Impreza i Cam

8.5K 442 3
                                    

*Nathalie*

Och nareszcie jest sobota! Tydzień minął szybko. Nic się nie zdarzyło. Oglądałam swój serial, chodziłam do szkoły, w której już głównym tematem jest to że jestem z Davidem. Oczywiście musiałam to ogłosić. Bo co to by była za szkoła? A w jaki sposób? Powiedziałabym że nikt na nas nie patrzył jak całujemy się przy szafce, chodzimy za ręce co jest dla mnie całkowitą nowością. Bardzo. I często. Ale tak nie było. Każdy kto nas mijał i widział dostawał wytrzeszczu kiedy na nich popatrzałam od razu kierowali wzrok na ziemię. Chłopacy kipieli ze złości i zazdrości, a dziewczyny mi gratulowały. Pff! Jakby było czego.. Ogólnie jakoś sobie z tym radzę. Byliśmy w kinie. Chciał iść na jakąś badziewną komedie romantyczną, niby ' Dla mnie'... Ale po namowach poszliśmy na jakiś horror. Potem przez całą noc go straszyłam że spadał z łóżka i walił się głową o moją szafkę nocną. Z czego ze śmiechu zawsze bolał mnie brzuch. O i nie wspomniałam o tym że śpimy razem. Oczywiście w moim pokoju. Mu to nie przeszkadza bo jak to powiedział „ Ten pokój, jest bardziej chłopięcy od mojego" z czego się śmiałam i waliłam go w ramię. No i najważniejszy powód to ten że u niego ledwo się mieściliśmy.

-David?!- zawołał że jest na kanapie w pokoju.- Wstawaj leniu! Ubieraj się i wychodzimy! - krzyknęłam ubierając na czerwono-czarną sukienkę trochę przed kolano, cienką czarną skórę.

-Gdzie?- nawet nie obrócił głowy od telewizora.

-No jak to gdzie?! Na tą imprezę od której huczy całe liceum! Zbieraj tę dupę bo sama pójdę!

-Pfff!- posłałam mu mordercze spojrzenie- Dobra, dobra- uniósł ręce w obronnym geście. I ruszył tę dupę do swojego pokoju. Ufff nareszcie.. Dawno nie byłam na żadnej imprezie. Ale oczywiście trzeba to zmienić.

-Rusz dupę w końcu! Siedzisz tam już z 10 minut! To ja szybciej się ogarniam!- jest 19. Trzeba wyjeżdżać. Jest ona na końcu Poznania.

Gdy już wyszliśmy z wcześniej zamówionej taksówki, zobaczyliśmy wielki dom wypakowany po brzegi ludzi. Już na ulicy było czuć alkohol, i słyszeliśmy głośną muzykę. Bardzo głośną. Uśmiechnęłam się szeroko i pociągnęłam widocznie niechętnego Davida w stronę domu. Mijając lustra w korytarzu domu zauważyłam że dobrze razem wyglądamy. Nawet bardzo dobrze. David jest wysoki, ale ja też nie jestem taka niska. Jego włosy pasują identycznym kolorem do moich, a jego prawie że srebrne oczy idealnie wpasowują się do jaśniutkich błękitnych tęczówek. Budową ciała też pasujemy. On jest umięśniony, przez czarną pasującą do mojej sukienki koszulkę widać jego mocno zarysowane mięśnie. A u mnie przy obcisłej sukience widać średnio zarysowane mięśnie głównie na brzuchu. Gdy mijaliśmy ludzi ich miny były bezcenne. Każdy wlepywał swoje ślepia w nas. To nie jest tak że jestem jakąś primadonną, ale mówię same fakty. W LO traktują mnie jak jakąś osobistość, zamiast zwykłą, ale zajebistą osobę, czego w ogóle nie rozumiem. Ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. Rozejrzałam się po domu. Jest wielki a wszędzie leżą puste lub na wpół puste czerwone kubeczki z prawdopodobnie alkoholem. Ba! Jesteśmy na imprezie u kapitana piłki nożnej! Na bank nie ma nic innego jak alkohol. Ze stolika wzięłam dwa puste kubeczki. Nalałam alkohol i podałam jedną chłopakowi z który przyszłam.

-Trzymaj!- przekrzyczałam muzykę, i łyknęłam napój, który rozpalał mi gardło. Pociągnęłam chłopaka na środek pokoju i zaczęłam tańczyć. Na początku chłopak tańczył od niechcenia, ale po chwili zupełnie oddał się muzyce lecącej z głośników. Parę razy byliśmy po jeszcze jednego kieliszka. Potem jeszcze parę razy byłam już pijana, bardziej niż mój towarzysz ale poszliśmy pod ścianę jak większość par w pomieszczeniu i zaczęliśmy się całować. Po paru minutach David ogłosił że idzie do łazienki. Więc oparłam się o ścianę i czekałam. Gdy obróciłam głowę w lewo zobaczyłam dziewczynę z przerażeniem w oczach wyrywającą się pijanemu mężczyźnie, który napierał na nią. Był to największy skurwiel w mieście. Każdą dziewczynę jaką sobie upatrzy wykorzystuje, a potem zostawia. Nazywa się Brian. Zanim podeszłam do nich dupek uderzył ją w policzek zachwiała się i z jej oczu popłynęły łzy. Dziewczyna na 100% nie była pijana. Można to poznać. Podeszłam do typa i postukałam go w ramie. Obrócił się a ja mu przywaliłam pięścią. Zachwiał się a ja krzyknęłam do dziewczyny aby uciekała. Gdy przywarł mnie do ściany, patrząc wściekłym wzrokiem, kolanem szybko kopnęłam go w krocze, aż upadł na ziemię, trzymając się za nie i jęcząc.

-Dziewczyn się nie bije ty zjebany skurwielu.- wysyczałam i wtopiłam się w tłum zanim by mnie dogonił. Poszłam w stronę dziewczyny która udała się na zewnątrz. Złapałam ją na ramie a ona obróciła się przerażona.

-Spokojnie, to tylko ja. Nic ci nie jest?- spytałam współczując. Kobiet się nie bije. Doświadczyłam to już najlepiej i nie pozwolę aby, ktoś to robił jeśli mogę pomóc.

- Tak. Tylko trochę mnie policzek boli. - popatrzyłam się na jej twarz. Na bank będzie siniak.- A tak w ogóle jestem Camile, ale każdy mówi mi Cam. Dziękuje ci. Nie wiem co by mi wtedy zrobił jak byś czegoś nie zrobiła.- rzuciła mi się w ramiona. Przytuliłam ją.

- Ja jestem Nathalie, ale mów mi Nat. Podaj mi komórkę.- Cam podłam mi telefon, a ja podałam jej swój numer. Uśmiechnęłam się.- Dzwoń kiedy coś się stanie, albo jak będziesz chciała po prostu pogadać. Ja muszę lecieć bo chłopak pewne mnie szuka. Trzymaj się.- weszłam do domu i przejrzałam po ludziach szukając mojego chłopaka. Po chwili go ujrzałam gadającego z jakąś dziewczyną. Łyknęłam jeszcze jeden kieliszek i podeszłam i pocałowałam go. Rozpoznając że to ja, oddał pocałunek. Obejrzałam dziewczynę. Nie był to nikt inny jak największa suka i dziwka w LO. Chyba każdemu już dała dupy. Co jak co ale od Davida to wynocha.

-Skarbie radze ci się odwalić od niego. Szukaj kogoś innego komu mogłabyś dać dupy. Najlepiej kogoś swojego pokroju.- odeszłam z nim chwiejąc się trochę od alkoholu w mojej krwi. - Pora wracać Dav. Już jest 2 w nocy.

- Okay. Czemu Dav?-

- No bo ja jestem N.. Nat, Olivia to Oli, Camile to Cam brakuje jeszcze tylko ciebie. Gdy odeszłam od Cam pomyślałam że będzie Dav. Bo David.

- Jakiej Camile?-najwyraźniej się zdziwił

- Bo jak poszedłeś do łazienki to zobaczyłam jak skurwiel Brian próbuje molestować dziewczynę. Uderzył ją. To ja uderzyłam jego i poszłam za dziewczyną. Nazywa się Cam. Pojechała już do domku. Ja też chcę- Tupnęłam nogą w twardy chodnik przed domem, i zadzwonił po jakiegoś trzeźwego kumpla. Po chwili podjechał samochód wołając nas. Podeszłam chwiejnie do przednich drzwi i wsiadłam. Za kierownicą siedział nie kto inny jak Nathan.

- O cześć dupku z ulicy- zachichotałam- lubię cię. Masz taki fajny denerwujący charakter, że nie da się ciebie nie lubić. A ty mnie lubisz? Bo mówiłeś że tak.

-Łoo.. Stary ile ona wypiła?

- Trochę tego było. Stary jedź do domu bo zar.. - nie zdążyłam usłyszeć reszty zdania bo odpłynęłam.

*David*

-Trochę tego było. Stary jedź już do domu bo zaraz odpł.. Za późno. Odpłynęła.

-Często się tak upija?- zadrwił. Nie dziwie się mu.

-Nie wiem. Pierwszy raz z nią byłem. Muszę się spytać Olivii. Albo w ogóle ta jakaś historia z tym Brianem..

-Chwila jaka historia?- powiedziałem co powiedziała mi Nat.- Nie kojarzysz go? To największy Chuj jaki chodzi po Poznaniu. Wykorzystuje kobiety i je po prostu zostawia bez słowa i w ogóle. I ona go uderzyła?

-Niby.

-I dobrze. Należy mu się.

Całą drogę rozmawialiśmy na różne tematy. Gdy dojechaliśmy, podziękowałem mu i wzięłam Nat na ręce i zaniosłem na samą górę. Trochę tych schodów było. A do tego to że w mojej krwi krąży jeszcze alkohol, parę razy prawie się wywróciliśmy, ale jakoś doszedłem bez żadnego upadku. Starałem się wchodzić najciszej jak mogłem, aby nie obudzić Olivii, ale gdy wszedłem do mieszkania stała tuż przed drzwiami z założonymi rękami.

-Gdzie byliście? I co jej jest?! Ach tak! Już tu czuje alkohol! Znowu się uchlała! Nie wytrzymam! Ona nie potrafi wrócić z imprezy w innym stanie niż nieprzytomna! A ty?! Myślałam że będziesz bardziej odpowiedzialny i ja przypilnujesz?! I weź tu kurde puść przyjaciółkę z chłopakiem na jakąś imprezę!- Olivia wybuchła. Podczas gdy ja wszedłem do pokoju Nat i położyłem ją delikatnie na łóżku.

- Olivia! Uspokój się! Stało się!- widząc że się uspokoiła poprosiłem.- Oli, proszę ja cię, mogłabyś ją przebrać w jakąś pidżamę czy coś? Ja nie chce jej rozbierać. Zrób to dla niej.

-Grrrr... Dobrze. A teraz wynocha! Idź już do tego cholernego łóżka.- rzuciłem jej dziękuje. Odchodząc usłyszałem jak mamrota pod nosem „ Jacy oni nieodpowiedzialni. A jak będzie po wszystkim to kochana Oli pomoże. Tak, na pewno. Bo to Olivia..." Prychnąłem i rzuciłem się w ciuchach, na łóżko, czując jak odpływam do krainy snów.

Szczęśliwy przystojny pech✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz