29

197 18 27
                                    

Tego ranka serwują ryż z małą porcja grzybów. Dawno nie jadłaś takiego posiłku wśród zwiadowców, więc teraz pochłaniasz go bardzo szybko.

Zajadasz stres. Dziś macie omówić ważną kwestię w sprawie odbicia terenów za murami, a ty nie czujesz się gotowa. Jesteś słaba i nie masz już chęci do walki. Chcesz tylko spędzić kolejną noc z Leviem.

Czujesz się spokojniejsza wśród tych ludzi. Mikasa siada obok ciebie, a ty podajesz jej kromkę chleba.

Dziewczyna widzi, że coś jest nie tak, ale nie pyta o to na głos. Wiesz, że później będzie bezlitosna podczas treningu, żeby postawić cię na nogi.

I rzeczywiście, trening jest trudny. Musicie przebiec kilka kilometrów, plecak ciąży u twoich pleców. Nabijasz sobie kilka siniaków ale się nie zatrzymujesz.

Na koniec upadasz na ziemię i Zamykasz oczy. Sasha trąca cię butem i pomaga wstać.

Po ćwiczeniach kierujecie się do głównej sali. Przecierasz czoło. Przychodzi ten moment, na który wszyscy czekali od wielu miesięcy.

Gdy docieracie, okazuje się, że Hange zaczęła już swój wykład. Siadasz na brzegu obalonego pnia i nie podnosisz głowy.

- Plan jest następujący. -

Mówi kobieta ze stołka. W sali wybucha poruszenie, kiedy tylko się odzywa.

- Podzielimy się na dwa sektory - wschodni i zachodni. Każda grupa będzie musiała odbić jeden z nich, w tym jedno miasto handlowe. -

Nie do końca rozumiesz.

- Miasto? Jest więcej miast do odbicia?

- Świetne pytanie, kadetko Y/N!!

Krzyczy Hange prosto do twojego ucha.

- Odkryliśmy trzy miasta pokroju Hiroszimy, które mogą być równie trudne do zdobycia co ona. -

Po zgromadzonych przechodzi jęk rozpaczy.

- Hej, po co robić takie miny? Jedno z nich jest mniejsze od reszty, więc zajmie się nim żandarmeria i korpus stacjonarny. Nam natomiast przypada najtrudniejsza robota!

Hange rozwija na blacie wielki kawał papieru, którego nie potrafisz odczytać.

- Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, powinniśmy objechać ten teren i spotkać się w Singashinie, o tutaj.

Wbija palec w sam środek mapy.

- Jakieś pytania? -

Jakiś czas później kobieta odczytuje kolejno nazwiska. W kącie próbujesz opanować oddech, a Hange wylicza imiona. Mikasa, Eren, Jean - wszyscy trafiają do tej samej grupy. Pada imię Levia, gdy zaczynasz się niepokoić.

Nie ma twojego nazwiska.

Hange pospiesznie przegląda papiery. Łapię drugą listę i wtedy słyszysz swoje nazwisko.

- Y/N Y/S, będziesz przewodzić prawą flankę w grupie wschodniej. -

Zamierasz. Kobieta zaczyna odczytywać kolejne osoby, ale ty już nie słuchasz.

Ty i Levi. Jesteście w dwóch różnych grupach.

Od razu przypominasz sobie sytuację sprzed 3 lat. Gdy walczyłaś razem z Hiroshi, też was rozdzielili i nie skończyło się to dobrze.

Przenosisz wzrok na Levia, ale on na ciebie nie patrzy. Zaraz Armin dopada twojego ramienia i zaczynacie rozmawiać. Do twojej grupy trafiają też Sasha i Connie.

Chcesz zaprotestować, ale gdy się obracasz, Levia już nie ma.

Pięć minut później wpadasz do waszego pokoju, trzaskając drzwiami. Przygotowujesz się na rozmowę, ale zauważasz, że twojego kapitana nie ma.

Do pokoju wraca dopiero po zachodzie słońca. Odkładasz na bok pergamin który właśnie studiowałaś i od razu zrywasz się z miejsca.

- Levi, co do cholery? -

Mężczyzna mija cię bez słowa. Obracasz się na pięcie.

- Gdzie byłeś?

- W lesie.

- W lesie? Niby po co? -

Wzrusza ramionami.

- Myślałam, że porozmawiamy. -

- A o czym tutaj rozmawiać? -

Bierzesz głęboki oddech.

- Rozdzielili nas, Levi. Trzeba coś z tym zrobić, nie wiem, może porozmawiasz z Hange...

- Już rozmawiałem.

- Rozmawiałeś? I co, nie może mnie jakoś przenieść?

- Nie o to ją poprosiłem. -

Ślina zasycha ci w gardle. Opadasz na krzesło nieopodal, łapiąc się oparcia.

- Chyba nie rozumiem. Levi, powiedz mi, że źle coś zrozumiałam. Rozmawiałeś z Hange i poprosiłeś ją, żeby przeniosła nas do tej samej grupy...

- Nie. Kazałem jej nas rozdzielić i umieścić cię na bezpiecznej pozycji. -

Jego głos jest stanowczy i zimny. Wpatrujesz się w dębową podłogę.

- Więc sam chciałeś by mnie przeniosła?

Pytasz z niedowierzaniem.

- Nie chciałem, po prostu podjąłem taką decyzję...

- Gównianą decyzję, dupku! -

Twoje krzesło upada na podłogę, gdy się z niego podrywasz.

- Idź to teraz odkręcić! -

Krzyczysz, wskazując drzwi.

- Tak będzie najlepiej.

- Najlepiej dla kogo?! Chyba dla ciebie, żebyś nie musiał ryzykować, że zobaczysz moje zmasakrowane zwłoki. -

Mężczyzna nie podnosi na ciebie wzroku.

- Levi! -

Dalej nie odpowiada. Zaciskasz pięści. Masz ochotę kopnąć w ścianę.

Pod wpływem impulsu otwierasz drzwi i wychodzisz na zewnątrz. Pod stopami wyczuwasz błoto. Z nieba leje się strumień zimnej deszczówki.

Od razu wracasz do domu, aby wziąć kurtkę. W odruchu chcesz wytrzeć buty, w końcu inaczej Levi by cię zabił.

Mijasz jednak wycieraczkę i zgarniasz materiał z oparcia krzesła.

- Y/N... -

- Spieprzaj. -

Mówisz i wychodzisz na deszcz.

***

Wodą ocieka z twojej twarzy, gdy pukasz do drewnianych drzwi jednego z pokoji. Natychmiast się otwierają. Zziębnięta poprawiasz kurtkę na swoich plecach.

- Hej dziewczyny. Mogłabym chwilkę z wami pomieszkać? -

𓍊𓋼𓍊𖡼.𖤣𖥧𖡼.𖤣𖥧𓋼𓍊𓋼

Spain without S.

Umm... 😑

love <3

call me captain // attack on titan (LEVI x READER)Where stories live. Discover now