kręcąc głową z niedowierzania.
- W porządku? - podszedł do mnie Edi.
- Tak.
Odwróciłam głowę w stronę drzwi i zobaczyłam zmartwionych przyjaciół, cała reszta wyszła już z sali.
- Wracamy do domu - zwróciłam się do mężczyzny.
- Z tobą zawsze kochanie - wyznał i mocno się we mnie wtulił.
Sięgnęłam do jego prawej wewnętrznej kieszeni marynarki i wyciągnęłam kluczyki z jego samochodu. Philip nigdy nie zmienia swoich przyzwyczajeń, kluczyki z samochodu zawsze nosi w wewnętrznej prawej kieszeni marynarki, portfel w lewej, a telefon w prawej kieszeni spodni.
- Edi, mógłbyś zabrać jego teczkę? - poprosiłam ubierając mu płaszcz.
- Jasne. Pomóc ci?
- Dam sobie radę - odparłam.
Wyszliśmy na parking, na szczęście niezauważeni. W oddali na miejscach dla pracowników dostrzegłam srebrnego mercedesa, jego ukochany model, w Londynie miał dokładnie taki sam. Otworzyłam drzwi i posadziłam go na miejscu pasażera, przy okazji wyciągnęłam też jego telefon.
YOU ARE READING
Sekret
RomanceHope jest studentką prawa, która przyleciała do USA, by kontynuować rodzinną tradycję. Ma wyznaczony cel: skończyć studia bez żadnych przeszkód, by jak najszybciej wrócić do Londynu, pomóc ojcu w prowadzeniu firmy. Jednak życie nie zawsze lubi toczy...