Rozdział 37

265 6 0
                                    


Siedziałam na ciepłym piasku,  patrząc na zachód i rozmyślając. Brodę oparłam o kolana, a nogi oplotłam rękami. Wyjątkowo nie wiało aż tak bardzo. Obok miałam kawę z pobliskiej kawiarni. Miałam nadzieję, że chociaż na chwilę zostanę sama i ułożę sobie wszystko w głowie, lecz nie  było mi to dane.

-Możemy porozmawiać?- przede mną stanął JJ, zasłaniając słońce.

Skinęłam głową, a on usiadł obok. Zerknęłam na blondyna. 

-Po wczorajszej rozmowie dalej nie rozumiem kilku rzeczy.- powiedział, patrząc przed siebie.

Tak, wczoraj spotkałam się z całą grupą, aby porozmawiać na poważnie i wszystko sobie wyjaśnić. Skończyło się na tym, że dalej się lubimy, ale muszę pamiętać, że Rafe to dupek. Jestem tego świadoma. 

-JJ, czego tu nie rozumieć?- zapytałam, lekko poirytowana.

-Jak mogłaś zakochać się w kimś takim?- zapytał.- Starałem się, chciałem umilić ci czas i może nawet być z tobą, ale on stanął na drodze.

-Odbierasz to totalnie nie  tak, jak trzeba.- westchnęłam.- Podobałeś mi się od bardzo długiego czasu, ale gdy zacząłeś być z Kiarą, to odpuściłam. Nie jestem typem dziewczyny, która odbija zajętych chłopaków. 

-Byłem z nią tylko, żebyś  była zazdrosna!- krzyknął, przeczesując włosy dłonią.

-A teraz to co? Kochasz ją w ogóle?- zapytałam, zdenerwowana.

Blondyn głośno westchnął.

-Kocham, ale nie tak, jak ciebie.- powiedział, cicho.

Lekko mnie zatkało. 

-JJ, posłuchaj. Kiara bardzo cię kocha, oddałaby wszystko dla ciebie, więc zajmij się nią. Jest najlepszym, co mogło ci się przytrafić. Ja wybrałam inną ścieżkę. Ja niedługo i tak wyjeżdżam, a ona zostaje. Jest przy tobie, więc powinieneś to docenić.

Popatrzyłam na chłopaka. Na twarzy miał wymalowany smutek. Nie chciałam go krzywdzić, ale musiałam. 

-Musisz zrozumieć, że cię nie kocham.- powiedziałam.

*

Po kilku drinkach z mamą Rafe'a mało co widziałam. Obraz już powoli mi się rozmazywał, ale nie chciałam przerywać miłej rozmowy. Wciąż siedziałyśmy razem w salonie, gadając o głupotach. Kobieta opowiadała mi przygody z czasów szkolnych, jak poznała swojego męża i jak się znalazła na Ibizie. 

-Nie wiedziałam, że już tak późno.- powiedziała, wstając.

Wypiła tyle samo co ja, a potrafi normalnie stać! 

-Leć do łóżka, a jutro wieczorem dokończymy rozmowę. Dobranoc.- uśmiechnęła się miło.

-Dobranoc.- powiedziałam, udając że jeszcze dobrze się trzymam.

Gdy weszłam na schody, tym samym będąc poza zasięgiem jej wzroku, opadłam na schody. Co ona dodała do tych drinków, że były takie mocne!?

-Pomóc?- usłyszałam za sobą dobrze mi znany głos.

-Nie.- powiedziałam, wstając. 

Mocno trzymałam się barierki i powoli szłam na górę. Za sobą słyszałam dźwięczny śmiech, więc odwróciłam się i spiorunowałam go pijanym wzrokiem. Uniósł ręce w geście obrony. Po kilku minutach znalazłam się w pokoju, do którego także wszedł Rafe. 

-Tak się kończą wieczory z moją mamą. Jej nie da się przepić.- powiedział.

-Teraz już to wiem.- powiedziałam, kładąc się do łóżka.- Wiesz, dziś gadałam z JJ-em.

-I co mówił?- zapytał, a ja mogłam wyczuć, że ton jego głosu się zmienił. 

-A same głupoty.- wybełkotałam.- Ale nie martw się, jestem cała twoja.- chłopak głośno się zaśmiał.

Dopiero po chwili zorientowałam się, co powiedziałam, lecz nie miała siły, aby teraz to naprawić.

-Dobranoc.- ledwo powiedziałam. 

Rafe zgasił światło, ale po chwili poczułam, jak materac obok mnie się ugina. Chłopak oplótł swoją rękę wokół mojego brzucha, przytulając się do mnie, na co się lekko uśmiechnęłam. 

Czy ja go kocham?

VACATION IN MALIBUWhere stories live. Discover now