30

189 22 23
                                    

- Ja bym go rzuciła. -

Mówi Sasha, długi czas po tym jak zapukałaś do drzwi ich pokoju.

Siedzicie na podłodze na miękkich poduszkach. Oczy masz opuchnięte, choć wcale nie płakałaś, a na kolanach trzymasz szorstki koc który brunetka wygrzebała z dna szafy.

Po drugiej stronie pokoju leży kurtka pachnąca herbatą i mydłem. Zerkasz na nią niespokojnie, przełykając ślinę.

- A to oni są oficjalnie razem? -

Przewracasz oczami.

- Cholera, czyj to był pomysł by znowu zapraszać tutaj chłopaków? -

- Ej, przecież pomagam!

- Nie Connie, budujesz wieże z pudełek po zapałkach. -

Connie patrzy na ciebie z wyrzutem.

- Ale jaką DOBRĄ wieże!

- Skupcie się! Co teraz zrobimy? -

Eren wzrusza ramionami.

- Od początku mówiłem, że to zły pomysł.

Jean popycha go łokciem.

- Idioto, przymknij się chociaż raz. Nie widzisz że dziewczyna potrzebuje męskiego punktu widzenia…

- Nie pouczaj mnie, koni łbie! -

Zrezygnowana opierasz głowę o ścianę.

- Mikasa, co sądzisz? -

Czarnowłosa podnosi wzrok.

- Ten kurdupel ma duży problem z wyrażaniem emocji. -

Uśmiechasz się, ale zaraz poważniejesz.

Przenosisz wzrok na Sashe. Dziewczyna zniecierpliwiona patrzy wprost na ciebie.

- Sasha? Masz coś do powiedzenia?

Brunetka wypuszcza głośno powietrze.

- Tak. Czekałam, aż zapytasz. -

Przysuwa się bliżej.

- Moim zdaniem kapitan jest idiotą. -

Przewracasz oczami.

- Naprawdę! Podejmuje głupie decyzje. Myślę, że… Eren, mamy jeszcze ten pergamin? -

Minutę później dziewczyna rozwija na ziemi duży zwój papieru. Pióro zamiera w jej ręce.

- Okej, więc… -

Sasha rysuje koślawego ludzika z dużą głową na środku planszy. Wskazuje go palcem.

- To jest Kapitan. A to… -

Szkicuje drugiego patyczaka.

- Jesteś ty.

- Ja jestem wyższa od Levia.

Zauważasz szorstko.

- To tylko rysunek schematyczny

- Tak, ale on jest za duży…

- Y/N, z całym szacunkiem ale zamknij się. -

Zaciskasz usta i już się nie odzywasz.

- Okej, no i co to oznacza?

Sasha patrzy na ciebie zdezorientowana.

- Zupełnie nic. Po prostu chciałam was narysować.

Dodaje serduszka nad twoją głową.

- Może to część większego planu? -

Sugeruje Eren.

- Ta, jakbyś ty coś wiedział o snuciu większych planów. -

Strofuje go Jean. Spoglądasz na Armina, ale chłopak wydaje się być dziwnie milczący. Ignorujesz to.

Godzinę później idziesz spać. Mikasa jako ostatnia wychodzi z łazienki, pocierając mokre włosy ręcznikiem.

- Przykro mi. -

Szepcze, przechodząc obok twojego miejsca do spania. Przewracasz się na podłodze. Koc wydaje się być szorstki.

Zamykasz oczy, choć wiesz, że nie za szybko dziś zaśniesz. Jutro odbędziesz ostatni trening, spakujesz swój plecak. Będziesz musiała pójść do Levia, żeby go odebrać? Sama nie wiesz. Chciałabyś go teraz zobaczyć.

Wyjmujesz spod głowy poduszkę i przyciągasz ją do piersi.

Cholerny Levi Ackerman. Nie musiał umierać, aby złamać ci serce.

𓍊𓋼𓍊𖡼.𖤣𖥧𖡼.𖤣𖥧𓋼𓍊𓋼

Właśnie. Cholerny Levi Ackerman.

love <3

call me captain // attack on titan (LEVI x READER)Where stories live. Discover now