Blue jean baby, L.A. lady, seamstress for the band
Pretty eyed, pirate smile, you'll marry a music man
Ballerina, you must have seen her dancing in the sand
And now she's in me, always with me, tiny dancer in my hand– Jest dzisiaj bardzo ładne niebo.
Jisung zaprzestał krojenia warzyw i wytarł dłonie o ręcznik. W misce miał już wymieszaną paprykę z sałatą oraz pomidorem, ale dokrajał jeszcze ogórka. Minho skrzywił się wewnętrznie na ten widok, bo o ile ogromnie kochał swojego narzeczonego, tak nigdy nie potrafił zdzierżyć tego, że kroił wszystko na grube plastry. Bronił się, że inaczej nie potrafił, a taki sam los czekało biedne pieczywo.
Lee wiele razy jadł w połowie cienką jak rybia łuska, a w połowie grubą jak podeszwa od buta kromkę chleba. Od tego czasu starał się kupować chleb krojony w piekarni.
– To świetnie, obejrzymy je, ale najpierw skończę kolację – odparł zadowolony, zrzucając łaszącej się do jego nóg Doongie kawałek piersi z kurczaka.
Mężczyzna podszedł do niego, złapał jego twarz w swoje dłonie i czule wpił się w wargi, muskając je chwilę. Oderwał się z cichym mlaśnięciem i spojrzał ukochanemu wprost w zamglone oczy.
– Kochajmy się.
– Co? Ale przecież...
– Obiecałeś mi, że latem będziemy się kochać na polanie – mówił, pocierając kciukiem dolną wargę Jisunga. – Nadzy, jak ostatni bezwstydnicy na oczach wszystkich gwiazd.
Han westchnął cicho, ale Minho dostrzegł ten błysk podniecenia w orzechowych oczach.
– A ty obiecałeś mi, że Soonie już nigdy nie będzie drapać moich koszul, a moja fasola w ogrodzie urośnie, jak będę do niej mówić – prychnął, przypominając sobie, jak Minho nabijał się z niego wielokrotnie.
Nie miał ręki do roślin, był za to utalentowanym muzykiem, za to Lee zdawał się usposabiać w sobie wszelkie pierwiastki natury. Pogoda i natura go kochały, a zwierzęta lgnęły, jak pszczoły do miodu.
– Może zobaczyła, że ty jesteś niski i żyjesz, i nie chciała cię przewyższyć?
Jisung odepchnął od siebie mężczyznę i obrażony przeszedł do salonu oddzielanego jadalnianym stołem oraz małą ścianką działową. Dziennie słyszał naprawdę wiele takich kpin, nigdy oczywiście go one nie dotykały, ale i tak wkurzał się na ukochanego na wzmiankę o jego niskim wzroście.
– Och, no, nie daj się prosić! – ciągnął dalej swoje prośby, podążając za mężczyzną.
Jisung stanął na środku salonu i obrócił się do niego z gniewnym wyrazem twarzy.
– A ile razy ja się prosiłem byś zaczął składać swoje koszulki, a nie wrzucał ich do jakichś worków i do szafy? Potem muszę wszystko prasować, bo ty boisz się oparzyć!
Fuknął, opierając dłonie na biodrach.
– Albo jeszcze inaczej! Ile razy mam się prosić, byś zaprosił mnie na randkę? – mówił z bólem.
– Jakbyś ty nie mógł.
– Mógłbym, ale ty też budujesz ten związek i mam dość, że cały czas zabieram cię na kawę czy innego pączka, a ty nigdy nie wykażesz własnej inicjatywy i nie zabierzesz mnie na choćby głupi spac... – urwał, uciszony kolejnym pocałunkiem.
Krótkim i szybkim, ale czułym oraz pełnym troski.
But oh how it feels so real
Lying here with no one near
Only you and you can hear me
When I say softly, slowly
YOU ARE READING
Fortepian na dworze || minsung
同人小说Han Jisung pewnego dnia po prostu wtargnął do domu Lee Minho i zaczął grać na jego fortepianie, nie wiedząc, że jego aktualnym właścicielem był najbardziej obrażony na muzykę człowiek jakiego poznał w całym swoim życiu. Przyszło im razem spędzić cał...