36 (Jestem zmęczony)

9K 287 249
                                    

18+ (brak cenzury)

~* * * ⁂* * * ~

Klapki antypoślizgowe, prosta szara spódnica, fartuch, czarna peruka i grube okulary zerówki – oto stylizacja, jaka stała się obowiązkowa w mojej nowej pracy. Aha, i jeszcze wózek do sprzątania.

Dwa dni po spotkaniu z tym upiornym dupkiem, Gaelem, złożyłam podanie o pracę na stanowisku konserwatorki powierzchni płaskich w eleganckim biurowcu. Posłużyłam się przy tym fałszywymi dokumentami tożsamości, więc... złamałam prawo. Całkowicie świadomie i bez przymusu.

Ale na prośbę Damona i z jego „pomocą", bo to on zamówił u kogoś falsyfikaty.

Zostałam zatrudniona od ręki. Przez kolejne dwa dni myłam podłogi pod okiem kierowniczki, aż w końcu poznałam kod otwierający drzwi do wszystkich korytarzy w biurowcu, w tym do tego na siódmym piętrze, przez który docierało się do gabinetu prawnika Gaela. Miałam również dostęp do szafki, w której znajdowała się zapasowa karta otwierająca zamek elektroniczny w drzwiach do owego gabinetu.

Damon rzeczywiście wyjaśnił mi, dlaczego zostawił mnie samą z jego dziadkiem. Okazało się, że wcale nie poszedł do toalety, tylko poszperał w biurku, do którego nigdy wcześniej nie mógł się swobodnie zbliżyć, i odkrył nazwisko zaufanego prawnika Gaela.

— On przechowuje mu coś, co muszę zniszczyć — powiedział Damon. — Jeśli mi się uda, to całkowicie odzyskam swoje życie.

Czułam, że nie chciał mnie narażać na ryzyko zdemaskowania, kłopotów z ochroną czy policją, ale nie miał innego wyjścia. Byłam jedyną osobą, której ufał, a do idealnie się nadawałam na wtykę. I jeszcze tego nie wiedział, ale byłam gotowa zrobić dla niego wszystko. Pod warunkiem, że nikogo więcej nie zabije.

W nocy z czwartku na piątek, w środku mojej zmiany wpuściłam Damona do biurowca jednym z tylnych wejść otwieranych wyłącznie od środka. Kiedy drzwi się zamykały, chłopak je przytrzymał i wyszeptał:

— Dobra, daj kartę i uciekaj. Po prawej są wolne taksówki z kierowcami-kobietami.

— Zostanę. Postoję na czatach.

— Nie, już dość ryzykowałaś.

— Na górze są jeszcze ludzie pracujący po godzinach. Potrzebujesz mnie.

Pociągnęłam wózek i ruszyłam do windy. Damon poględził coś pod nosem z niezadowolenia, ale podążył za mną. Był ubrany w ciemne ciuchy, na głowie miał czarną czapkę z daszkiem naciągniętym na brwi. Nacisnęłam guzik wzywający windę i zerknęłam niepewnie na chłopaka.

— Mówiłeś, że twój kumpel ochroniarz wyłączy kamery. Dlaczego chowasz twarz?

— Myślałem, że wyczułaś sarkazm w moim głosie, gdy nazwałem gościa kumplem.

Zmarszczyłam brwi w zdziwieniu, a on błysnął olśniewającym uśmiechem i wymruczał mi do ucha:

— Szantażuję go. Ma pecha, że nie jest taki piękny jak ty.

Przewróciłam oczami i opanowałam dreszcz błogości przebiegający po moim kręgosłupie, żebym nie dostała zaraz zbyt silnych palpitacji serca, bo już biło wyjątkowo szybko ze stresu i lęku, że coś się schrzani. W tej samej chwili zaczęły się rozsuwać drzwi do windy, na co Damon odskoczył i gwałtownie spuścił głowę. Oświeciło mnie, że zrobił to z ostrożności, na wypadek gdyby ktoś się pojawił. Całe szczęście winda była pusta.

Weszliśmy do kabiny i powiedział profesorskim tonem:

— Kamery są wyłączone, ale to kiepski czas na wyłączanie napotkanych ludzi, co nie?

She wanna be a GOOD GIRLWhere stories live. Discover now