Rozdział 15

6.2K 180 14
                                    

Dziś znów miałam dwie godziny przerwy przed następnymi zajęciami, więc nie spieszyłam się zbytnio. Z budynku ponownie wychodziłam jako ostatnia, ale zaskoczyła mnie sylwetka chłopaka opierająca się o barierki tuż przed nim.

- Czekasz na kogoś? - spytałam podchodząc do niego.

- Na ciebie - odparł smutno.

- Dlaczego?

- Musimy chyba dogadać szczegóły naszego zakładu - stwierdził.

- Chyba tak, ale może nie tutaj - stwierdziłam mijając go i ruszając w stronę campusu, kątem oka starałam się dostrzec czy rusza za mną, czy postanowił jednak zlekceważyć podjęty temat.

- Czyli od teraz mam się do ciebie już nie odzywać, dobrze zrozumiałem? - spytał, gdy dorównał mi kroku.

Przystanęłam na chwilę i rozmyślałam.

- Wiesz co? - posłałam mu delikatny, lecz szczery uśmiech. - Jednak wolę inną nagrodę.

W jednej chwili jego humor zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni, tak jak i postawa, już się nie garbił, tylko dumnie wypinał pierś, zbliżył się o krok w moją stronę i patrzył na mnie z góry.

- Czyli jednak chcesz mi pokazać kaloryfer? - spytał z chytrym uśmieszkiem.

- A mam znowu zmienić zdanie? - uniosłam znacząco brwi.

- Nie.

- Wytłumaczę ci czego chcę, ale może najpierw zaproś mnie na kawę, chociaż tak mi się odwdzięczysz za te wszystkie wiadomości - stwierdziłam.

- Jasne - odparł śmiejąc się lekko.

Pierwszy raz go słyszałam i pierwszy raz miałam okazję zobaczyć tak szczery uśmiech na jego twarzy. Z nim wyglądał milion razy lepiej, niż z tym swoim chytrym uśmieszkiem, na który leciała niemal każda kobieta.

Poszliśmy prosto do "Under The Sky," kawiarnia znów świeciła pustkami, jednak tym razem za kasą nie stała urocza szatynka, o delikatnej urodzie, a wytapetowana lalka Barbie, chyba ta sama, która obsługiwała Willa i jego przyjaciół we wtorek, ale wtedy nie zdążyłam się jej dokładnie przyjrzeć.

- Cześć Will - przywitała się piskliwie. - Co dla ciebie?

Spytała tak jakby nie zauważyła, że oprócz chłopaka ktoś jeszcze wszedł do kawiarni, a po tonie jej głosu i szybkim geście obniżania koszulki, miałam już sto procent pewności, że to ta sama dziewczyna.

- Cynamonowe Latte i dużą Americane.

- Jasne, przyniosę ci do stolika.

- Dzięki - odparł i podał jej banknoty.

Mężczyzna poprowadził mnie dokładnie w to samo miejsce, gdzie siedziałam we wtorek z Philipem, tylko że tym razem on usiadł na moim miejscu, a ja dokładnie naprzeciwko.

- Skąd wiedziałeś, że chcę cynamonowe Latte? - spytałam niepewnie kończąc tym niezręczną ciszę, która od kilku minut wisiała między nami.

- Pachniałaś ostatnio cynamonem, a tylko te kawę z nim tu podają - odparł z uśmiechem.

- I to jest właśnie to czego pragnę - stwierdziłam.

- Cynamonowej Latte?

- Nie - zaśmiałam się i nieświadomie przygryzłam delikatnie dolną wargę. - Takiego ciebie.

- Nie rozumiem - chłopak był zmieszany, albo jego umysł zajmowało w tej chwili coś zgoła innego niż nasza rozmowa.

Wzrok szarookiego już nie łączył się z moim, a wpatrywał się w punkt nieco niżej, byłam niemal pewna, że był nim moje usta.

SekretWhere stories live. Discover now