3. Nie wiem, gdzie się pcham

2.2K 103 62
                                    

Ogłoszenie dotyczące wyborów na przewodniczącego szkoły wisiały tuż przed moją twarzą. Od kilku minut czytałam cały regulamin, przegryzając wargę. Wyglądałam komicznie, mogłam sobie rękę uciąć. Jechałam wzrokiem po linijkach dokładnie opisanych reguł, jakie obowiązywały każdego ucznia przystępującego do kandydatury. Były dłuższe niż się spodziewałam, bo i z tego powodu lista obok była smutnie pusta. Żadnego nazwiska, żadnego kandydata.

Wahałam się nad podniesieniem długopisu, i napisaniem swojego nazwiska na liście, lecz zbyt długo biłam się z myślami. W tego konsekwencji odłożyłam go, a kartka pozostała czysta.

– Ej! Nie po to obserwowałam cię od dłuższego czasu, żebyś nie wpisała się na listę! – zawołał znajomy głos za moimi plecami. Nie zdążyłam się obrócić, bo Hailey złapała mnie za kołnierzyk białej koszuli, ciągnąc mnie do siebie.

– Śledzisz mnie? – zapytałam, łapiąc równowagę.

– To zbyt mizerne i szablonowe stwierdzenie. Ja po prostu monitorowałam twoje postępy z napisaniem swojego nazwiska na liście chętnych. Konstruując wniosek, jesteś w tym okropna – powiedziała, obejmując mnie ramieniem.

– Nie jestem pewna, czy nadaje się na przewodniczącego szkoły.

– Czego ci brakuje? Masz dar przekonywania, siłę perswazji, i może uzbierałoby się trochę umiejętności manipulacji – wyliczała na palcach z zaraźliwym entuzjazmem.

– Brakuje mi odwagi. Czekaj, czy ty znowu zafarbowałaś włosy? – spojrzałam na jej włosy, które zamiast być czekoladowe, były fioletowe.

– Dziewczyno, ośmieszyłaś tego pacana na oczach wszystkich, a zgłosić się na głupie wybory już nie masz odwagi? I tak, dzięki za spostrzegawczość – przeciągnęła dłonią po świeżo farbowanych włosach. Ściągnęła czarne okulary słoneczne ze swojego nosa. Wsunęła je we włosy, przy czym odsłoniła swoje oczy. Nie była to dobra pora by nosić takie okulary, bo kończył się październik. Każdego dnia wchodziła w nich do szkoły, a później w nich wychodziła. Tylko i wyłącznie z powodu jej heterochromii.

Popatrzyła się na mnie, otaczając mnie swoim ramieniem. Kolejny raz za długo zachwycałam się jej oczami o różnych barwach. Prawe oko przypominało mi o morzu, takim pełnym odcieni niebieskiego i glonów w kolorze zieleni. Zaś lewe oko zabarwione było niczym kora drzewa, z lekkim przejściem w delikatniejszy i jaśniejszy brąz tuż przy źrenicy.

– To dwie różne rzeczy – westchnęłam. Wyrwałam się z jej uścisku, kierując się ku mojej szafce.

– Podaj przynajmniej jeden powód, by nie startować – zaprotestowała, otwierając swoją szafkę tuż obok mojej.

– Ludzie za mną nie przepadają.

– Proszę cię – posłała mi bojaźliwy wzrok zza metalowych drzwiczek. – Popatrz na nich wszystkich. Wszyscy tacy sami, zwykli i niewidzialni – wskazała głową przechodzących uczniów, którzy w zmęczeniu, smutku i niektórzy nawet w nietrzeźwości przebijali się w tłumach na szerokim korytarzu. Popatrzyłam się na nich z zadumaniem.

– I co z nimi nie tak?

– Są moralnie obojętni. Mają daleko w dupie kampanie, a szczególnie wybory na przewodniczącego. Dla nich liczy się tylko by wyjść z tej budy, i nigdy nie wracać. Nie wyróżniają się z tłumu, więc będą za nim podążać. Wystarczy pociągnąć za odpowiedni sznurek – puściła mi oczko, i wyjęła błyszczyk z torby pierwotnie przeznaczonej na książki. U Hailey sprawdziła się jako przenośna kosmetyczka.

Można i tak.

– Nie jesteś przekonująca – zawiesiłam plecak na ramieniu, domykając szafkę.

– Dlatego nie startuje lidera tej szkoły – wzruszyła ramionami. – Ale ty tak – wskazała aplikatorem otwartego błyszczyka na moją klatkę piersiową.- Osobiście wpiszę cię na tą listę, w najmniej oczekiwanym momencie.

Before UsOnde as histórias ganham vida. Descobre agora