Wstajesz. Nie możesz tego słuchać. Zanim pociągniesz za klamkę, słyszysz głos Armina za plecami.

- Jak sobie wyobrażasz walkę, skoro nie myślisz o niej od miesięcy? -

Zamierasz.

- Powiedz mi, że pozbierasz się po jego śmierci. Że widząc go martwego, wcale nie poderzniesz sobie gardła. -

Twoje ręką momentalnie zaczyna drżeć. Próbujesz oddalić od siebie obrazy, ale wracają.

Potrząsasz głową. Nie, nie teraz. Zamaszystym ruchem otwierasz drzwi i zatrzaskujesz je za sobą. Armin zostaje za zewnątrz.

Kładziesz się do łóżka, powolnym ruchem zakrywasz kołdrą i zaciskasz powieki, najmocniej jak potrafisz.

Długo leżysz w ten sposób, aż w końcu udaje ci się zasnąć.

I tej nocy nie śnią ci się koszmary, śnią ci się wspomnienia.

*

Siedzisz na stole, a za oknem latają kwiaty dmuchawca. Jest środek wiosny, masz na sobie krótkie, lniane spodenki i zwiewną koszulkę. Niespokojnie machasz nogami, gdy  mama czesze twoje włosy szczotką.

- Czemu nie wyrzucisz stąd taty? -

Pytasz ją piskliwym głosem. Masz chyba siedem lat.

- Miłość, kochanie. -

Matka gładzi się po szyi. Ma tam siniaka, wiesz o tym. Zakryła go toną pudru.

- Miłość jest mocniejsza od bólu. Nie da się jej zagłuszyć.

Zaciskasz usta w cienką kreskę. Zeskakujesz ze stołu, wyrywając się mamie. Twoje włosy pozostają w nieładzie.

- Nie podoba mi się to.

- Mnie też kochanie. Ale tak już jest.

- Nie można się odkochać?

- Nie można.

- Czyli pewna śmierć.

Mama się śmieje. Kopiesz w stół czubkiem buta. Przez chwile jeszcze się zastanawiasz, przechylasz głowę na bok.

- Co będzie na obiad? -

Pytasz ostatecznie. Kobieta uśmiecha się ciepło.

- To co zawsze. Potrawka z kurczaka. -

*

Leżysz na trawie. Szumi ci w uszach, a głowa boli jak diabli. Próbujesz ruszyć dłonią, ale zaraz widzisz mroczki przed oczami.

Chyba dostałaś kulkę. Nie czujesz bólu, ale coś uwiera cie w boku.

- Y/N? Wstawaj, musisz uciekać. Y/N! -

Słyszysz głos. Czysty akcent pochodzący ze wschodniej części muru Rose. Przez przymrużone powieki dostrzegasz ciemne, prawie czarne włosy. Zielone oczy utkwione w twoją osobę. Piegi na policzkach.

"Wstawaj", mówi głos. Jasne, tylko gdzie jest góra, gdzie dół. Próbujesz się poruszyć, ale nic z tego.

- Y/N! -

W powietrzu jest tyle kurzu. Chłopak próbuje cię podnieść, zarzuca Twoje ciało na plecy. Słyszysz kroki, słyszysz krzyki, słyszysz ludzi - próbujesz go ostrzec, ale brakuje Ci tlenu.

call me captain // attack on titan (LEVI x READER)Onde histórias criam vida. Descubra agora