Pierwszy raz na miotle.

55 5 0
                                    

Pov Hermiona

Dziś mam pierwszy raz wsiąść na miotłę,nie ukrywam bardzo się stresuje tym bardziej że mam tylko 2 tygodnie do nauczenia się latać (bo wtedy mają mecz) .

Siedziałam w dormitorium i się uczyłam na obronę przed czarną magią, aż nagle przez okno wleciała sowa z jakimś listem , odwiązałam list przywiązany do łapki zwierzęcia i zaczęłam czytać.

Panno Hermiono Grenger
Proszę przyjść na boisko na pierwszy trening o godzinie 15:30
Pani profesor Hooch.

Po przeczytaniu listu spojrzałam na zegar była 12:50, więc miałam jeszcze czas, była sobota więc nie mieliśmy lekcji , nie wiedziałam co mam robić przez ten czas , na nauce nie mogłam się już skupić przez stres , postanowiłam iść porozmawiać z Ginny.

Od razu po wyjściu z dormitorium zobaczyłam Ginny siedzącą przy kominku.

- Hej  przywitałam się z przyjaciółką

- Hej

Po jej minie widziałam że coś jest nie tak.

- Hej wszystko w porządku?

- No nie do końca. Powiedziała smutnym głosem.

- Co się stało?

- A pokłuciłam się z Dean'em.

- A o co poszło?

-No chciałam z nim porozmawiać o tym czy coś go łączy z Parvati ,a ten zaczoł mi zarzucać że mu nie ufam i wogule.

-  A próbowałaś mu wytłumaczyć że tak nie jest?

- No tak, a on dalej swoje , i dalej twierdził że Parvati to tylko przyjaciółką .

- nie przejmuj się,  pogodzicie się.

- dobra zmienimy temat, a kiedy Harry wyjdzie z szpitala?

- jakoś za tydzień , wogule pani Hooch wysłała mi list że o 15 :30 mam miedź pierwszy trening.

-stresujesz się?  Zapytała

- tak bardzo, przecież to duża odpowiedzialność jeszcze mam wsiąść udział w meczu , boję się że coś pójdzie nie tak i przegramy to Harry uzna że to moja wina i co sobie o mnie pomyśli.

- Nie myśl tak , wygramy a nawet jak byśmy przegrali to Harry napewno sobie źle o tobie nie pomyśli i napewno nie uzna że to twoja wina.

- tak myślisz?

- jasne  przecież Harry cie kocha i nigdy  by sobie żle o tobie nie pomyślał

- może masz rację

- jasne że mam.

- A mam do ciebie pytanie. Zwróciła się do mnie Ginny.

- jakie?

- czy na tych wakacjach wtedy z Harrym coś się między wami wydarzyło?

- to znaczy?

- No wiesz tenteges. Powiedziała Ginny poruszając znacznie brwiami i uśmiechając się.

- No wiesz może.

- serio?

- tak

- No i co ?

- co?

- Jak było?

- No....

Nie wiedziałam jak mam jej odpowiedzieć na takie pytanie .

-  No super

-   A jaki on był?

- No wiesz, bardzo delikatny i czuły.

- A jak ty się czułaś?

- No dobrze.

- aha , tylko wiesz żebym za szybko ciocią nie została.

- haha o to się nie bój.

( przepraszam was za ten fragment )

Pogadały my trochę  gdy spojrzałam ma zegar była już 15: 10

- o kurde przepraszam Ginny ale muszę już iść.

- jasne do zobaczenia , I nie przejmuj się będzie dobrze.

- jasne dzięki.

Poszłam w umówione miejsce ,  tam na mnie czekała już pani profesor.

- Dzień dobry Pani profesor

- Dzień dobry,  dziś będziemy uczyć się podstawy a później przejdziemy do bardziej trudniejszych rzeczy.

- dobrze.

- proszę wziąć na miotłę i odepchni się nogą od ziemi.

Jak kazała tak zrobiłem.

Minęła godzina po tym czasie nawet nieźle mi szło.

- świetnie! Teraz spróbuj złapać ten znicz. 

W prawie ręce trzymała znicz który nagle puściła a ten zaczoł latać gdzie się dało,  trochę się sestresowałam bo nie sońdziłam że już na pierwszej lekcji będą mi kazać łapać znicz.

Po upływie paru minut odziwo udało mi się, na to pani Hooch kazała mi zejść na ziemię.

- No świetnie sobie poradziłaś, jak na pierwszy raz.

- dziękuję

- No dobrze , na dziś koniec zajęć,  jutro proszę się ze mną spotkać o tej samej porze w tym miejsce .

- oczywiście.

Po pierwszy trening czułam się świetnie, tak się stresowałam a nie było tak źle.

Weszłam do pokoju wspólnego a tam nagle przed oczami staneli mi Ginny I Ron.

- No i jak było?  Zapytała

- No dobrze , nie było tak strasznie jak myślałem.

- no widzisz mówiłam Ci.

- A jak się czułaś nie dotykając ziemi? Zapytał Ron.

- No na poczontku trochę stres ale później już coraz lepiej.

- Dobra chodźcie do Harr'ego odwiedzimy go. Zaproponował Ron

- dobra chodźmy.

_________________________________________

Witam was , z góry chce przeproście że tydzień temu nie było rozdziału, ale teraz już mam nadzieje będą lwgularnie,  dziś napisałam bardzo długo rozdział bo aż 690 słów jestem z tego powodu dumna. Jak myślicie czy Hermiona poradzi sobie z nowm zadanie? Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczoru ❤🌙








To coś więcej niż przyjaźń-HarmioneUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum