18

166 13 0
                                    

- Wchodzę w to.

Podniosłam wzrok na chłopaka, siedzącego przede mną. Curtis zjawił się u nas jakieś pięć minut temu, aby obwieścić swoją decyzję. Szczerze to nie wiedziałam, czego mogę się, po nim spodziewać. Ale jego reakcja nie zdziwiła mnie bardzo. Gdybym sama dowiedziała się czegoś takiego, chciałabym spróbować.

- Szybka decyzja. - przekrzywiłam głowę w bok. 

- Mama powiedziała mi, co planujesz. - spojrzał na mnie. - Nie przeszkadza mi to ani trochę, o ile pomożesz mi to dobrze rozegrać. 

- Z wielką chęcią. - uśmiechnęłam się. - Za trzy godziny mamy lot powrotny do domu, więc będę się z tobą kontaktować. Najlepiej będzie, jeśli jakoś pod koniec tygodnia, mógłbyś się zjawić. 

- Kiedy planujesz jego wielkie wejście? - wtrącił się William.

- Elitarny bal.

Już wczoraj myślałam, jak to wszystko rozegrać, gdyby Curtis się zgodził. Myślę, że bal to jest dobry pomysł. Da czas, zarówna mi na dokładne obmyślenie wszystkiego, oraz samemu Curtisowi, który będzie mógł przygotować się do swojej roli. Może i w jakiejś części żył w tym świecie, jednak przejęcie sterów to już inna sprawa.

- Dowiesz się wszystkiego na miejscu. - odparłam, zanim Curtis zadał pytanie.

- Możesz mieszkać przez ten czas u mnie. - zaproponował William. - Nauczę cię wszystkiego. 

Przystanęłam z nogi na nogę, myśląc o propozycji chłopaka. Chyba nikt nie będzie się bardziej nadawał do pomocy Curtisowi w ogarnięciu tego wszystkiego niż osoba, która sama siedzi w tym od dziecka i jest przygotowywana do przejęcia roli. Ale przede wszystkim nie będzie w tym lepszej osoby niż ktoś z rodziny. Może i nie znają się od dawna, ale to da im nowy start, a także samej Elizabeth, która stwierdziła, że przyleci, gdy jej syn się ujawni. 

- Uważaj na siebie. - Axel przytulił mnie na pożegnanie, po czym szepnął. - Pamiętaj, że niektórzy tylko udają. 

***

Gdy dolecieliśmy na miejsce, dochodziło druga we wtorek. Czyli za jakieś pięć godzin powinnam wstać, aby zdążyć do szkoły, chyba że odpuszczę sobie jedną lekcję, ale na pierwszej mam matmę, gdzie piszę test. Zakuwałam na niego pół dnia z Jordanem, więc teraz nie mam zamiaru tego odpuścić. 

Pożegnałam się z Williamem, który odwiózł mnie pod sam dom. Zaraz po wejściu do pokoju, rzuciłam się na łóżko i zasnęłam szybciej, niż myślałam. Jednak mimo niewielkiej ilości godzin snu, wstałam wypoczęta, ale wiedziałam, że wieczorem nie będę zdolna do funkcjonowania. Dla orzeźwienia wzięłam szybki, a przede wszystkim zimny prysznic, zmywając z siebie wczorajszy dzień. Był on produktywny, ale przygotowania do rozpoczęcia ostatniego ruchu będą z pewnością męczące. 

Na dole czekała na mnie Kayla z kubkiem ciepłej kawy, który ochoczo przyjęłam. Wzięłam pierwszy łyk, rozkoszując się jego dobrym smakiem. Na zmianę piłam napój i jadłam kanapki również zrobione przez dziewczynę, która odezwała się dopiero, jak opróżniłam talerz i dolałam sobie więcej kawy do już pustego kubka.

- Znalazłaś coś? - ponagliła mnie zniecierpliwiona. 

- Można tak powiedzieć. - spojrzałam na nią. - Myślę, że to wypali.

Jej mina zmieniła się diametralnie. Z nerwowej, spowodowaną przez wyczekiwanie odpowiedzi, na wesołą z uśmiechem na pół twarzy. Z piskiem rzuciła mi się na szyję. Dobrze, że odłożyłam kubek na blat obok. W innym wypadku nie byłoby dobrze. Zaśmiałam się na jej reakcję, ale objęłam ją z optymizmem, który udzielił mi się od niej. 

Start Of The GameWhere stories live. Discover now