VI fresh

466 61 50
                                    

– Jak można nie umieć jeździć na rowerze w wieku dwudziestu paru lat?

Minho płonął ze wstydu, podczas gdy młodszy chłopak stał nad nim z założonymi rękami na klatce piersiowej i nie przestawał się z niego nabijać. To nie była jego wina, zwyczajnie rodzice nigdy nie mieli czasu wyjść z nim na ulicę, na której był mały ruch i uczyć go łapania równowagi na głupim dwukołowym rowerze. Tak właściwie, to przeważnie nie mieli dla niego czasu, szczególnie ojciec zajmujący się bardziej muzyką niż swoją rodziną, którą mimo wszystko ogromnie kochał.

Jisung przysiadł się do niego, łagodniejąc na widok smutnej twarzy przyjaciela.

– Nigdy się nie nauczyłeś, tak? – zapytał spokojnie, kładąc dłoń na ramieniu Minho.

– Tak, tata nie miał nigdy czasu, a mama stwierdziła, że ona sama się uczyła i sam sobie poradzę – spuścił jeszcze bardziej głowę, starając się ukryć smutek. – A ja... zawsze bałem się sam wejść na rower, że z niego spadnę. Później sobie odpuściłem.

Chłopak pokiwał głową, pocierając delikatnie ramię Minho. Podniósł się nagle z ławki i uderzył w dłonie, gdy zrodził się w jego głowie pomysł idealny.

– Nauczę cię jeździć na rowerze!

***

Jego plan był idealny.

Nie zakładał jednak tego, iż Lee zacznie drżeć na całym ciele, kręcąc głową na widok przyprowadzonego przez Jisunga pojazdu. Wpatrywał się w rower niczym w wyimaginowanego potwora zza szafy, wyobrażając sobie pierwszy upadek z maszyny, a potem kolejny i kolejny.

– Chodź, dasz radę – Jisung wyciągnął dłoń w jego kierunku, której ten nie miał zamiaru chwytać.

– Nie lubię rowerów.

Jakiekolwiek słowa otuchy na niego nie działały, tak samo jak i zapewnienia Jisunga, iż w razie czego będzie go łapać, i nie pozwoli mu upaść. Han podszedł do niego i złapał mocno za dłoń, a następnie zaprowadził do pożyczonego od Seungmina pojazdu.

– Udało ci się zdać prawo jazdy, więc ten kawałek metalu i gumy nie powinien sprawić ci problemu – poklepał go po plecach, podtrzymując sprzęt drugą ręką.

Minho niepewnie złapał za kierownicę, a następnie przełożył nogę i usiadł na siodełku.

– I co teraz..? – wydukał, nie wiedząc co zrobić z rękoma.

– Pedałujesz nogami – wskazał butem miejsce, w którym miał ułożyć stopy. – I jedziesz.

– Co?

Jeszcze bardziej się spiął, zaciskając palce na gumowych uchwytach, przez co zbielały mu palce.

– Musisz utrzymać równowagę poprzez sterowanie kierownicą. Widzę, że jest tylko tylny hamulec, za który chwytasz, gdy chcesz zwolnić – mówiąc to nacisnął parę razy hamulec oraz pokazał starszemu działanie dzwoneczka.

– Ale... będziesz mnie trzymać, tak? – zapytał niewinnie, spoglądając mu prosto w oczy.

– Tak. Jeżeli udało mi się nauczyć mojego starszego brata jeździć, to ciebie tym bardziej – posłał mu uśmiech i szturchnął przyjacielsko pięścią w ramię.

Przełknął ślinę, wprawiając rower w ruch. Przejechał niewielki kawałek przy asyście Jisunga, nabierając coraz większą pewność siebie. Co chwilę zerkał w bok, upewniając się czy Han nadal przy nim jest. Rozluźnił mięśnie na tyle, by czuć się swobodnie, ale nie spaść z jednośladu. Zaśmiał się radośnie, gdy minął kolejne drzewa bez zarycia twarzą o asfalt. Dopiero przy kontrolnym zerknięciu w lewo, gdzie powinien iść Jisung, ogarnął go strach i w mgnieniu oka zaczął machać kierownicą na wszystkie strony.

Fortepian na dworze || minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz