Moje powieki ważyły tonę.
Moje ciało było dziwnie odrętwiałe, a dłonie ciężkie i jakby nie moje. Mój umysł był zamglony i chociaż usilnie mrugałam, nie mogłam skupić na niczym wzroku.
– Romy?
Serce drgnęło w mojej piersi, otaczając je kokonem kuriozalnego spokoju. Ten głos. Ochrypły, przywodzący na myśl starą whisky i papierosy, sprawił że westchnęłam z ulgi.
Zamrugałam jeszcze raz, a ciepła, szorstka dłoń, zacisnęła się na mojej.
– Boże, maleńka słyszysz mnie? – Kciuk gładził wierzch mojej dłoni. – Jesteś już bezpieczna. Już po wszystkim.
Westchnęłam cicho, czując ulgę, kiedy to powiedział.
– Houston – szepnęłam, w końcu skupiając na nim wzrok. Wyglądał na wykończonego. Cienie pod bursztynowymi oczami odznaczały się wyraźnie i nie golił się od kilku dni, przez co wydawał się być jeszcze ostrzejszy, jeszcze bardziej groźny, a jednocześnie jeszcze nigdy nie był taki mój.
– Jestem maleńka – odpowiedział równie cicho, przykładając moją dłoń do swoich ust i składając na niej delikatny pocałunek. – Jestem przy tobie.
Moje usta były suche i spierzchnięte, a całe ciało bolało, jakbym się zderzyła z ciężarówką.
– To już koniec? – odważyłam się zapytać.
Jego oczy były łagodne. Patrzył na mnie z taką czułością, że gdybym nie leżała, ugięłyby się pode mną kolana.
– Już po wszystkim. Ten sukinsyn cię już nie skrzywdzi.
Skinęłam głową i od razu się skrzywiłam. Nawet to bolało.
– Jak długo tu jestem? Co się działo?
Znowu pocałował moją rękę.
– Przywiozłem cię tu dwa dni temu – powiedział miękko. – Niemal od razu mnie zgarnęli, więc nie mogłem być przy tobie wcześniej.
– Zgarnęli? – pisnęłam. – Policja? Przecież mnie uratowałeś!
Uśmiechnął się niewesoło, tym swoim na wpół kpiącym na wpół mrocznym uśmiechem, który tak lubiłam.
– Prawdopodobnie wyglądałem jak pieprzony psychopata. Wniosłem cię ociekając cały krwią. Od razu wezwali gliny. Zawsze ich wzywają do postrzałów. Spokojnie, maleńka. Rush szybko mnie wyciągnął.
Ledwo skończył mówić, a do sali wtargnęli moi rodzice i moje siostry. Wszyscy stanęli jak w ryci w progu, patrząc to na mnie to na trzymającego mnie za rękę Houstona.
– Kim... kim pan jest? – wyjąkał mój ojciec, patrząc z przestrachem na Houstona. Ten rzucił mi szybkie spojrzenie, zanim puścił moją dłoń i wyciągnął w stronę mojego taty.
Ojciec był postawnym mężczyzną, zbliżającym się do pięćdziesiątki, ale przy Houstonie wydawał się mniejszy i starszy. Wiedziałam co myśleli. Houston ich przerażał. Te wszystkie tatuaże, blizny, skórzana kuta z barwami klubu motocyklowego. Jeszcze pół roku wcześniej miałam takie same myśli.
– Benjamin Decker, proszę pana – powiedział, patrząc ojcu prosto w oczy. Kątem oka dostrzegłam, że Polly przygarnęła do swojego boku naszą młodszą siostrę Lily.
– Kto to jest, Romy? – zapytał tata, ignorując rękę Houstona i wpatrując się we mnie z pytaniem w oczach.
Spojrzałam na Houstona, zastanawiając się jak odpowiedzieć. Wyglądał na takiego zmęczonego. Zastanawiałam się, kiedy ostatnio spał.
YOU ARE READING
Jego własność (Hellhounds MC #2)
RomanceRomy Wilson nigdy nie sądziła, że jeden z pozoru nieznaczący wieczór, może zamienić jej życie w piekło. W jeden chwili jest zwyczajną dwudziestotrzyletnią dziewczyną, pijącą w barze ze swoją najlepszą przyjaciółką, a w następnej zostaje porwana prze...