5. Nieproszeni goście

Start from the beginning
                                    

- Ja moge pojechać. To ja popsułam więc ja naprawie - czasami mnie przeraża. Napewno się teraz przechwala żeby uważała ją ciotka za dobre dziecko. W jej uśmiechu widać ten podstęp.

- Skoro ci się chce to przy okazji kup też rzeczy z listy - ale ciocie nie da się tak nabrać. Zagrała jej własną bronią. Gdybyście widzieli mine Harumi. Wróciła stara dobra Harucia. Podała karteczke dziewczynie a ta wzieła siatke na zakupy i zmierzyła zmienić buty

- Coś ci chyba nie pykło - teraz to ja miałam wredny uśmiech na twarzy . Ostatni raz spojrzała na mnie źle i wyszła. Ja wściekła gorylica. Dziwie się że nie kłóciła się z ciocią. Ja wróciłam do części kuchennej pomóc cioci z ciastem czekoladowym. Może te chociaż troche wyjdzie. Wziełam miske i zaczełam mieszać lukier do tego

- A spakowałaś prezent dla Harumi? - zapytała mnie kobieta stająca obok lodówki. Właśnie sobie uświadomiłam że zostawiłam dość drogi prezent przez 2 tygodnie w piwnicy

- Eeeeee ciociu pójdziesz może do piwnicy po niego abym, no wiesz spakowała - Ciocia spojrzała na mnie poważnie pytająco znając i tak odpowiedź na prośbe

- Naprawde Shani. Nadal boisz się piwnicy - odwóciła się plecami do mnie i ruszyła w strone drzwi na dwór aby pójść do piwnicy

- Nie boje się tylko ktoś musi pilnować ciasto i wyrzucić więgiel z piekarnika - na to kobieta już nie zareagowała ponieważ już wyszła. Naprawde dzisiaj mnie zadziwiają. Czemu nikt ze mną się nie kłuci

Time skip

Masa na ciasto została zrobiona. Właśnie wstawiłyśmy ją do rozgrzanego piecyka

- Pozostało teraz czekać - powiedziała i od razu zaczeła sprzątać brudne miski, łyżki i wszystko inne. Ja usiadłam na swoje rozgrzane miejsce i znów popijając swój tym razem soczek. Tak wiem jestem leniuszkiem

- Może napijesz się cherbaty a nie ciągle sok - bez mojej odpowiedzi wstawiła dzbanek z wodą i powoli szykowała kupki

- Nie dzięki cherbaty troche mnie mdlą a poza tym soki są bardzo zdrowe. Są w 100% z owoców bez dodatku cukru. Samo zdrowie - powiedziałam pewna siebie ale jak zwykle było widać po niej że coś już jej nie pasuje. Przeciesz mówie samą prawde. Chciałam się już do tego zwrócić ale moją wypowieć przerwało pukanie do drzwi. Jak zwykle ktoś musi przerywać moją rozmowe

- Kto to może być - wytarła swoje ręce o ścierke i wolnymi krokami ruszyła w strone drzwi.

- Może sąsiad po swoje koło od roweru - tak sąsiad nie kiedy ostatnio jechał po ulicy i prawie zderzył się z samochodem. Na szczęście skończyło się tylko usterką w rowerze i kilkoma zadrapaniami. Wszystko inne naprawił ale tylko biednego koła które było całe wygniecione nie mógł naprawić. A nowego nie chciał kupić bo żal mu pieniędzy nawet na to. Dlatego zaproponowałam że ja coś z tym poradze. Troche to trwało ale powinną jechać przynajmniej. Naprawde mocno musiał oberwać ten rower

Wziełam wielkiego łyka a w tym czasie kobieta otworzyła drzwi. Nagle zastygła w miejscu i mnie to troche zdziwiło

- Witaj Clara. Dawno się nie widzieliśmy - powiedział jakiś starszy męski głos. Z daleka widziałam że ma długą białą brode a w ręku trzyma jakąś laske. Nosi też dziwny kapelusz. Nigdy takiego nie widziałam. Czyżby nowy krzyk mody?

- Wu.....oraz ninja - na słowo ninja wyplułam mój sok który miałam połknąć przez nos. Takie rzeczy tylko ja potrafie. Nawet nie powiem jak mnie teraz boli nos

- Możemy wejść? - zapytał ten sam głos męski

- O-oczywiście wejdźcie - odeszła im na bok aby mogli wejść. A mi tylko krew się gotowała kiedy tylko pomyśleć że NINJA WCHODZĄ DO NAS DO DOMU. DLACZEGO Z 129 DOMÓW MUSIELI AKURAT NAS WYBRAĆ. PRZYPADEK CZY CO. I SKĄD ZNA IMIE MOJEJ CIOCI

Rzadka władczyni | NinjagoWhere stories live. Discover now