5

154 5 0
                                    

Mama nie wiedziała że jestem w formule. Wiedziała że Daniel sie ściga co bylo oczywiste. Wiedziała że ma kolegów z którymi sie przyjaźnie, co jej sie nie podobało... Mówiłam że jadę do pracy, do kawiarni, gdy jeździłam na treningi, na symulator czy na testy. Najpierw sprawdzili mnie w formule 4 ale od razu dali mnie do trójki. Po miesiącu do dwójki. To wszystko działo sie tak szybko, że nawet nie zauważyłam kiedy minęło pół roku od okłamywania mamy i jej partnera, który jeszcze ją nakręcał bym sie nie ścigała. Wiedziała o formule 4 ale gdy miałam przejść do 3 i za chwile do 2 to powiedziałam że nie wyszło. Ale to był błąd. Pół roku później dostałam sie do formuły 1. Nie mogłam w to uwierzyć.

Mama musiała sie dowiedzieć. Nie wiedziałam jak to sie dzieje że nadal nic nie wie. Pewnego dnia obudziłam się. Normalny dzień. Malowałam ale gdy skończyłam poszłam zrobić wczesną kolacje. Gdy zajadałam płatki z mlekiem wszedł partner matki. A zaraz po nim sama ona. Nie wyglądało to na to, by przyszli po prostu zrobić sobie jedzenie.
- no a co z tą formułą? Znając ciebie była by to inna reakcja niż twoja, bo zachowujesz sie jak by cie to zbytnio nie ruszyło. - powiedziała z dziwną miną, jagby sie dowiedziała, od razu wiedziałam że bedzie źle.

- no właśnie miałam o tym z tobą porozmawiać. Jest cos o czym musisz wiedzieć.
- CO?! ŻE JESTEŚ JUŻ W FORMULE 1?! CO?! TO CHCIAŁAŚ MI POWIEDZIEĆ?! WSZYSTKO JUŻ WIEM!! OD MIESIĄCA! JAK MOGŁAŚ MNIE OKŁAMYWAĆ?!- zaczeła wrzeszczeć. Zrobiło mi sie słabo.

- ja chciałam ci to teraz powiedzieć, ja sie bałam że będziesz na mnie wrzeszczała. A tak wogule to jestem dorosła i nie decydujesz o moim życiu!- powiedziałam odkładając miskę do zlewu. Mama stała w jednym miejscu wyglądająca jak dzikie zwierzęże.

Uderzył mnie. Uderzył mnie z całej siły. Skulona siedziałam na podłodze na której leżały odłamki talerzy, którymi rzucała matka. Ja jeden miałam wbity w głowę. Na szczęście nie zagłębił sie ale krew sie lała.

-WYNOŚ SIE Z MOJEGO DOMU WARIATKO!!! CZYM TY JESTEŚ? DZIEWCZYNA NIE ŚCIGA SIE W TEJ JEBANEJ FORMULE!! NIE JESTEŚ MOJĄ CÓRKĄ!!- zaczeła krzyczeć na mnie. Nie miałam siły sie z nią kłócić. Wypominała mi wszystko. Każdy mówił że jestem normalną córką ale moja matka uważała że sie lenie i tylko myślę o tej formule i że zwariowałam i inne takie.

Uważała że powinnam sie stroić i malować jak większość dziewczyn w moim wieku. Ale wiele wiele dziewczyn tak jak ja, kocha piłkę i formułę. Nie maluje się i tak dalej. Woli ganiać z chłopakami. Ale mama tego nie rozumiała. Kazała mi się pakować. Gdy nie miałam siły wstać, mężczyzna pociągnął mnie za rękaw i rzucił na schody. Poszłam do mojego pokoju i wziełam jakieś ubrania.

Wrzeszczeli że mam 20 minut i ani sekundy więcej. Charles był u kolegi więc była to dobra okazja by mi to zrobić. Może wydawać się to straszne i tak było, ale nie aż tak. Wrzeszczeli na mnie ale nie opierało się to na biciu mnie. Wtedy rzuciła 3 talerzami i miską a zaraz partner matki mnie uderzył w twarz pieścią. Ale tego właśnie nie pamiętałam.

Spakowałam ubrania ,szczoteczkę do zębów i pastę, krem do twarzy, telefon, 2 książki, zdjęcia z luką i ważne dla mnie rzeczy. Pamiątki i aparat. Spodziewałam sie tego że wszystko zaraz tu rozwalą ale było to mniej prawdopodobne. Nie byli aż tacy źli. ale byli. I to bardzo. Wziełam plecak i zeszłam na dół trzymając sie za brzuch. Czekali na mnie. Już troche uspokojeni. Nie wiedziałam co sie przed chwilą stało.

-wyjdź. Po prostu wyjdź. - powiedziała mama spokojnie. Wyszłam. Trzasneli drzwiami. Krzyczałam że zapomniałam kluczyka do auta. Mama otwarła drzwi i podała. Widziałam w jej oczach żal. Wziełam je i poszłam do mojego samochodu. Trudno mi było otworzyć klamkę. Wsadzić kluczyk też. Na reszcie wyjechałam. Jechałam mniej zaludnionymi i pobocznymi drogami. W takim stanie bałam sie prowadzić. Mogłam jeszcze coś narobić.

Zadzwoniłam do Lando. Nie wiedziałam gdzie jadę. Nie odbierał. Nie wiedziałam nawet gdzie jadę więc zatrzymałam sie na jakiejś stacji benzynowej.
- no dalej odbierz. - mówiłam do siebie.
- Matko 34 nieodebrane? Coś sie stało?- powiedział.
- moge przyjechać?
- tak jasne że możesz. Ale co sie stało?- nalegał.
- no nic.

Zauważył że mówie drżącym głosem. Nie wstrząsneły mną aż tak krzyki matki. Bardziej że wyrzucili mnie z domu. I byłam w szoku.
- gdzie jesteś?- nalegał, mówił poważnie. Widać było że sie bał i martwił.
- na stacji benzynowej.
- nie jedź w tym stanie.
- nie jade do ciebie. - rozłączyłam się. Jechałam autem do domu przyjaciela. Włączyłam radio i słuchałam jakiejś piosenki która mówiąc prawdę mnie uspokoiła mnie. Dojechałam do domu Lando a ten od razu wyleciał w domu w skarpetkach i podleciał do drzwi auta. Otworzył je i przytulił mnie co w tej chwili tak mi sie przydało że nie chciałam go puszczać.

Odpowiadałam "nic" gdy pytał mnie sie co sie stało. Nie pamiętałam pobicia mnie więc myślałam o kłótni. Prawdę mówiąc miałam gdzieś dom tych wariatów ale wtedy byłam w szoku. Nie chciałam o tym rozmawiać. Prawda jest taka że nieco później kompletnie o tym zapomniałam i podchodziłam do tego spokojnie. Myślałam o tym "no ci wariaci mnie opiepszyli i wyrzucili z domu, ale i tak miałam sie wyprowadzić. Mam ich gdzieś". Ale to nie byl ten moment.

Lando zrobił mi mój ulubiony budyń- Waniliowy. Wiedział że coś sie stało i podejrzewał, a raczej byl prawie pewny że to rodzice mnie wyrzucili. Okrył mnie kocem i przytuliliśmy się. Wtuleni leżeliśmy w salonie oglądając jurassic world. Lando po raz pierwszy (w co nie mogłam uwierzyć), a ja po raz setny.

Po drugiej części jurassic world i po połowie zjedzonej pizzy którą Lando zamówił w tajemnicy włączyliśmy piratów z Karaibów co też kochałam. Ale to nie ja wybierałam, Lando włączał filmy które kochałam. Na końcówce zasnęłam. Lando nie wiedząc o tym oglądał film jeszcze te 20 minut i gdy zobaczył że śpię, zaniósł mnie do jego łóżka. Tam mnie przykrył pierzyną i wtulony do mnie zasnął.

~
Powróciłam! Wow prawdę mówiąc jestem dumna z tego rozdziału xd. I mam pomysł na drugą taką książkę, ale nie o Lando ale o Danielu. Nie wiem czy warto ją zaczynać. I jeszcze coś- co sądzicie o pisaniu nie z perspektywy głównej bohaterki w tym przypadku Skayi tylko z perspektywy widzącego? Jagby ktoś nie rozumiał to chodzi mi o "Skaya poszła do sklepu" a nie jak jest w tej książce czyli "poszłam (Skaya) do sklepu". W tej książce nie będę już zmieniała ale gdybym pisała tą książkę o Danielu to mogłabym tak pisać. Buziaczki😗😻❤️💋🦦🏎️

Stworzona Do Formuły ~ Lando NorrisWhere stories live. Discover now