Rozdział 15

226 11 12
                                    


Y/n pov.





Y/n: Z mapy, i z tego co mówił Techno wynika, że to chyba tutaj - powiedziałam, wychylając nos zza mapy od różowowłosego.

Staliśmy właśnie z całą naszą ekipą pod najwyższą górą. Tutaj Dream miał mieć swoją bazę główną. Gdzieniegdzie walały się większe kamienie i niewielkie kamienne murki.

Q: Ale ... tutaj nic nie ma.

Tm: Jak to nic? Są murki.

Tb, N, Ph, W: TOMMY!!!

Po tym blondyn zamilkł, mając obrażoną minę.

Y/n: To tylko nam się wydaje, że nic tu nie ma. Ta baza tu jest, ale jej nie widzimy.

N: Jak?

R: Wiedźma rzuciła czar i nie możemy tego widzieć.

Y/n: Długo mi zajęło szukanie zaklęcia odczyniającego, ale w końcu je mam - mówiąc to, wyjęłam z ekwipunku księgę zaklęć i otworzyłam ją na odpowiedniej stronie.

W: I to wystarczy?

Y/n: Mam nadzieję.

Po tych słowach podeszłam bliżej i zaczęłam czytać na głos...





Y/n: Na zombie charkot, na ghast'ów wrzask,

Odczynić czar nadszedł już czas.

I w słońca blasku, i w świetle gwiazd,

Niech mury budowli tej dziś ujrzy świat.





Poczułam, jak przez całe moje ciało przepływa wcześniej nieznana mi energia, a grunt pod naszymi nogami zaczął drżeć.

Nie minęła sekunda, gdy wielka fala uderzeniowa powaliła nas wszystkich na ziemię. Kiedy się podnieśliśmy, naszym oczom ukazała się niesamowitych rozmiarów budowla z obsydianu i netherytowych bloków.

W życiu nie widziałam czegoś takiego.

Q: Wow.

Tb: Wow to mało powiedziane.

Tm: Ja pier...

Ph: Nawet nie waż się kończyć.

Tm: Brzmisz teraz jak BadBoyHalo.

Nie słuchałam tego, co mówią tylko podziwiałam znajdująca się przede mną twierdzę.

W pewnym momencie podszedł do mnie Ranboo i położył swoją dłoń na moim ramieniu.

R: Nie musisz tam iść jeśli nie chcesz.

Y/n: Muszę ... Może on wie cokolwiek o moich... - głos mi się załamał, a po moim policzku spłynęła łza. Pół-enderman otarł ją kciukiem i cicho syknął z bólu.

Zebrałam się w sobie i uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił mój gest. Odwróciliśmy się w stronę reszty i przywołaliśmy ich do nas.

R: Wy zostańcie tutaj i pilnujcie, żeby nie uciekli. Y/n i ja idziemy do środka.

Tm: A czemu akurat wy?

Wszyscy spojrzeli morderczym wzrokiem na blondyna, który już się nie odzywał.

N: Chodzi o to, że dlaczego tylko wy. Sami. Bez wsparcia.

W: Przynajmniej jeszcze dwójka z nas powinna iść z wami.

Tb: Samych na pewno was nie puszczę - niski od razu przytulił się do pół-endermana i nie chciał go puścić.

Ranboo powoli odsunął chłopaka od siebie, uklęknął i położył swoje dłonie na jego ramionach.

Let me help you (RanbooxReader) Where stories live. Discover now