Rozdział 25 (end)

1K 60 23
                                    

Delikatny powiew wiatru poruszał drzewa, co wywołało przepiękną melodię dla uszu tutejszych mieszkańców. Pomimo słońca, nadal panował lekki mróz, a mimo to nie przeszkadzało to zakochanym. Ćwierkanie ptaków i dźwięki poruszających się liści na ziemi dawał ten spokojny klimat, którego Jungkookowi bardzo brakowało na przestrzeni ostatnich miesięcy.

Oddał się naturze, oddał się spacerom po pachnącym lesie i nawet deszcz mu w tym nie przeszkadzał. I pomyśleć, że kiedyś dla niego znaczenie miały pieniądze, władza, sława i błyszczenie na scenie. To wszystko odeszło w zapomnienie, to wszystko nie miało już dla niego żadnego znaczenia, zmienił się nie do poznania.

Droga do tej metamorfozy była ciężka, nieprzespane noce, narastająca frustracja z powodu braku posiadania swojego dawnego życia. Ale dzięki pomocy i miłości Jimina... Wszystko poszło jak z płatka, wszystko stało się o wiele prostsze.

Ból i cierpienie zniknęło na dobre, od teraz wszystko szło w dobrym kierunku. Kochali się razem z Jiminem, pielęgnowali swoją zażyłość. Przez kilka miesięcy nie potrafili bez siebie wykonać żadnego ruchu, byli od siebie uzależnieni i to było piękne.

Pieniądze jakimi dysponowali były kurzyły się na koncie bankowym, nie potrzebowali tego całego materialnego bogactwa, jednakże teraz postanowili wyjechać na długie i relaksujące wakacje, który im obu się należały.

Jungkook sprzedał firmę Namjoonowi, który zajął się jego przeszłością w bardzo dobry sposób. Sprzedał willę, w której zostały przykre złe chwile. Nie obchodziły go te wszystkie samochody, nie interesowało go nic poza przyszłością z Jiminem.

Rozkoszowanie się kawą o poranku było dla Jeona czymś w rodzaju stanu błogosławionego, nie potrafił w inny sposób rozpocząć dnia. Uwielbiał siedzieć na tarasie z kubkiem gorącego trunku, napawając się przy tym wiatrem i delikatnym mrozem.

- Widzę, że mój książę nie śpi. - Szepnął Jimin, spoglądając na ukochanego.

Słodki głos partnera od razu wywołał uśmiech na twarzy starszego mężczyzny.

- Dobrze widzisz. - Brunet spojrzał na Parka, a widząc go zawiniętego w białą kołdrę, odsunął się lekko od stolika kawowego i poklepał swoje udo, dając mu znak, aby na nim usiadł.

Jimin posłusznie usiadł na udach starszego, a następnie złapał go za policzki.

- Błagam, pozbądź się tego zarostu!

- Jest lekki!

- Ale mi przeszkadza! - Szeroki uśmiech Jimina od razu potrafił rozpromienić złą pogodę nad ich głowami. Ich usta złączyły się w delikatnym pocałunku, rozpoczynając słodko dzień.

Ich wargi wiły się w delikatnym i spokojnym tańcu, a ich języki czule się o siebie ocierały. Właśnie takie spokojne chwilę zwiastowały dobry początek dnia...

Dłonie Jeona przesunęły się na drobne biodra partnera, a czując rozchodzące się po nim ciepło, zadrżał.

- Masz zimne ręce, Jungkookie. - Szepnął pomiędzy wargami młodszy, łapiąc mężczyznę za ramiona.

- Może pozwolisz mi się trochę ogrzać?

Chichot młodszego sprawił, iż uśmiech na twarzy bruneta nie chciał zejść. Kochał uszczęśliwiać swoje słońce do końca życia.

nda | j.jk x p.jmWhere stories live. Discover now