13

188 16 0
                                    

Spojrzałam na tablicę, nie mogąc się ani trochę skupić na tym, co mówiła nauczycielka. Jak dobrze, że to ostatnia lekcja i będę, mogła iść do domu. U Camilli spędziłam tydzień. Wyjechałam zaraz po tym, jak wypuścili ją ze szpitala, ponieważ stwierdzili, że dziewczyna nie ma poważniejszych urazów oraz Carlos powiedział, że zapewni jej pomoc lekarską. Zanim wyjechałam, zapewniłam ją, że wystarczy tylko jeden telefon, a zjawię się u niej.

Przez ten czas, który tam spędziłam, nie miałam zbyt wiele wolnych chwil. Sprawa Elizabeth musiała zaczekać aż do teraz. Muszę w końcu zacząć coś robić w tej sprawie. Zaczynając od całkowitego zera. Nie wiem, gdzie mogę ją znaleźć ani kto może mi pomóc. Chociaż mogłabym zwrócić się do Cadena, ale wątpię, aby powiedział mi cokolwiek. Do głowy wpadł mi też inny pomysł. Ja nie miałam większej styczności z Blackami, ale wiem, że mają córkę w wieku Ellie. Może ona ją zna i będzie mogła mi pomóc.

- Aylin. 

Moja ręka zawiesiła się, gdy sięgałam do klamki od auta. Tak blisko, aby stąd odjechać i zacząć moje poszukiwania. Ale nie. Ludzie muszą mnie zatrzymywać. 

- Czego chcesz Chris? - odwróciłam się zrezygnowana. - Naprawdę nie potrzebuję żadnych problemów z twoją rodziną, więc niech będzie tak jak kiedyś. 

Na ten moment wystarczy mi problemów. Gdybym wiedziała, że jego matka tak bardzo mnie nie lubi lub mojej rodziny, nie poszłabym do niej tamtego dnia. Chciałam tylko wiedzieć, dlaczego Caden mnie do niej skierował, a wróciłam z nazwiskiem kobiety, o której zamieszkaniu nikt nic nie wie, z siniakiem na nadgarstku i lekko czerwonych śladach na moim boku. Może i znikło to po paru dniach lub nawet w krótszym okresie, ale jednak Jordan naruszył moją przestrzeń osobistą i doprowadził do małych urazów. Jeśli znajomość z nim ma tak wyglądać to podziękuję. Tym bardziej że ani Kaitlyn, ani ich matka za mną nie przepadają. 

- Co się wtedy stało? - podszedł do mnie. - Oni nic mi nie powiedzieli, ale skoro moja mama tak zareagowała, to coś musiało być. 

- Nic się nie stało. - wzruszyłam ramionami. - W tym problem. Przyszłam do niej, bo wskazał ją mój znajomy. Pomyślałam, że może pomóc mi w sprawie Vanca, a gdy podała mi kolejną osobę, wyszłam. Wtedy spotkałam Jordana, któremu można powiedzieć, że odbiło. Przy reszcie byłeś.

- Przepraszam za niego. - mruknął chłopak. - Czasami jest zbyt impulsywny. 

- Nigdy nie przepraszaj za winy innych. - poradziłam mu. 

Chris odszedł w stronę swojego samochodu, a ja wsiadłam do własnego i w końcu pojechałam do domu. Z wielką chęcią rzuciłabym się na miękkie łóżko i poszła spać, ale czeka mnie mnóstwo notatek do ogarnięcia i dochodzi jeszcze do tego sprawa Elizabeth. Wykonanie telefonu do Ellie niekoniecznie będzie czasochłonne jednak może nie znać Blacków. 

- Musisz wyjść w końcu. - Nicole oparła się o framugę drzwi, które były otwarte na oścież. - Siedzisz tu, odkąd przyszłaś ze szkoły. 

- Nie mam nic lepszego do roboty. - odłożyłam długopis i spojrzałam na nią.

Kobieta weszła w głąb pokoju i usiadła na moim łóżku. Odwróciłam się na krześle, aby siedzieć do niej twarzą w twarz. Minęło już parę godzin, odkąd wróciłam do domu i od tamtej pory siedziałam cały czas w pokoju. Znalazłyby się też małe przerwy na toaletę czy jedzenie. 

- Dlaczego nie wyszłaś z Kayla? - spytała.

- Nie chciałam. - mruknęłam, nie patrząc na nią.

- Pokłóciłaś się z chłopakami? - dopytywała. - Jake, Ethan?

Start Of The GameWhere stories live. Discover now