Rozdział 9

277 17 15
                                    


Ranboo pov.




Y/n: Jest piękna - powiedziała, zaciągając się zapachem róży.

R: Tak samo jak ty.

Nie kłamałem. To była najszczersza prawda.

Spojrzeliśmy sobie w oczy. Nie potrafiłem oderwać wzroku od jej (kolor oczu) tęczówek. Ona chyba również tak miała.

Zaczęliśmy się do siebie zbliżać.
Zamknąłem oczy. Nie mogłem uwierzyć w to, co się zaraz wydarzy.

Zaraz miałem zrobić coś, czego od tak dawna pragnąłem.

Zaraz miałem po raz pierwszy w życiu poczuć się najszczęśliwszym pół-endermanem na świecie.

Zaraz miałem ją pocałować.

Czułem jej oddech na mojej twarzy. Dzieliły nas już dosłownie milimetry.

Już miałem połączyć nasze usta, gdy nagle...

Dv: I co? Teraz niby ją pocałujesz? Naprawdę myślisz, że ona tego chce?

Tylko nie to...

Szybko się od niej odsunąłem. Złapałem się za głowę i starałem się jakoś zagłuszyć ten cholerny głos.

Dv: Jesteś żałosny i głupi jeśli myślisz, że ona naprawdę tego chce. Kto niby chciałby pokochać takiego potwora jak ty? Ona tylko czeka na to, żeby złamać ci serce. W ogóle jej na tobie nie zależy, więc nawet nie rób sobie nadziei na to, że też cię kocha. Sam fakt, że się w niej zakochałeś, jest już wystarczająco żałosny. Nie jesteś jej wart. Jeśli chcesz się uchronić przed złamanym sercem, to zrób to, co powinieneś zrobić już dawno. Zabij ją, albo przyprowadź do mnie i ja to zrobię. Nie ma innej opcji.

R: NIE! ZOSTAW MNIE! SŁYSZYSZ?! ZOSTAW! - wrzeszczałem sam na siebie. Niewiele brakowało, żebym się rozpłakał.

Dosłownie sekundę później znów poczułem to przyjemne ciepło, które całkowicie stłumiło głos. Ostrożnie uniosłem głowę. Zobaczyłem Y/n. Przytulała mnie.

Y/n: Jestem tutaj. Wszystko jest w porządku - szeptała mi do ucha.

Nic nie odpowiedziałem. Wtuliłem głowę bardziej w jej klatkę piersiową. Zamknąłem oczy i słuchałem bicia jej serca. Ona głaskała mnie po włosach i plecach. Mój ogon przestał gwałtownie machać i zaczął lekko głaskać jej dłoń na moich plecach.

Znowu czułem to bezpieczeństwo w jej objęciach. Chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie.

Ponownie podniosłem na nią wzrok.

R: Nie jestem potworem - patrzyłem jej prosto w oczy - prawda?

Y/n: Nie jesteś.

Trwaliśmy tak jeszcze chwilę, do momentu gdy usłyszeliśmy grzmot.

Let me help you (RanbooxReader) Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora