8. Rozdział

203 9 0
                                    

Y/N POV

Rozmowa z Junem dodała mi otuchy. Weszłam do domu kierując się prosto do biura rodziców. Nie patrzyłam na nic innego, nawet na Olę, która pewnie chciała zapytać jak mi poszło. W tej chwili miałam jeden cel - zobaczyć się z moim tatą. Mimo tego, że już niechętnie używam tego wyrażenia, będę go używać, bo jakby nie było w papierach nadal jest moim ojcem.

Weszłam bez pukania i stanęłam przed jego biurkiem. On spojrzał w górę i wtedy nasz kontakt wzrokowy się spotkał.

"Kochanie, umm.. czy coś si-" - zaczęła mama, jednak jej przerwałam

"JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ?!"

"Nie rozumiem o co ci chodzi" - odpowiedział z kamienną twarzą

"Ach tak? CZY MOŻESZ PRZESTAĆ UDAWAĆ CHOCIAŻ PRZEZ CHWILĘ?! NIE JEST CI WSTYD PO TYM CO ZROBIŁEŚ?!"

Tak, wiem, że nie powinnam odzywać się tak do taty, ale to co zrobił bolało, nawet bardzo bolało. Idąc do domu myślałam o tym, żeby porozmawiać z tatą na spokojnie i okazać się przy tym dobrą córką, ale kiedy weszłam do domu złość zaczęła się we mnie gotować, a kiedy go zobaczyłam, nie mogłam nic zrobić jak po prostu wybuchnąć. Kolejny raz nie miałam na to wpływu...

"Jak ty się do mnie odzywasz?! Jak śmiesz wchodzić tu bez pukania i przerywać nam pracę?!" - zarzucił poirytowany

"Czy ktoś może mi wytłumaczyć o co wam chodzi?" - krzyknęła mama

"Aaaa.. czyli mama o niczym nie wie? Nie powiem, sprytnie to wymyśliłeś! No więc tak, twój mąż chciał dać łapówkę wytwórni, do której dzisiaj próbowałam się dostać, żeby mnie nie przyjeli, czyli tym samym, żeby wygrać nasz układ." - wytłumaczyłam, nie tracąc kontaktu wzrokowego z ojcem.

"Co? Czy ty naprawdę to zrobiłeś?" - mama zapytała z niedowierzaniem i łzami w oczach

"Niech ci będzie.. TAK, zrobiłem to! Zadowolona?" - spytał mnie

Chciałam mu odpyskować, ale nagle stało się coś czego nigdy w życiu bym się nie spodziewała. Na taty policzku pojawił się mocno czerwony ślad, ale nie z mojej strony tylko z strony... mamy.

"Czy dla ciebie liczy się tylko wygrana?! JAK MOGŁEŚ TO ZROBIĆ WŁASNEMU DZIECKU?! Zapomniałeś już, że nasza rodzina wygląda tak przez ciebie? Zapomniałeś jak PRAWIE BYM ZGINĘŁA RODZĄC CI NASZĄ JEDYNĄ CÓRKĘ?! A ty tak ją traktujesz. Bardzo dobrze wiesz, jak ciężko pracowała, żeby się tam dostać! Przez ciebie zawsze była zimnym dzieckiem i nie miała kochających rodziców, przez ciebie." - wyżaliła się mama, płacząc.

Nie wiedziałam, że mama tyle przeszła i to wszystko w sobie kryła. Po paro sekundowym ochłonięciu, popatrzyła się na mnie, po czym poprosiła spokojnie.

"Kochanie, czy mogłabyś iść do pokoju albo gdziekolwiek indziej? Muszę porozmawiać z twoim ojcem w cztery oczy" - na to tylko przytaknęłam, po czym wyszłam

Kierowałam się do kuchni. Musiałam porozmawiać z Olą o tym wszystkim. Jednak w kuchni nie zastałam jej, tylko ciocię Jovannę. Szczerze mówiąc w tym momencie pogadałabym o tym nawet z jakimś randomem na ulicy. Po prostu koniecznie musiałam się wyżalić i wszystko z siebie wyrzucić. Nie chce twierdzić, że nie ufałam cioci ale nie ukrywajmy też braku mocnej przyjaźni.

„Coś się stało? Wyglądasz na przygnębioną" - zauważając mnie, zaczęła

Usiadłam i wytłumaczyłam jej wszystko, dosłownie wszystko. Opowiedziałam jej o wcześniejszej sytuacji, o tym jak się tu znalazłam, a raczej braku tej wiedzy, o mamie, o tym jak coś zmusza mnie do zachowywania się jak nie prawdziwa ja, itd.

Zaskoczyła mnie jej reakcja. Bo była zdziwiona ale z drugiej strony było widząc jej lekki uśmiech.

„Czyli jesteś świadoma.." - powiedziała cicho jednak nadal mogłam ją usłyszeć

„Mogę cię pocieszyć, bo wiem czemu tak się dzieje i myśle, że kiedy się o tym dowiesz będziesz mniej przygnębiona tą sytuacją" - po tym moje zaciekawienie wzrosło

...

Po dowiedzeniu się prawdy, puzzle zaczęły się powoli układać. Idąc do mojego pokoju, usłyszałam jak rodzice ostro się kłócą, ale nie mam na to wpływu. Kiedy doszłam do mojego celu, czyli pokoju, wzięłam moje duże słuchawki i puściłam najpierw smutne piosenki, aby się jeszcze bardziej zdołować, a potem mocne żeby się wyżyć.

Usłyszałam pukanie do drzwi, po czym zobaczyłam jak moja mama powoli otwiera drzwi.

„H-hej, jak się masz, kochanie?" - zapytała jakby była niepewna mojej reakcji

„Może być... a ty?" - widać było, że moje pytanie było dla niej zaskoczeniem, podejrzewam miłym

„Chciałam tylko przeprosić za wcześniejsze zachowanie twojego taty. Mam nadzieje, że już nigdy tego nie zrobi..."

Tsk.. nawet nie przyjdzie osobiście przeprosić tylko wysyła mamę.

„Skąd masz taką pewność?"

„Bo zagroziłam, że jeśli to się powtórzy to skończy się rozwodem" - odpowiedziała patrząc w podłogę

„R-rozwodem? Aż tak?"

Mama usiadła na łóżku obok mnie i zaczęła wyjaśniać.

„Kiedy braliśmy ślub dla twojego taty priorytetem była rodzina, tak jak dla mnie. Jednak kiedy przejął firmę zaczął świrować na punkcie pracy i pieniędzy. Podczas początku tej fazy dowiedziałam się, że jestem w ciąży z tobą. Twój tata bardzo się ucieszył i myślałam, że porzuci pracę i zajmie się nami, ale on zrobił zupełnie na odwrót. Jeszcze więcej pracował, żebyś miała dobre warunki do życia. Przy porodzie wystąpiły komplikacje. Był nawet moment, gdzie musiałam zdecydować czy ja czy ty. Wybrałam ciebie. Jakimś cudem przeżyłam, więc ta decyzja była najlepszą decyzją jaką podjęłam. Dzięki niej jesteś teraz obok mnie. Twój tata doskonale o tym wiedział. Mimo to kiedy tylko wróciłam do zdrowia i odzyskałam siły, mnie rówieńskim wciągnął do swoich interesów. Tak o to zaczęłam z nim pracując, a do twojej opieki zatrudnialiśmy nianie. Później oczywiście wyszły tego konsekwencje. Nigdy nie mieliśmy dla ciebie czasu, za co naprawdę przepraszam. Nie wiedziałam, że jego obsesja na punkcie wygranej posunie się do czegoś takiego. Kocham twojego tatę, ale jeśli mam być szczera to... nie tego jaki jest teraz. Ja kocham go takiego jaki był na naszym ślubie. Troskliwy, uczciwy i zabawny - taki wtedy był."

I wszystko jasne.

„Czemu mu nigdy o tym nie powiedziałaś?"

„Przez stres jest bardzo nerwowy.. bałam się jak zareaguje"

„Przez to wszystko nie zapytałam. Jak ci poszło?" - kontynuowała

„Dobrze. Jutro mam spotkanie z moim przyszłym menadżerem."

„No to gratulacje!" - powiedziała radośnie i mnie przytuliła

„Dzięki temu incydentowi wiem chociaż, że pracuje w porządnej wytwórni"

„Hahaha podoba mi się ta optymistyczna perspektywa"

Gadałyśmy jeszcze, po czym mama pożegnała się i wyszła. Teraz rozumiem, że nie była złą matką, była po prostu przytłoczona wszystkim i samotna. Tata natomiast gdyby nie był TAK bardzo zaangażowany w firmę, byłby też pewnie lepszym ojcem.

W końcu powoli wszystko zaczyna się układać w całość.

Fanfiction | Yeonjun ffTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang