19

159 14 2
                                    

- Auć. - jęknęłam, gdy po raz kolejny leżałam na ziemi, powalona przez chłopaka, stojącego teraz nade mną.

Jest to nasz drugi dzień treningów, a ja ani razu nie potrafiłam go pokonać. Za każdym razem lądowałam na ziemi, co nie było za wygodne. Przypomniałam sobie o paru chwytach, a nawet Jordan nauczył mnie paru nowych, lecz i to zdawało się na nic. Może mieć to związek, z tym że chłopak regularnie walczy w przeciwieństwie do mnie. Chociaż Emily także przez ostatnie dwa lata nie próżnowała. Ale z nią nie mogę pozwolić sobie na porażkę. Nie teraz.

- Jesteś beznadziejna. - moje umiejętności, chłopak skwitował jednym słowem. Sama się z nim trochę zgadzałam, ale tak tylko trochę.

- Ty chcesz wygrać? - spytał Chris z drugiego końca pomieszczenia.

Podniosłam do góry prawą dłoń z wyciągniętym środkowym palcem, który był skierowany w jego stronę. Wstałam z pomocą Jordana i spojrzałam na niego, gdy ten zaczął wytykać moje błędy. Muszę przypomnieć sobie, jak kiedyś udało mi się schodzić z ringu ze zwycięstwami na koncie, a nie z przegranymi.

- Może dasz radę przemycić kastet? - dodał roześmiany Chris, który dostał po głowie od Ethana. - To bolało. - odparł z pretensją, odwracając się w jego stronę.

- Odsłaniasz się, gdy odpierasz atak. - z powrotem spojrzałam na Jordana.

- Może spróbuj kopnąć ją w kolano, a gdy przed tobą uklęknie z pół obrotu w twarz? - zasugerował Chris.

-Czego ty się naoglądałeś? - spojrzał na niego zrezygnowany Isaac.

Ignorując ich dalszą wymianę zdań, ustawiłam się naprzeciwko bruneta w odpowiedniej pozycji i wzięłam głęboki oddech. Czekałam, aż chłopak zada pierwszy cios, który ominęłam poprzez płynne odskoczenie na bok, tym samym, chroniąc się, przed jego podcięciem. Każdą jego uwagę brałam sobie do serca i starałam się ją udoskonalić jak najbardziej. Albo mi się zdawało, albo rzeczywiście z każdym kolejnym razem szło mi odrobinę lepiej.

Moja pięść poleciała w stronę chłopaka, którą on sprawnie ją złapał i wykręcił do tyłu, a później popchał do przodu. Odchyliłam się do tyłu, unikając jego ciosu, aby chwilę później znowu wylądować na ziemi. Jednak tym razem wstałam, korzystając z okazji, że stał tyłem do mnie, kopnęłam go w zgięcie kolana, przez co upadł na nie. Mimo mojej małej przewagi rozproszyłam się, gdy do środka weszła Kaitlyn i znowu leżałam na ziemi. Tym razem było to boleśniejsze i moja głowa na tym ucierpiała.

- Nie rozpraszaj się. - Jordan podał mi dłoń, którą przyjęłam.

- Może powinnaś spróbować zawalczyć z kimś innym. - zaproponował Matt. - Mimo wszystkie oboje nie walczycie, aby zrobić krzywdę drugiemu i Aylin przydałby się chociaż jeden trening z dziewczyną, skoro z nią ma ostatecznie się zmierzyć.

- Zgłaszam się na ochotnika. - na ringu zawitała zadowolona z tego pomysłu Kaitlyn, która owijała sobie dłonie bandażami. Zwarta i gotowa czekała na ten moment.

Ustawiłyśmy się pośrodku, czekając na znak od Jordana. Tym razem pierwszy cios wymierzyłam ja, ale dziewczyna zwinnie go ominęła. Za to ja nie odparłam jej ataku i skrzywiłam się, gdy jej pięść zmierzyła się z moją twarzą, która obróciła się w bok. Oblizałam wargę, zostawiając na języku metaliczny smak krwi. Odwróciłam się w porę, aby zablokować jej następny cios i sama zadałam swój. W jej lewy bok, przez co zachwiała się lekko do tyłu. Nie czekałam na jej reakcję, tylko zamachnęłam się kolejny raz, ale wykręciła moją rękę do tyłu.

- Nieźle, ale nie wystarczająco. - mruknęła.

Kolejny raz oblizałam wargę, po czym uśmiechnęłam się na pomysł, który zrodził się w mojej głowie. Moją prawą nogę wsadziłam pomiędzy jej i pociągnęłam za jedną z nich. Jej uścisk znacznie zelżał, więc odepchnęłam ją do tyłu i wtedy całkowicie straciła równowagę. Tym razem to nie ja leżałam na ziemi. Kaitlyn przewróciła oczami, ale mi pogratulowała. Gdy zeszła z ringu, spojrzałam w niebieskie tęczówki z uśmiechem na twarzy.

Start Of The GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz