Mariola
– Wiedziałam, że będziesz w kuchni – mówię, podchodząc do siedzącej na blacie Toli. Jest rumiana i kiwa się lekko w przód i w tył. Wygląda na mocno pijaną.
– Niieee będzie Nieeemiec pluuuł nam w twaaarzzz... – śpiewa w salonie spontaniczny tercet, teraz, nie wiadomo z jakiego powodu, z rosyjskim zaśpiewem.
– Gdyby Konopnicka to usłyszała... – mówię lekko niewyraźnie, a Tośka prycha śmiechem.
– Konopnicka – podejmuje nagle, prostując się i uśmiechając. Ma ciężkie, na wpół przymknięte powieki. Ciemny cień do oczu rozmazał jej się po skroni. Wyciągam rękę i kciukiem próbuję zetrzeć z jej skóry czarne smugi. – Ko-nop-nic-ka – Mówi znów Tośka powoli, z lubością wymawiając i artykułując każdą sylabę tak, jakby chciała rozsmakować się w ich brzmieniu. Pijana Tola brzmi, jak normalna Tola, ale puszczona w spowolnionej prędkości. – Adam mówił mi ostatnio coś ciekawego o Konopnickiej...
– Naprawdę? – mamroczę, nie przerywając ścierania rozmazanego makijażu z jej skroni.
Czuję ciepło na policzkach i szum w głowie. A imię chłopaka Tośki już nie po raz pierwszy sprawia, że chce mi się jednocześnie krzyczeć i płakać.
Jest ciemno, a ja jestem chyba kompletnie pijana.
– Mhm... – mruczy Tola, a ja czuję jej oddech na swojej twarzy. Pochyla się w moją stronę. Pachnie od niej jakimś jabolem.
– Tola – mówię przeciągle, starając się brzmieć poważnie. Ale jak niby mam być poważna, kiedy cały świat dookoła mnie, z Tośką włącznie, wiruje jak szalony, a ja umiem skupić się jedynie na jej oczach? – Jesteś porobiona.
– Wcale nie! – zaprzecza z oburzeniem.
– Napruta jak szpadel.
– Jak co?!
– Jak szpadel!
Tola wybucha histerycznym wręcz śmiechem i zeskakując z blatu, rzuca mi się w ramiona z takim impetem, że obie prawie lądujemy na kuchennej podłodze.
– Jezu! – krzyczę, starając się zachować równowagę. Wtedy czuję, że Tośka nagle przestaje się na mnie wieszać, a zamiast tego bierze mnie za obie ręce i zaczyna ciągnąć za sobą.
Chwiejnym krokiem rusza (tyłem!) w kierunku salonu i gromadki tańczących tam ludzi.
– Chodź tańczyć! – krzyczy radośnie.
– Tola, zwolnij!
– Nie, Mariolka! Teraz będziesz tańczyć ze mną, a nie z jakimś głupim, obcym chłopakiem! – jęczy Tośka i niecierpliwi się. Mocno splata ze sobą nasze palce i ciągnie mnie na środek salonu.
Tam zaczyna podskakiwać rytmicznie w miejscu, kiwając przy tym głową i niezdarnie wymachując rękami. Wygląda tak pokracznie, że nie mogę nie wybuchnąć śmiechem.
– Jesteś... Rozczalu... Roz- Rozczulająca – mówię, zacinając się na ostatnim słowie, które najwyraźniej ma za dużo sylab, jak na mój aktualny stan.
Zaczynam tańczyć razem z nią. Bujam biodrami, naśladując jej własne, nieokiełznane ruchy, choć czuję się przy tym trochę idiotycznie. Tośka jest ewidentnie dużo bardziej pijana, niż ja i obecność wszystkich tych ludzi dookoła nas zupełnie jej już nie krępuje
– Zajebista piosenka! – krzyczy do mnie, a ja pośród muzyki i szumu w mojej głowie ledwo jestem w stanie wychwycić z tego poszczególne sylaby i złożyć je w jednolitą całość.
ESTÀS LLEGINT
"Muzyka jest Kobietą"
Literatura romànticaRóżne oblicza nastoletniej miłości; tej trudnej, tej nieodwzajemnionej i tej niemożliwej. Takiej, w której zawsze znajdzie się przegrana strona. Żywi, barwni i kompletnie różni bohaterowie, połączeni jedną, najważniejszą dla nich rzeczą - ... Gorzk...