Rozdział 30

324 8 2
                                    

Obudziłam się przez oślepiające słońce. Zapomniałam wieczorem ściągnąć zasłony, a teraz siebie za to nienawidzę. Chciałam się przeciągnąć, lecz Rafe wciąż leżał obok. 

Otworzyłam oczy. Blondyn był skierowany twarzą do mnie. Jego umięśnione plecy powoli się unosiły w górę i w dół. Na twarzy były widoczne siniaki, a warga miała opuchliznę i rozcięcie przy kąciku. Włosy były rozwalone. Spał na płasko, a poduszkę podsunął nad głowę. Zauważyłam, że na nadgarstku miał niebieski rzemyk. Trochę zaciekawiło mnie, czy coś znaczy. 

Chłopak zaczął marszczyć brwi i się przeciągać. Od razu odwróciłam wzrok. 

-Wstawaj już.- powiedziałam.

-Cicho.- burknął, odwracając się do mnie plecami. 

Wstałam z łóżka i powoli udałam się do łazienki z wcześniej przygotowanymi ubraniami. Przebrałam się, umyłam twarz i związałam włosy w koka. Nałożyłam korektor, trochę maskary i poprawiłam brwi. 

Rafe wciąż spał, więc postanowiłam szybko go obudzić. Do kubka na szczoteczki nalałam zimną wodę i wyszłam z pokoju. Podeszłam do łóżka, odchyliłam kołdrę i bez zawahania wylałam wodę na jego plecy. Momentalnie podniósł się, stając ze mną twarzą w twarz. Był wściekły, ale mnie to śmieszyło. 

Ciężko oddychał, patrząc w moje oczy. Uśmiechnęłam  się, ironicznie.

-Pobudka.- powiedziałam, chlapiąc go resztką wody w twarz. 

-Jeszcze się odegram.- warknął.

*

Spacerowałam samotnie po plaży. Dopadła mnie mała nostalgia. Każdego dnia Malibu podoba mi się coraz bardziej, ale tego pierwszego dnia, gdy zobaczyłam te plażę... to był szczytowy moment mojego szczęścia.  Marzy mi się spacer ze swoim ukochanym właśnie po tym piasku. Każdy z moich znajomych już tego doświadczył, a ja dalej tkwię w niczym.

Podniosłam przypadkowy kamień i rzuciłam go do wody. Z każdym kolejnym robiłam tak samo. Kilka były idealnie oszlifowane przez wodę. Zbliżyłam się bardziej do brzegu, aby  poszukać jeden, idealny kamień. W końcu podniosłam piękny, biały, okrągły. Popatrzyłam na niego. 

-Podaruje cię osobie, którą będę naprawdę kochać.- powiedziałam, chowając go do kieszeni. 

Moczyłam nogi w wodzie idąc przed siebie. Robiło się powoli ciemno, więc duży ludzi zaczęło się zbierać na plaży, aby obejrzeć zachód. Postanowiłam zrobić to samo i usiadłam na rozgrzanym piasku. Poprawiłam swój kapelusz na głowię. Podwinęłam nogi pod brodę i patrzyłam w wodę. 

Westchnęłam głośno. Chciałabym tu zamieszkać na stałe, ale w swoim mieście mam za dużo do roboty, aby nagle to rzucić i zostać. Gdybym była taka wolna i nic by mnie nie zatrzymywało, już dawno bym tu siedziała i nigdzie się nie ruszała. Niestety życie tak nie działa.

-Chcesz się dosiąść?- usłyszałam miły, kobiecy głos.

Popatrzyłam w prawo na ładną blondynkę z ciemną karnacją. Obok niej siedział chłopak w ciemnych włosach. Jego oczy mnie omamiły. Kolor był wręcz niebieski, jak niebo. Oślepiająco niebieskie oczy. 

Skinęłam głową i usiadłam na ich kocu. 

-Sama tu jesteś?- zapytała.

-Taa...- jąknęłam.- Musiałam się przejść w samotności. 

-Znam to. Ona nigdzie mnie nie opuszcza.- burknął dźwięcznym głosem.

-Musicie być słodką parą.- powiedziałam, zerkając na nich, na co wybuchli ogromnym śmiechem.

-Ten śmierdziel to mój brat.- powiedziała blondynka.- Annie.- podała mi rękę.

-Olivia.- uścisnęłam ją.

-To jest Guen.- powiedziała, patrząc na chłopaka. 

Uśmiechnęłam się, lekko.

Resztę wieczoru spędziliśmy na gadaniu i oglądaniu zachodu. Trochę poobgadywaliśmy ludzi, którzy nas mijali i przeszkadzali w patrzeniu na śliczny widok. 

Zaproponowali, że odprowadzą mnie do domu, lecz odmówiłam. Zanim jednak poszli w swoją stronę, chłopak wrócił się do mnie.

-Ona wie, jak dojść do domu.- burknął, idąc obok mnie.- Dotrzymam ci towarzystwa.

Skinęłam głową. Powoli kierowaliśmy się w stronę hotelu.

-Więc... co tu robisz? Mówiłaś, że nie jesteś  stąd....- sprostował.

-W zasadzie najpierw przyjechałam tu na wakacje, poznałam niektórych. Później uczelnia, na której studiuje, zaproponowała przyjazd na otwarcie firmy, potem zostałam ambasadorem i teraz tam pracuje. Niedługo wracam do siebie. 

-To masz ciekawe życie.- zaśmiał się.

-Oj, nie.- przeciągnęłam.

Po kilku minutach byliśmy pod hotelem. Chwilę jeszcze porozmawialiśmy. Guen mocno mnie przytulił na pożegnanie. Zaproponował mi swój numer, na co przystałam. Chętnie się jeszcze z nimi spotkam.

VACATION IN MALIBUWhere stories live. Discover now