Rozdział 9

6.5K 190 4
                                    

Z Joshem i Eddim rozmawiałyśmy jeszcze przez jakieś dwadzieścia minut małymi kroczkami, powoli kierując się w stronę głównego wyjścia, po przejściu parku, tuż obok naszego wydziału chłopcy ruszyli w stronę akademików, a Ruby stwierdziła, że odprowadzi mnie do samochodu.

- Na razie chłopcy - odezwałyśmy się w tej samej chwili.

- Cześć piękne - odparli równocześnie tak jak my, na co wszyscy się zaśmialiśmy.

Gdy tylko oddaliłyśmy się na bezpieczną odległość dziewczyna złapała mnie za nadgarstek i zatrzymała.

- Hope.

- Tak?

- Przemyśl jeszcze sprawę z Welshem, widzę, że się kochacie - stwierdziła.

- To naprawdę nie jest takie proste na jakie wygląda.

- To mi wyjaśnij dokładnie o co ci chodzi, bo z tego co zrozumiałam to nie chcesz z nim być tylko, by nie stracił pracy i obawiasz się gniewu ojca.

- Ruby...

- Hope - przerwała mi. - Kochacie się, a to chyba najcudowniejsza rzecz jaka się może w życiu przydarzyć.

- On jest naszym wykładowcą - zauważyłam fakt, o którym najwidoczniej ona już zapomniała.

- Co z tego? Poukrywacie się jeszcze przez trzy lata, w końcu macie w tym wprawę, a ty będziesz miała swoją niezwykłą romantyczną historię.

- To nie telenowela, Ruby. Ponownie się z nim wiążąc naraziłabym go na poniesienie wielu konsekwencji i siebie również.

- No proszę cię, w imieniu pana Welsha. Przemyśl to.

- Przemyślę.

- Tak się cieszę - pisnęła i w jednej chwili mocno mnie przytuliła.

- Powiedziałam, że to przemyślę, a nie że z nim będę.

- Oj, daj mi się cieszyć chwilą...

- Naczytałaś się zdecydowanie za dużo romansów.

- Może trochę - przyznała ze śmiechem.

- Wariatka - zaśmiałam się.

Już chciała odpowiedzieć na mój komentarz, ale nagle jakby ją wmurowało. Przystanęła i z nieco rozchylonymi ustami wpatrywała się w jakiś punkt przed sobą.

- Co jest, Ruby? - spytałam.

- Na żywo wygląda jeszcze lepiej, niż na zdjęciu - stwierdziła wyciągając rękę przed siebie i wskazując wysoką postać.

Spojrzałam na sylwetkę mężczyzny opierającą się o moje czarne Audi, a tuż obok mego samochodu zaparkowany był szary Huracan.

- To on "bóg seksu" - wyksztusiła. - O Boże, to on, a ja tak wyglądam.

- Wiesz co, zajęłabyś się Eddim, a nie takim dupkiem - westchnęłam.

- Słucham? - rudowłosa zerknęła na mnie i zaniemówiła.

- Nic, nic.

Widziałam jak dzisiaj na siebie zerkali i momentami, aż mogłam dojrzeć iskierki przeskakujące między tą dwójką, ale jeśli będzie obojętna dla takiego fajnego faceta z powodu zidiociałego kasanowy, to przyrzekam, że przestanę się do niej odzywać.

- To naprawdę on? - spytałam dla pewności i nieco dokładniej przyjrzałam się chłopakowi.

Ciemno brązowe włosy i szare tęczówki, mocno rozbudowane ciało oraz wyrzeźbiony brzuch, teraz idealnie podkreślony przez opiętą białą koszulkę...

SekretWhere stories live. Discover now