Rozdział XIII - tanie wino i głupstwa

60 7 9
                                    

Tośka

— To wino — mówię ze śmiechem. — Jest obrzydliwe!

— Zgadzam się, jeszcze nigdy nie piłam gorszego — odpowiada Mariola, przecierając oczy i rozmazując sobie tym samym tusz do rzęs, który osypuje się na jej rumiane, piegowate policzki. — Ale tobie to już chyba wystarczy, nie?

— Co? Czemu? — obruszam się od razu.

— Temu — odpowiada Mariolka, dotykając mojej twarzy. — Ja, wbrew pozorom, wcale nie miałam zamiaru cię upić, a ty jesteś już cała czerwona.

— Pierdolę! — mówię dziarsko i wypijam jednym łykiem resztkę wina z mojego kubka. Następnie krzywię się i wzdrygam. — Obrzydlistwo! Jak Aniela może to pić?

— Myślę, że po kilku szotach Soplicy, smak wina już nie ma najmniejszego znaczenia...

Zaczynam śmiać się głośno i opieram się czołem o ramię siedzącej obok mnie Marioli. Ona obejmuje mnie ręką i gładzi pieszczotliwie po włosach, jakbym była jej młodszą siostrą.

Mariola, chcąc nie chcąc, zawsze przyjmowała przy mnie rolę opiekunki. Mimo, że była ode mnie rok młodsza, była dużo bardziej odpowiedzialna. To ona zawsze wiedziała, kiedy przestać pić, żeby nie zaliczyć "zgona", albo kiedy już darować sobie picie energetyków, żeby nie siadło ci serce. Mimo że, tak jak ja, nie należała do najbardziej zrównoważonych i spokojnych osób (w końcu była artystką), dużo lepiej szło jej panowanie nad swoimi emocjami, także tymi negatywnymi. Jej nie zdarzały się nagłe i niekontrolowane wybuchy złości, albo desperacji, ona nie zarywała nocy, siedząc przy instrumencie, ona umiała odpuszczać - zatrzymać się na moment, zrobić krok do tyłu i uspokoić się, kiedy trzeba.

Od zawsze miałam wrażenie, że była ode mnie znacznie bardziej dojrzała pod wieloma względami. Dlatego nie broniłam jej traktować mnie jak dziecko, którym trzeba się zająć, a jej to matkowanie także najwyraźniej nie przeszkadzało, bo taki stan rzeczy w naszej relacji panował już od lat.

Ja zresztą czasem potrzebowałam kogoś, kto przytuli mnie, pogłaszcze po włosach i powie, że jest ze mnie dumny - Mariolka pomagała mi poradzić sobie z wiecznym poczuciem bycia niedocenioną i "niedokochaną", jak to ona zwykła o mnie mówić.

— Dobra, Tolek. Idę ci przynieść wodę — mówi teraz stanowczo, unosząc się na łokciach z zamiarem wstania z łóżka. Sama brzmi lekko niewyraźnie, ale chyba i tak trzyma się lepiej ode mnie (jak zawsze zresztą).

— Nigdzie nie idziesz, nie potrzebuję żadnej wody! — protestuję głośno. — Zresztą, jeśli wyjdziesz do tej dziczy, to nie wrócisz stamtąd żywa!

— No, Tośka, puszczaj! — mówi Mariola ze śmiechem, gdy w ramach sprzeciwu łapię ją mocno za ramię.

Ja jednak nie mam zamiaru się poddać i gdy moja przyjaciółka zaczyna się ze mną szarpać, wykorzystuję swoje lepsze położenie (Mariola od jakiegoś czasu jest w pozycji na wpół leżącej), przyciskam ją do łóżka za nadgarstki i siadam na niej okrakiem.

— Ha! Wygrałam! — oznajmiam z dumą. — A zawsze mi mówiłaś, że z takim wzrostem, nie dałabym ci rady!

Mariolka nagle przestaje się szamotać, zamiera w pół ruchu i patrzy na mnie w milczeniu, oddychając szybko. Następnie odwraca wzrok, jakby spłoszona i wtedy obie słyszymy dzwonek w moim telefonie.

Mariola

— O kurwa, to pewnie ojciec! — mówi Tośka z lekkim niepokojem. — Zapomniałam mu napisać, że po szkole idę do ciebie. 

"Muzyka jest Kobietą"Where stories live. Discover now