Rozdział 13

5.9K 186 2
                                    

W końcu mój dzień się uspokoił.

Prawo majątkowe było nawet ciekawe, ale zdecydowanie nie będzie to mój ulubiony przedmiot.

Zaraz po zajęciach pożegnałam się z przyjaciółmi i ruszyłam na basen. Jedno trzeba przyznać, ten tu ma iście olimpijski rozmiar, to był jeden z moich warunków, które pływalnia powinna spełniać, a drugim była woda, konkretnie jej temperatura, preferowałam nieco wyższą niż standardowo, a ta była wręcz idealna.

Mimo iż byłam na nim półtora godziny i zrobiłam kilkadziesiąt długości kraulem, grzbietem oraz motylkiem, a mięśnie powoli dawały o sobie znać, to i tak najchętniej bym stamtąd nie wychodziła, ale po siedemnastej zaczęło przybywać ludzi i nie miałam już takiej swobody pływania.

Przepłukałam włosy i szybko się ubrałam.

Dziś miałam ogromną ochotę znaleźć się jak najszybciej w domu.

Po całym dniu, mój żołądek postanowił się odezwać, dając mi jednoznacznie do zrozumienia, że czas go napełnić, dlatego jadąc tłocznymi ulicami, planowałam co zrobić na obiad, mimo wszystko postawiłam na coś lekkiego, sałatkę z kurczakiem, pomidorami, brokułami, ogórkiem i słonecznikiem, a do tego pyszny sos jogurtowy.

Przyszłam do domu i poczułam, że nareszcie mogę się rozluźnić.

Zdecydowanie za dużo emocji jak na jeden dzień, trzy spotkania z Willem w tak krótkim czasie, to nie na moje nerwy.

Szybko przebrałam się w czarne dresowe spodnie i bokserkę w tym samym kolorze, zdjęłam soczewki, ubrałam okulary i rozpuściłam mokre włosy, by na spokojnie wyschły.

W końcu mogłam zabrać się za gotowanie. Wrzuciłam brokuły do wody, mięso obtoczyłam w mieszance przypraw, po czym wrzuciłam go na elektryczny grill, a resztę warzyw pokroiłam i wrzuciłam do miski. Jogurt naturalny wymieszałam z czosnkiem i pieprzem oraz odstawiłam go na bok, by trochę sie przegryzł.

- Bagietka czosnkowa - wyszeptałam sama do siebie.

Pokroiłam bagietkę na kilka plastrów, posmarowałam odpowiednim masłem i przygotowałam do opieczenia na sam koniec - ona zdecydowanie lepiej smakuje na ciepło.

Po dwudziestu minutach wszystko miałam już gotowe, łącznie z herbatą imbirową.

Postawiłam wszystko na stolik i usiadłam wygodnie na kanapie przed telewizorem.

Sprawdziłam kanały i w końcu nie zdecydowałam się na żaden film, szybko włączyłam swoją play listę i skoczyłam do gabinetu, po kilka umów które chciałam przejrzeć jeszcze w tym tygodniu.

Około dwudziestej drugiej mój telefon zawibrował, a ja na widok wiadomość od nieznanego numeru zmarszczyłam brwi.

Nieznany:

Czy ty kobieto naprawdę nie masz Facebooka?

Po chwili przyszła następna.

Nieznany:

Żyjemy w dwudziestym pierwszy wieku jakbyś nie wiedziała.

I jeszcze jedna.

Nieznany:

Teraz do rzeczy.

W sobotę masz być na płycie lotniska.

Tak jak wcześniej podejrzewałam, że to on, tak teraz byłam w stu procentach pewna, szybko zapisałam go w kontaktach, żeby wiedzieć, który numer zablokować, ale nim to zrobiłam postanowiłam jednak odpisać.

SekretWhere stories live. Discover now