~29~

398 36 5
                                    

Pov Y/n

Znalazłam się w toalecie w mgnieniu oka. Oparłam się o ścianę po czym zsunęłam się po niej w dół ostatecznie siadając na kafelkowej podłodze. Dlaczego? Siedziałam w ciszy i analizowałam każdą sekundę sytuacji, która zdarzyła się chwilę temu. Czy ja naprawdę mu powiedziałam aby o tym zapomnieć?  Kilkanaście minut później wstałam powoli na nogi czując jak całe mi drżą, a setki myśli przewijało się przez moją głowę. Wyszłam z pomieszczenia a do moich uszu znów dotarła piosenka Wilbura oraz śpiewy widowni. Skierowałam się do szatni unikając jakichkolwiek spojrzeń, po chwili grzebania w moim plecaku wyjęłam butelkę wody i napiłam się.

- Ej wszystko okej? - usłyszałam znajomy mi głos gdy tylko podparłam się dłonią o ścianę i zwiesiłam głowę w dół ze względu iż było mi nie dobrze.
- Powiedzmy - mruknęłam bardziej sama do siebie. Usłyszałam zamykające się drzwi a po chwili Dream posadził mnie na jednej z ławek i sam usiadł obok tak abym była skierowana w jego stronę.
- Nie wyglądasz. Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć - spojrzał mi w oczy.
- O tym akurat nie mogę - powiedziałam spuszczając wzrok na ziemię - I nie nikt mi krzywdy nie zrobił.
- No dobrze.. chcesz pobyć sama czy mam z tobą posiedzieć? - zapytał a niecała minutę później poczułam jak kładzie dłoń na moje kolano próbując przytrzymać moją nogę która nawet nie wiem kiedy zaczęła mi się trząść - Spokojnie..
- Dziękuję - szepnęłam opierając się o jego ramię. 

Przesiedzieliśmy w szatni dobre 10 minut dopóki nie usłyszeliśmy jakiegoś zamieszania na korytarzu. Okazało się, że byłam wołana. Wyszłam niepewnie z pomieszczenia zastanawiając się o co chodzi.

- Y/n! Masz pojęcie gdzie wyszedł Ranboo? I co mu się stało? - dopytywał Tubbo.
- Co się dzieje? - zapytał blondyn, który wcześniej siedział ze mną.
- Ranboo gdzieś poszedł bez słowa, wyglądał jakby coś go trapiło. I to bardzo.
- Gdzie poszedł? - zapytałam bez chwili zastanowienia.
- Chyba w tamtą stronę - wskazał prawe skrzydło budynku. Bez zastanowienia udałam się w tamtym kierunku po drodze sprawdzając każde napotkane przeze mnie drzwi.
- Ranboo? - zapytałam cicho wchodząc do pokoju gdzie były krzesła i inne pierdoły. Chłopak stał w rogu pokoju i patrzył na mnie lekko wystraszony.
- Y/n wyjdź proszę - wyszeptał - Chcę pobyć sam.
- Słabo wyglądasz - mruknęłam podchodząc do niego, gdy tylko stanęłam tuż obok słyszałam jego przyspieszony oddech.
- Trudno - powiedział cofając się krok do tyłu lecz nogi się ugięły pod nim i osunął się na podłogę lekko z moją pomocą przymykając oczy.
- Nie nie nie - upewniłam się, że chłopak siedzi stabilnie po czym ściągnęłam mu maseczkę.
- To chwilowe - upierał się.
- Cicho bądź i staraj się spokojnie oddychać - mruknęłam wstając aby otworzyć okno, gdy to zrobiłam usiadłam spowrotem obok niego, niepewnie odchyliłam mu fragment bluzy od skóry i zmierzyłam mu tętno na szyi, zdecydowanie wychodziło poza normę - Chcesz wody?
- Nic mi nie będzie - wstał a ja zaraz po nim, chciał podejść do okna ale zaparł się o ścianę ledwo stojąc na nogach.
- Ranboo kurwa - uniosłam głos zestresowana - Możesz ty mnie chociaż raz posłuchać?

Chłopak nic więcej już nie powiedział tylko dał mi się podprowadzić pod okno aby mógł pooddychać świeżym powietrzem. Po kilku minutach gdy upewniłam się, że jest w miarę stabilnie posadziłam go na krześle nadal przy oknie i przyniosłam mu butelkę wody i jakiegoś batona po czym wyszłam z pomieszczenia. Miałam nadzieję, że nie było to nic bardzo poważnego a zostawiłam go tylko dlatego, że naprawdę widziałam że potrzebuje pobyć sam. Być może było to przez to co się wydarzyło. Pół godziny po tym Wilbur zszedł ze sceny cały w skowronkach. Cieszyłam się razem z nim lecz gdzieś z tyłu głowy krążyła mi myśl o szarookim.

Pov Ranboo

Od koncertu minęły 3 dni. Długie trzy dni ciszy między mną a Y/n. Dziewczyna spała w pokoju gościnnym od czasu przyjazdu. Znaczy podobno spała, bo wczoraj tak nie wyglądała ale nie poruszałem tematu. Większość dnia przesiadywałem w pokoju grając, gdyż streamować nawet nie miałem ochoty. Fakt w każdej relacji czasem były ciche dni ale to było coś innego, coś po czym odechciewało mi się wykonywać nawet najprostszych codziennych czynności. Brakowało mi jej ale wolałem dać jej czas na przemyślenie.
Aktualnie był wieczór, siedziałem na łóżku a obok mnie siedział mój pies, widziałem że zauważył że coś jest nie tak. Dziś rano podbiegł najpierw do mnie a potem do dziewczyny w kuchni ale gdy tylko zauważył że żadne z nas nie zareagowało wyszedł i położył się na swoim legowisku. Pogłaskałem kundelka a następnie wstałem z łóżka. Poszedłem do kuchni gdzie napotkałem moją mamę. Stałem tak chwilę obserwując co robi.

- Co jest? - zapytała zerkając na mnie.
- Co? - mruknąłem wyrwany z zamyślenia.
- No tak stoisz i nic nie mówisz, coś chciałeś?
- Pójdziesz ze mną się przejść jak skończysz robić to co masz do zrobienia? Chciałbym pogadać - westchnąłem cicho.
- Możemy nawet teraz - powiedziała posyłając mi delikatny uśmiech. Oboje ubraliśmy buty a po chwili byliśmy na zewnątrz. Spacerowaliśmy tak jakiś czas w ciszy lecz moja mama wiedziała że czasem potrzebuję czasu aby zacząć jakiś temat.

- Pamiętasz jak byliśmy na koncercie u tego Wilbura? - zacząłem niepewnie.
- No jakieś 3 dni temu, pamiętam pamiętam i co w związku z tym? - zapytała pogodnie aby mnie nie stresować.
- Generalnie na miejscu okazało się, że jest jeszcze trochę rzeczy do ogarnięcia no to pomogliśmy przygotować salę i w ogóle ale w międzyczasie z całego napięcia i lekkiego braku czasu posprzeczałem się z Y/n o kilka drobiazgów..
- Rozumiem, i to dlatego nie rozmawiacie? - dopytywała. Byłem świadom tego, że kobieta od samego naszego przyjazdu widziała że coś jest nie tak.
- Nie.. Już w trakcie koncertu krążyłem sobie po zapleczu i nagle przede mną pojawiła się zestresowała Y/n mówiąc że jakimś cudem jej ex dostał się na tyły i poprosiła mnie o pomoc w schowaniu się aby nie była na jego widoku. No to jak to ja, pomogłem jej. Wciągnąłem ją do jakiegoś najbliższego pokoju, oboje prawie się wywróciliśmy przez co ona oparła się plecami o ścianę a ja zawisłem tuż nad nią. W pewnym momencie lekko mnie poniosło i pocałowaliśmy się... - wytłumaczyłem po czym stanąłem w miejscu.
- Coś potem się jeszcze działo? - zerknęła na mnie a następnie zaczęliśmy powoli zawracać do domu bo dość daleko zaszliśmy w tak krótkim czasie.
- Y/n chyba mnie szukała a akurat trafiła na moment kiedy naprawdę słabo się czułem i myślałem, że zaraz zemdleję. Pomogła mi mimo iż się upierałem że nic mi nie będzie. Zmierzyła mi tętno, posadziła na krześle tuz obok otwartego okna przyniosła wodę i batona. Generalnie kazała mi uspokoić swój oddech i najlepiej napić się wody po czym wyszła i od tamtej pory nie rozmawialiśmy ze sobą.
- Nie będę się tu rozwijała na temat że widzę że oboje za sobą tęsknicie bo jesteście jak papużki nierozłączki, chyba sam o tym wiesz ale moim zdaniem powinieneś z nią porozmawiać na ten temat. Nawet dziś. A najważniejsze jest to abyście porozmawiali o swoich uczuciach - pogładziła mnie po ramieniu po czym lekko przytuliła.
- Dziękuję - uśmiechnąłem się lekko.

Weszliśmy do domu, mama wróciła do kuchni a ja niepewnie stanąłem  pod drzwiami pokoju gościnnego i zapukałem. Nie czekałem długo na odpowiedź.


Może tak miało być? (Ranboo x Reader)Onde as histórias ganham vida. Descobre agora