Rozdział 6

510 12 0
                                    

-Więc ten cały Rafe jest twoim bratem?- zapytała Zoe, patrząc na blondynkę.

-Niestety tak.- odpowiedziała.

Spacerowaliśmy brzegiem wody rozmawiając. Ja szłam przodem, a dziewczyny z tyłu. Spotkałyśmy się w czwórkę na babskie pogaduchy. 

-Macie jeszcze dwa tygodnie, tak?- zapytała Kiara.

-Tak. Chciałabym tu już zostać na zawsze.- powiedziała przyjaciółka.

Trzymałam buty za sznurówki, lekko nimi machając. Niby słuchałam ich rozmowę i wiedziałam o czym mówią, lecz czułam się trochę wytrącona z realnego świata. Jakoś od rana nie miałam humoru, a po głowie chodził mi Rafe i jego przerażający wzrok. 

Oraz JJ.

-Musimy wrócić na studia. Obie chcemy je skończyć i zacząć normalnie zarabiać. Dorabianie w lodziarni czy księgarni nie jest męczące, lecz małe pieniądze. Nie możemy pracować na cały etat, bo szkoła.- powiedziała.

Mój humor jeszcze bardziej się zepsuł, gdy zobaczyłam biegnących na nas chłopaków z dziewczynami. Zmarszczyłam brwi i zerknęłam do tyłu. Laski też nie były zbytnio zadowolone. 

-Jak ja ich, kurwa, nie cierpię.- powiedziała Sarah.

-Oj tak.- dodała Kiara. 

Chłopacy śmiali się w niebogłosy aż w końcu znaleźli się obok nas. Zaproponowali, abyśmy wszyscy razem pobiegali na plażę, lecz żadnej z nas się to nie podobało. Lekko wstawione dziewczyny kleiły  się do nich. Jedyny Pope starał się zachować dystans.

Wzruszyli ramionami i poszli dalej. Patrzyłam na wkurzone dziewczyny.

-Idziemy do nas się napić?- zapytałam, na co wszystkie skinęły głowami.

*

Byłyśmy już po kolejnej butelce alkoholu. Kiara siedziała na podłodze razem ze mną, a dziewczyny na obu kanapach, rozwalone. 

-To nie jest tak, że jesteśmy o nie zazdrosne. Po prostu z daleka widać ich intencje. My się z nimi przyjaźnimy, nic więcej.- powiedziała Kiara.

-Mów za siebie.- palnęła pijana Sarah. 

-Um... co?- zapytałam.

Westchnęła i zsunęła się na podłogę.

-Wiem, że mieliśmy się przyjaźnić.... ale podoba mi się John B.- powiedziała, rumieniąc się.

Kiara uchyliła usta ze zdziwienia, na co się zaśmiałam. 

-Co ty gadasz?!- powiedziała, zdziwiona.- Muszę się dowiedzieć, czy ty się jemu podobasz i BUM... miłość.- powiedziała.

Popatrzyłam na Sarah. 

-Na pewno nie.- westchnęła.

-Czy ty siebie widziałaś w lustrze?- powiedziałam.- Jesteś śliczna, masz zajebisty charakter, a on na ciebie patrzy, jak na boginie.

-Mi się podoba trochę Pope.- odezwała się Zoe.

Lekko się uśmiechnęłam. Wiedziałam! To musiało kiedyś nastać i miałam racje. Widząc jej wzrok na łodzi i jego zaangażowanie, aby wytłumaczyć Zoe, jak się prowadzi było nieziemskie. 

-Czyli tworzy się nam kolejna para?- zapytałam. 

Jeszcze trochę porozmawiałyśmy. Ja po chwili wyszłam przed domek. Lubię czasem urwać się na chwilę, aby posiedzieć sama, pomyśleć tym bardziej po alkoholu. Usiadłam na jednym z krzeseł. Dziś niebo było niesamowicie przejrzyste. Mogłam dostrzec każdą z gwiazd. 

Moja babcia zawsze mówiła, że pierwsza gwiazda zawsze jest najjaśniejsza, a tą gwiazdą jest ważna osoba, która odeszła i teraz patrzy na nas z góry. Ale czy to prawda? Może kiedyś się dowiemy.

Ciągle myślałam o tym wysokim blondynie. Zawstydza mnie, dlatego nie potrafię po prostu z nim porozmawiać. Nie wiem, co w nim widzę, skoro zamieniłam z nim dwa zdania, może mieć kogoś ładniejszego na oku i mnie olewa. Dlaczego zawsze w takich się zakochuje?

Popatrzyłam w prawo, słysząc kroki. Spięłam się, widząc JJ-a idącego w moją stronę. Przełknęłam głośno ślinę, prostując się. Chłopak zbliżał się z szerokim uśmiechem. Czy to dziwny zbieg okoliczności, że akurat gdy o nim myślałam, to się pojawił? Chyba rodzice z góry pilnują, abym nie została sama do końca życia.

-Czemu tak sama?- zapytał, siadając obok. 

Wzruszyłam ramionami. 

-Dziewczyny śpią?- zapytał.

-Tak.- odpowiedziałam.- Ja wyszłam się przewietrzyć. 

Chłopak skinął głową. Stukał palcami o krzesełko, a jego kolano latało w górę i w dół. Przygryzał wargę, patrząc w drewnianą podłogę. Musiałam przerwać tą niezręczną ciszę. 

-Babcia zawsze mówi mi, że gwiazdy to osoby, które odeszły, ale wciąż na nas patrzą. A najjaśniejsza z nich to ktoś o kim się myśli.- powiedziałam, patrząc na tę najjaśniejszą kropkę ze wszystkich. 

Popatrzył na niebo. 

-Mój dziadek twierdził, że to tylko kropki.- powiedział, na co się uśmiechnęłam.- Słuchaj, chcesz może się przejść?

Popatrzyłam na niego i skinęłam głową. Było całkiem ciemno, nie widać było brzegu, lecz plaża była lekko oświetlona. Wstałam i poszłam za chłopakiem. Nie chcieliśmy przechodzić przez dom, więc przemknęliśmy się przez kujące krzaki.

Po chwili byliśmy już na plaży. Szliśmy brzegiem prawie dotykając wody. Szum fal zagłuszał moje myśli. Nie było niezręcznie. Oboje delektowaliśmy się głosem fal. 

-Czy Pope ma kogoś na oku?- zapytałam.

-Nie wydaje mi się.- odpowiedział, drapiąc się po karku.- A co? Zoe jest zainteresowana?

Zaśmiała się, kiwając głową.

-Podobnie, jak Sarah, ale ona poluje na John B.- zaśmiałam się.

-Byłaby z nich przyzwoita para. 

Kopnęłam piasek, robiąc w nim dziurę. Po chwili stanęliśmy. Patrzyłam w ciemną otchłań oceanu. Mało co widziałam, ale mogłam sobie wyobrazić, jak wzburzone są fale. 

Nagle JJ stanął przede mną. Uniosłam głowę, ponieważ był wyższy ode mnie. Patrzyłam w jego jasne oczy. Jestem naprawdę pijana. Chłopak delikatnie ujął mój podbródek, wpatrując się w usta. Odruchowo je oblizałam. Lekko się uśmiechnął. 

-Tutaj jesteście!- usłyszeliśmy damski głos. 

Od razu odsunęłam się od chłopaka. Obok mnie pojawiła się Kiara, zaraz za nią Zoe. 

-Musicie przerwać mizianie.- powiedziała zdyszana Zoe. 

-My nie...- przerwała mi Kiara.

-Musisz nam pomóc. Sarah ma załamanie poalkoholowe i mówi, że potrzebuje cię, żeby się wypłakać. Nam już się wypłakała, zostałaś jeszcze ty.

Zoe złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła. Biegłam za nią lekkim truchtem. Odwróciłam się za chłopakiem. JJ dalej tam stał i patrzył za nami.




VACATION IN MALIBUWhere stories live. Discover now