Rozdział 33

294 10 0
                                    

Weszłam do pokoju. Rzuciłam telefon na łóżko. Ściągnęłam sukienkę, wieszając ją na wieszaku. Wzięłam świeżą bieliznę i poszłam od razu pod prysznic. Odpaliłam gorącą wodę. Dopiero po pół godziny zebrałam się, aby wyjść. Wytarłam się ręcznikiem i wysuszyłam włosy. 

Wzięłam do ręki telefon. Dostałam kilka wiadomości, w tym zdjęcia, od Zoe. Dobrze się bawi z Pope'm. Przynajmniej ona. Zasłużyła sobie na takiego wspaniałego chłopaka. Nie musi tkwić w toksycznych relacjach. 

-Kiedyś mnie to zgubi.- powiedziałam do siebie. 

Odpisałam na wiadomości. Opadłam na łóżko i wpatrywałam się w sufit. 

I co ja mam z nim zrobić? Nie wiem, co do niego czuje. Ciągle mnie rani, a czuje, że za długo tak nie wytrzymam. Nienawidzę jego nadętego ego i ciemnej strony, ale gdy pokaże swoją drugą twarz, okazuje się kojąca. Jest okropnie skomplikowany, a ja nie wiem, jak to ugryźć. Najlepiej jakby po prostu zniknął, ale to nic nie poradzi. Będzie jeszcze gorzej. 

Mój telefon zawibrował, więc popatrzyłam na wyświetlacz. O wilku mowa! Podniosłam komórkę i wpatrywałam się w jego imię na ekranie. Postanowiłam odebrać. Nic nie mówiłam.

-Czemu tak szybko uciekłaś?- zapytał, na co nie odpowiedziałam.- Czyli gramy w króla ciszy. Dobrze. Zobaczymy kto pierwszy przegra.

Rozłączył się. 

-Pierdol się!- powiedziałam, rzucając telefonem o poduszkę. 

Niech się nie odzywa. 

*

Wzięłam kilka paczek chipsów i lody ciasteczkowe. Udałam się do kasy. Mężczyzna popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem. Skasował moje zakupy i podał kwotę. Zapłaciłam  i wyszłam. Była prawie północ, a ja udałam się do sklepu po przekąski do serialu. 

Ulice o tej porze były puste, lecz gdy usłyszałam za sobą ciężkie kroki, sama przyspieszyłam. Starałam się trzymać wszystko mocno, by nic mi nie wypadło, lecz jedna paczka chipsów wysunęła się spod mojego łokcia. Westchnęłam i odwróciłam się, by je podnieść, lecz chłopak w żółtej bluzie mnie wyprzedził. 

-Mogłaś wziąć torbę.- skomentował Guen, podając mi paczkę.

-Mogłam.- potwierdziłam.- Co tu tak późno robisz?

-Wracam do domu z imprezy.- uśmiechnął się. 

Był jakoś wyjątkowo szeroko uśmiechnięty, a jego oczy były wręcz czarne. 

-Może wpadniesz do mnie?- zaproponował.

-Um, raczej odmówię. Planuje noc filmową.

-Sama?- dopytał od razu.

-Z przyjaciółką... i jej chłopakiem.- skłamałam.

-A może jednak zabiorę cię do siebie?- naciskał.

-Guen, nie mam dziś humoru. Cieszę się, że mi pomogłeś, ale już pójdę. 

-A oglądałaś może ,,Kto zabił Sarę"? Wyszedł właśnie kolejny sezon, a ja mam salę filmową w domu. Wygodne siedzenia, duży ekran.

Chłopak zbliżył się, a ja powoli zaczęłam się bać jego zachowania. Był ostro pod wpływem. Jego nachalność mnie miażdżyła, a nie chciałam być nie miła.

-Mam nadzieje, że wyjaśni się, co się stało, bo już nie mogę się doczekać.- mówił maniakalnie.- To jak? 

Patrzyłam na niego. Ciemne auto zatrzymało się przy nas z piskiem opon. Powoli szyba się opuściła, a oboje spojrzeliśmy na kierowcę. 

-Cześć Olivio. Podwieźć cię?- zapytał ojciec Rafe'a.

-Chętnie. Do zobaczenia!- krzyknęłam do chłopaka.

-Ale nasz serial....- powiedział.

Szybko weszłam do auta, zamykając drzwi. Głośno westchnęłam, a mężczyzna odjechał. Zapięłam pas. 

-Dziękuję.- powiedziałam.

-Ostrzegaliśmy. Guen jest szemrany i nie chodzi tylko o to, że skrzywdził naszą córkę. 

Skinęłam głową. Może serio mieli rację? Po tym nie wiem, co mam myśleć. Był pod wpływem i zachowywał się dziwnie. 

-Jesteś pewna, że chcesz dziś spać w hotelu?- zapytał.- Guen wie gdzie mieszkasz. Możemy cię przenocować. Oczywiście decyzja należy do ciebie.

Przez chwilę się zastanawiałam. Miał racje. Skoro ,, bardzo przypadkowo" spotkaliśmy się w drodze powrotnej, to sposób na znalezienie mojego pokoju będzie pikuś. 

-Może tak będzie lepiej.- powiedziałam. 


VACATION IN MALIBUWhere stories live. Discover now