Rozdział 2

1K 56 12
                                    

Poranek nad stolicą Korei Południowej ruszył pełną parą, praca pochłonęła tysięcy, jak nie miliony Koreańczyków, którzy w dzikim szale i pogonią za pieniądzem ruszyli do swoich stanowisk pracy.

W przypadku Jimina wcale nie było inaczej, albowiem już od piątej rano był na nogach zwarty i gotowy do pracy. Chłopak był prawdziwą mrówką, jeśli chodziło o pracę - zawsze był punktualny, nigdy się nie obijał i zawsze dawał z siebie dwieście procent, nawet jeśli miał do zrobienia jedynie rozłożenie towaru na półkach.

Chłopak z przefarbowanymi włosami na kolor granatowy pracował w sklepie spożywczym od blisko pół roku, nawet jeśli to nie była praca wysokich lotów to i tak bardzo ją lubił. Miał stały kontakt z ludźmi, musiał się ruszać i dzięki wczesnemu wstawaniu wyrobił sobie pewnego rodzaju rutynę.

Jimin był słodkich chłopcem o słodkich uśmiechu i ufnym spojrzeniu, sąsiedzi, czy klienci w sklepie sami się uśmiechali na widok sprzedawcy, który codziennie był uśmiechnięty. Nie można było powiedzieć o Jiminie złego słowa, ponieważ był po prostu człowiekiem aniołem.

Od samego rana był spory ruch w sklepie, a jako iż tym razem był sam na kasie, musiał ogarnąć rozłożenie towaru, jak i obsługiwanie klientów. A na domiar złego z powodu deszczu, musiał myć podłogę po każdym kliencie, który przyszedł do sklepu. Dzisiaj to nie był jego dzień, zdecydowanie. Przyczyniła się do tego w głównej mierze nieprzespana noc oraz Taehyung, który non stop nalegał na obejrzenia całego serialu... Który miał z dwadzieścia odcinków po pół zasranej godziny! Ale jak tu odmówić najlepszemu przyjacielowi?

Park powoli rozkładał towar na dziale ze słodyczami, gdy nagle usłyszał otwierające się drzwi sklepu, a kiedy wyjrzał zza regał i zobaczył najlepszego przyjaciela, szeroko się uśmiechnął.

- Gdzie się podziała moja rozgotowana kluska?

- Tutaj! - Zawołał Jimin, po czym podszedł do przyjaciela. - Mam nadzieję, że przyszedłeś zrobić zakupy na obiad.

- Nie do końca, ale mam dla ciebie śniadanie! - Uśmiechnął się szeroko Kim, podjąć przyjacielowi nadgryzionego korndoga.

Jimin zaśmiał się głośno, po czym wziął od Taehyunga przekąskę na patyku, aby następnie stanąć za kasą.

- Co dzisiaj mamy na tapecie, kierowniku?

- Cóż... Co powiesz na pizzę? - Taehyung zaczął wędrować między regałami. - No chyba, że przez te tygodnie z pizzą, wolisz hamburgery.

- A pamiętasz może, jak zaczął się nowy rok, obiecałeś sobie, że nie będziesz mnie tuczyć i będziemy jeść zdrowo?

- Kiedy to w ogóle było?

- Dwa miesiące temu, Tae. - Park wyrzucił drewniany patyczek do śmietnika.

- Widzisz, jak ten czas zapierdala? - Taehyung wrócił do przyjaciela, kładąc na taśmie mnóstwo ostrych zupek chińskich.

- Widzę, a z tym czasem zapierdala twoja dupa, która nie mieści się w futrynie. - Mruknął cicho Jimin, kasując produkty, a w między czasie, Kim wyjął portfel, a z niej kartę kredytową.

- Nie jest tak źle, może... Pójdę na siłownię... Jutro. - Wzruszył ramionami, po czym przybliżył kartę do terminala i zapłacił.

- Tak, jasne. A jutro mi powiesz, że boli cię dupa po pieprzeniu się z Hobim.

nda | j.jk x p.jmTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang