Rozdział 21

595 37 5
                                    

Jungkookowi ciężko było się podnieść z łóżka tego dnia, albowiem ilość alkoholu wypita poprzedniej nocy z przyjaciółmi, dała mu niezłego kopa w dupę w postaci mocnego kaca. Mocno przesadził, biorąc pod uwagę, iż jest środek tygodnia.

Mężczyzna wstał z materaca, a następnie ledwo żywy ruszył do toalety, gdzie wylał z siebie więcej płynu, niż mógłby się tego spodziewać. Od niechcenia zdjął z siebie piżamę, a następnie wszedł pod gorący prysznic.

Dzisiejszego dnia czuł się, jak gówno. Nie dość, że tak się czuł, to jeszcze tak wyglądał, mocno przejebane.

Czuł się, jakby popadał w ruinę. Bez obecności Jimina, mieszkanie było strasznie ciche i smutne, nawet obecność Felixa nie powodowała poprawy stanu faktycznego. No właśnie... Z początkiem tygodnia, Felix postanowił zwolnić się z pracy. To dość przykre, biorąc pod uwagę, jak długo chłopak pracował dla Jungkooka. Felix nie podał powodu, nie musiał, Jungkook musiał się z tym pogodzić.

Myślał nad kupnem małych, słodkich rybek, jednakże... Nie miałby kompletnie czasu na regularne karmienie i sprzątanie akwarium.

Prysznic zajął mu wystarczająco zbyt długo, przez co zostało mu coraz mniej czasu do wyjścia. Jungkook wytarł się do sucha, a następnie umył zęby, aby w następnej czynności ubrać się w garnitur.

Patrząc na siebie w lustro, czuł się jak oszust, gdyż... W odbiciu widział zadbanego i atrakcyjnego mężczyznę, lecz w środku widział kompletnego wariata, szaleńca i najbardziej obrzydliwego człowieka, który stąpa po ziemi.

Ogarnięcie się do względnego porządku było drogą przez mękę, albowiem kompletnie nie potrafił się zorganizować, zawsze przed wyjściem do pracy czekał na niego wyprasowany garnitur, śniadanie i kawa, a wszystko było przygotowane przez Jimina.

Mężczyzna poszedł ubrać buty, a następnie wyszedł z willi, zamykając za sobą drzwi. Jeon skierował się w stronę jednego ze swoich samochodów, kiedy odpalił silnik, tyle co go widziano.

Jungkookie gnał przez miasto, łamiąc po drodze chyba kilka przepisów drogowych, miał kompletnie wszystko i wszystkich w głębokim poważaniu. Był teraz zmęczony.

Brak Jimina tylko go uświadamiał, że nie potrafił normalnie funkcjonować bez swojego słońca, którego tak bardzo potrzebował. Brakowało mu tego słodkiego śmiechu, czułego dotyku i długich nocnych rozmów... Oraz tych cielesnych aspektów. Brakowało mu smukłego ciała partnera w ciepłym łóżku, jego westchnień spowodowanych dotykiem biznesmena. Te wszystkie aspekty były ważne, na tyle ważne, iż bez nich nie potrafił żyć.

Minęło dość sporo czasu, a Jimin zawładnął umysłem, ciałem i duszą Jungkooka. Jimin trzymał go jak kukiełkę, poruszał nie tańcu... W dobrym znaczeniu, rzecz jasna.

Jungkook dotarł do firmy bez szwanku, jak gdyby nigdy nic, wysiadł z samochodu, zapominając o tych wszystkich przechodniach, których najprawdopodobniej doprowadził do zawału przez szybką - jakby pod wpływem alkoholu - jazdą.

Brunet wszedł do firmy, gdzie od samych drzwi przywitał go Taemin z kubkiem papierowym kawy.

- Dzień dobry, panie Jeon. Dzisiejszego dnia ma pan w grafiku spotkanie z zarządem, musi pan sprawdzić jak przebiega dzisiejsza sesja zdjęciowa do magazynu, a potem ma pan lunch z Namjoonem, Hoseokiem i Yoongim na godzinę dwunastą trzydzieści. - Powiedział na jednym wdechu sekretarz, trzymając w dłoniach plik kartek.

nda | j.jk x p.jmWhere stories live. Discover now