21

247 21 22
                                    

Mijają dwa tygodnie

Całe, pierdolone tygodnie.

Levi unika cię przez najbliższe dni. Gdy wracasz do pokoju, akurat ma coś ważnego do załatwienia. Znika gdzieś pod pozorem pracy i wypełniania dokumentów, wieczorami przemyka do łazienki i jedyne co mówi, to zwykłe dobranoc. Zaczynasz się denerwować.

I w sumie to właśnie tego po nim się spodziewałaś - unikania kontaktu wzrokowego i uciekania od prawdziwej rozmowy - ale przez pierwsze kilka dni po prostu jesteś rozczarowana. Zostawiasz płapki I czekasz, ale on odwraca wzrok. Więc w końcu rozumiesz - ty musisz zrobić pierwszy (czy może drugi?) krok.

Na początku łapiesz go gdy pijecie herbatę. Siadasz na krześle i chwytasz jedną z filiżanek. Wyczuwasz napięcie w jego ramionach, gdy tylko się pojawiasz.

- Kocham herbatę. Prawie tak jak-

- Zrobię Ci drugą. Ta już wystygła. -

Zaciskasz usta. Kapitan zabiera ci naczynie spod rąk. Obserwujesz jak wyjmuję zioła i zalewa je wrzątkiem. Gdy herbata się parzy, rezygnujesz. Porozwawiacie o tym jutro.

Jutro jednak nie przychodzi. Gdy wracasz po treningu do pokoju, Levia nie ma. Czujesz się jak zupełna desperatką, gdy czekasz na niego, próbując czytać książkę. Oglądasz starą mapę Hiroszimy, na której wcześniej próbowałaś do niego napisać. Tusz się rozmazał. Wzdychasz ciężko.

- Musisz być cierpliwa. -

Mówi Hange wkrótce, nie podnosząc oczu znad papierów.

- On potrzębuje czasu. Dużo czasu. -

Kiwasz głową, ale nie jesteś przekonana. Jasne, cierpliwości miałaś wiele, ale nie lubiłaś nieporozumień. Smak krwi w ustach pojawiał się coraz częściej niż zwykle.

Dnia ósmego obtarłaś kolano. Upadłaś na bok i bolała ci nogą, ale i tak musiałaś walczyć do końca. Byłaś najlepsza w waszej grupie, dopuki za partnerkę nie przypadła ci Mikasa. Dziewczyna dalej była zła za to, jak kilka dni temu pokonałaś Erena.

Wieczorem w twoich oczach zebrały się łzy, gdy przecierała rany. Mydło szczypało niemiłosiernie. Byłaś zła i zakasałaś rękawy piżamy.

Ten jeden raz Levi tam jest. Siedzi na krześle i zajmuję się jakimiś dokumentami. Zwykle pytałaś, czy nie chce pomocy, ale teraz nie miałaś siły. Zresztą i tak nie pozwalał ci ich dotykać.

Mijasz go, by dostać się na swoją stronę łóżka. Ostatnio śpisz za mało, przecierasz oczy po drodze i nieumyślnie zbaczasz na prawo. Uderzasz się zranionym bokiem o kant stołu.

- Kurwa! -

Wyrywa ci się przez zęby. Levi gwałtownie podnosi wzrok.

- No co? -

Pytasz zirytowaną. Zanim odpowie, wychodzisz z pokoju.

Kuśtykasz przed siebie. Okej, może I jesteś impulsywna, ale co z tego. To on się nie odzywa. To on jest tym typem osoby, po którą wiecznie trzeba sięgać, od której trzeba wyciągać każde słowo.

A ty masz już dość sięgania.

Opadasz na pobliski kamień. Oglądasz ranę, ale masz tylko lekkiego siniaka. Przeżyłaś gorsze rzeczy, o wiele gorsze.

Liżesz kciuk i przecierasz ranę.

- Kapitan by cię za to zabił. -

Unosisz wzrok i widzisz Erena. Patrzy na ciebie z góry, jego oczy się zwężają i podnosi głowę.

- Levia tu nie ma.

- Czemu mówisz o nim po imieniu? Wszyscy mowią normalnie. -

Chłopak przygląda się tobie nieufnie.

- Ja wolę tak. -

- Ale to wbrew zasadom.

- Nie lubię zasad.

Robi wątpliwą minę.

- Aby zdobyć wolność, trzeba działać z umiarem.

- Tak, jakbyś ty coś o tym wiedział, samobójczy idioto.

Eren kręci głową.

- Nie rozumiesz. Nie traktujesz tego poważnie.

- Traktuję, Eren. Nie obrażaj mnie w ten sposób. -

Brunet zatrzymuję się na chwilę. Siada na ziemii, mimo że obok ciebie jest dużo wolnego miejsca.

- Miłość jest bardziej skomplikowana.

Mówisz po chwili namysłu.

- Od czego? -

- Od wszystkiego. Od strategii, śmierci i ciągłych ćwiczeń. Chyba jej nie rozumiem, dlatego tyle o niej nie gadam. -

Eren wzrusza ramionami.

- Jesteś dziwna.

- Wcale nie!

- Tak. Takim sposobem prędzej stracisz głowę nic osiągniesz wolno-

Kopiesz go butem.

- Ała!

- Masz za swoje.

Eren pociera ramię.

- To było chamskie.

- I co zrobisz, powiesz Mikasie?

Eren cię popycha. Spadasz z kamienia na trawę.

- Nie, zamienię się w tytana i cię rozdepcze.

Przewracasz oczami.

- Jasne, pomóż mi wstać. -

Wyciągasz dłoń. Eren podnosi się i spogląda na nią. Unosi wzrok i patrzy ci w oczy.

I odchodzi.

𓍊𓋼𓍊𖡼.𖤣𖥧𖡼.𖤣𖥧𓋼𓍊𓋼

Eren you motherfucker

Piszę, piszę, piszę
Za 4 minuty mam terapię ale
piszę piszę piszę.

call me captain // attack on titan (LEVI x READER)Where stories live. Discover now