X little talks

416 54 8
                                    

Mickey Mouse:
szykuj koc i kakao
i otwieraj drzwi
jestem za 5 minut

Minnie Mouse:
?

Przeczytał wiadomość kolejne dwa razy, w końcu odkładając telefon na zawalone książkami biurko. Pamiętał jeszcze, jak na początku czerwca obiecał sobie przeczytać cały posiadany zbiór, lecz ten plan szybko spalił na panewce, a on po całym dniu wrażeń z uroczym sąsiadem, nie miał siły podnieść nawet najchudszej z książek.

Zgodnie z prośbą, bądź też rozkazem Jisunga nastawił mleko na kakao i przyszykował ciepły koc, który udało mu się odnaleźć w szafie. Akurat zalewał dwa wysokie kubki ze wzorkami w świąteczne bałwanki, gdy usłyszał głośny trzask drzwi i głośne "Przepraszam!" dochodzące z przedpokoju. Zamieszał napoje wysoką łyżeczką i dorzucił do nich po jednej dużej piance, szybko przechodząc przez salon do przedpokoju. Na miejscu zastał przemoczonego Jisunga, co wcale go nie dziwiło, jako iż kolejne ulewy przechodziły przez ich region.

– Dlaczego nie ubrałeś bluzy? – zapytał, podając puchaty koc w różowe flamingi.

Najpewniej należał on do jego matki, ale był całkowicie pewien, że mało obchodziło ją jej dobro materialne.

– Cóż, mam dla ciebie prezent – odparł tajemniczo i skopał przemoczone buty.

Odwinął zawiniątko z pomarańczowej bluzy, ukazując Minho swój prezent. A Lee opuścił z wrażenia koc, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.

Malutki pyszczek zdobiony tygrysimi pręgami, dwa brązowe oczka, w których odbijał się strach i pobrudzone, miękkie futerko. Minho w życiu nie porównałby swoich podopiecznych, nie byłby w stanie wybrać ulubionego kota, rozdając swoją miłość równo dla każdego malucha. Jednak ten mały tygrys w ramionach Jisunga wydawał mu się inny, wyjątkowy i piękny. I być może ostatecznie umiałby go wyróżnić wśród swoich rudych kotek.

– Znalazłem ją przy lesie, gdy wyprowadzałem psa babci. Chcesz potrzymać? – delikatnie kołysał kociątkiem, jakby trzymał na rękach małe dziecko.

Minho energicznie pokiwał głową i przejął od chłopaka zwierzę. Pozwolił mu obwąchać swoją dłoń, po czym przejechał dłonią po wychudzonym ciele. Przeszedł z nim do kuchni, gdzie odłożył malucha na blacie i podsunął mu pod pyszczek miseczkę z mokrą karmą. Nalał jej także mleko dla kotów i z fascynacją głaskał po karku i uszach. Han doczłapał do pomieszczenia zawinięty w koc.

– Jisung będzie zazdrosny – zaśmiał się, mając na myśli nie tak dawno wygraną maskotkę żyrafy, którą Minho jak na złość nazwał jego imieniem.

Obaj odczekali aż przyniesiona przez chłopaka znajda dokończy posiłek i przenieśli się do pokoju Lee, w którym już czekały na nich Doongie i Soonie. Jisung z zainteresowaniem przyglądał się rozgrywanej scence, wcześniej wciskając się szybko na łóżko chłopaka z kubkiem kakao. Minho zniknął na chwilę w łazience, by zmyć z kotki cały piach i brud, jaki udało jej się zebrać w lesie. Szybko wrócił do pokoju i ułożył kotkę na łóżku, całkowicie oddając się jej głaskaniu. Zerknął na siorbiącego napój chłopaka.

– Nie chcesz się przebrać? W szafie powinny być ciuchy, które ostatnio mi pożyczyłeś – kiwnął głową w kierunku ogromnego mebla.

Han leniwie zwlekł się z łóżka i poszedł zrzucić z siebie mokre ubrania. Minho w tym czasie uważnie obserwował śpiącą na parapecie Doongie oraz czającą się na nową kotkę Soonie. Gdyby życie było tak łatwe i składało się jedynie ze spania, jedzenia i ewentualnych zabaw. Za dziecka Minho nie jeden raz pragnął być, jak jego ulubione zwierzęta. Nie musiałby przejmować się życiowymi błędami, podejmować trudnych decyzji i budzić się każdego dnia z bolesnym westchnięciem. Wolałby całe życie przespać, tak jak Soonie, szaleć na dworze niczym Doongie, niż siedzieć po nocach i zastanawiać się nad swoją relacją z Jisungiem.

Fortepian na dworze || minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz