Dziś znów miałam dwie godziny przerwy przed następnymi zajęciami, więc nie spieszyłam się zbytnio. Z budynku ponownie wychodziłam jako ostatnia, ale zaskoczyła mnie sylwetka chłopaka opierająca się o barierki tuż przed nim.
- Czekasz na kogoś? - spytałam podchodząc do niego.
- Na ciebie - odparł smutno.
- Dlaczego?
- Musimy chyba dogadać szczegóły naszego zakładu - stwierdził.
- Chyba tak, ale może nie tutaj - stwierdziłam mijając go i ruszając w stronę campusu, kątem oka starałam się dostrzec czy rusza za mną, czy postanowił jednak zlekceważyć podjęty temat.
- Czyli od teraz mam się do ciebie już nie odzywać, dobrze zrozumiałem? - spytał, gdy dorównał mi kroku.
Przystanęłam na chwilę i rozmyślałam.
- Wiesz co? - posłałam mu delikatny, lecz szczery uśmiech. - Jednak wolę inną nagrodę.
W jednej chwili jego humor zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni, tak jak i postawa, już się nie garbił, tylko dumnie wypinał pierś, zbliżył się o krok w moją stronę i patrzył na mnie z góry.
- Czyli jednak chcesz mi pokazać kaloryfer? - spytał z chytrym uśmieszkiem.
- A mam znowu zmienić zdanie? - uniosłam znacząco brwi.
- Nie.
- Wytłumaczę ci czego chcę, ale może najpierw zaproś mnie na kawę, chociaż tak mi się odwdzięczysz za te wszystkie wiadomości - stwierdziłam.
- Jasne - odparł śmiejąc się lekko.
Pierwszy raz go słyszałam i pierwszy raz miałam okazję zobaczyć tak szczery uśmiech na jego twarzy. Z nim wyglądał milion razy lepiej, niż z tym swoim chytrym uśmieszkiem, na który leciała niemal każda kobieta.
Poszliśmy prosto do "Under The Sky," kawiarnia znów świeciła pustkami, jednak tym razem za kasą nie stała urocza szatynka, o delikatnej urodzie, a wytapetowana lalka Barbie, chyba ta sama, która obsługiwała Willa i jego przyjaciół we wtorek, ale wtedy nie zdążyłam się jej dokładnie przyjrzeć.
- Cześć Will - przywitała się piskliwie. - Co dla ciebie?
Spytała tak jakby nie zauważyła, że oprócz chłopaka ktoś jeszcze wszedł do kawiarni, a po tonie jej głosu i szybkim geście obniżania koszulki, miałam już sto procent pewności, że to ta sama dziewczyna.
- Cynamonowe Latte i dużą Americane.
- Jasne, przyniosę ci do stolika.
- Dzięki - odparł i podał jej banknoty.
Mężczyzna poprowadził mnie dokładnie w to samo miejsce, gdzie siedziałam we wtorek z Philipem, tylko że tym razem on usiadł na moim miejscu, a ja dokładnie naprzeciwko.
- Skąd wiedziałeś, że chcę cynamonowe Latte? - spytałam niepewnie kończąc tym niezręczną ciszę, która od kilku minut wisiała między nami.
- Pachniałaś ostatnio cynamonem, a tylko te kawę z nim tu podają - odparł z uśmiechem.
- I to jest właśnie to czego pragnę - stwierdziłam.
- Cynamonowej Latte?
- Nie - zaśmiałam się i nieświadomie przygryzłam delikatnie dolną wargę. - Takiego ciebie.
- Nie rozumiem - chłopak był zmieszany, albo jego umysł zajmowało w tej chwili coś zgoła innego niż nasza rozmowa.
Wzrok szarookiego już nie łączył się z moim, a wpatrywał się w punkt nieco niżej, byłam niemal pewna, że był nim moje usta.
YOU ARE READING
Sekret
RomanceHope jest studentką prawa, która przyleciała do USA, by kontynuować rodzinną tradycję. Ma wyznaczony cel: skończyć studia bez żadnych przeszkód, by jak najszybciej wrócić do Londynu, pomóc ojcu w prowadzeniu firmy. Jednak życie nie zawsze lubi toczy...