Po rzuceniu okiem na telefon wróciłam wzrokiem na ulicę. Zaparkowałam pod jedną z kamienic. Wychodząc z auta, narzuciłam na siebie kaptur bordowej bluzy i zaczęłam wspinać się po schodach jednocześnie, wyklinając chłopaka w myślach, że nie mógł wybrać kamienicy z windą, ewentualnie mieszkania na niższym piętrze, a nie na ostatnim. Muszę wrócić do biegania, bo moja kondycja to jakiś żart. Ona nawet nie istnieję.
Zapukałam w drzwi po tym, jak uspokoiłam swój oddech. Oparłam się o balustradę za mną, czekając, aż w końcu otworzy te drzwi, co stało się po paru minutach. Jordan stanął w drzwiach półnagi. Chyba dopiero, co wyszedł spod prysznica, ponieważ jego włosy ociekały wodą. Z całej swojej silnej woli, starałam się nie patrzeć poniżej jego szyi, co chyba zauważył, bo oparł się o framugę drzwi, skanując mnie wzrokiem z jego popisowym uśmiechem.
- Wejdź.
W końcu ustąpił i otworzył szerzej drzwi, wpuszczając mnie do środka. Stanęłam w przedsionku, gdzie po lewej stała mała szafka, a nad nią wisiało lustro. Poczułam za sobą jego obecność, a później jego dłoń wylądowała na dole moich pleców, prowadząc mnie do salonu na lewo. Po drugiej stronie musiała znajdować się reszta, tam, gdzie zniknął brunet.
- Od czego chcesz zacząć? - spytał, gdy wrócił ubrany w czarną bluzę.
- Początku. - posłałam w jego stronę uśmiech.
Nie wiedział na, co się piszę. Jordan zajął miejsce obok mnie i wziął do ręki podręcznik, który wcześniej wyciągnęłam. Nawet zaznaczyłam mu stronę, gdzie powinniśmy zacząć. Jak do tego momentu coś rozumiałam, parę kolejnych tematów to była katorga.
- Który test zdajesz? - spojrzał na mnie znad książki.
- SAT. - oparłam się wygodnie, obserwując profil chłopaka. - A co?
- Bo w ACT matematyka jest trudniejsza i trzeba podchodzić do nauki inaczej niż do SAT. - odparł, jakby to była najoczywistsza rzecz na ziemi. - W SAT masz bardziej logiczne myślenie.
- Który ty zdawałeś? - pochyliłam się w jego stronę, gdy zaczął pisać coś na kartce.
- ACT.
Jordan skończył pisać polecenie zadania i wręczył mi kartkę. Kazał mi je rozwiązać, po czym sam się do tego zabrał. Za parę minut chłopak odłożył swoją kartkę na stół, gdy ja nawet nie byłam w połowie zadania. Spojrzałam na niego zdziwiona. Jak on to zrobił tak szybko? Piętnaście minut później wzięłam jego kartkę i zaczęłam porównywać nasze prace.
- I jak? - przeniosłam wzrok na chłopaka, stojącego przy otwartym oknie, gdzie palił.
- Tobie wyszło osiem, a mi trzydzieści pięć pierwiastek z ośmiu. - mruknęłam załamana, słysząc jego śmiech.
- Przynajmniej pierwiastek wyszedł ci osiem.
Spojrzałam na niego z ironicznym uśmiechem i rzuciłam poduszką, którą miałam pod ręką. Jordan złapał ją w locie, po czym odrzucił na miejsce koło mnie, jednak ta odbiła się i poleciała na ziemię. Sięgnęłam po nią, a chłopak usadowił się koło mnie.
- Pokaż.
Zaczął analizować moje wysiłki i zakreślał, gdzie robiłam błędy, przynajmniej ja to tak zrozumiałam, bo duża część była zakreślona na czerwono. Gdy doszedł do oficjalnego wyniku, który wziął w koło, spojrzał na mnie.
- Znasz wzory, tylko mylisz się w obliczeniach i chyba nie do końca rozumiesz polecenia. - wyjaśnił, podsuwając mi moje rozwiązanie. - Obliczenia robisz w głowie?
YOU ARE READING
Start Of The Game
Teen FictionGra posiada wiele definicji. Jednak w każdej jakaś strona jest bardziej usatysfakcjonowana. Zawsze staramy się być tą zwycięską. Do tego samego dąży Aylin, która rzadko smakuje porażki. Ale, co jeśli na jej drodze pojawi się osoba, która sprowadzi j...