29

420 5 0
                                    

Najwygodniejsze łóżko w połączeniu z wtulającym się do mnie chłopakiem to powód, dlaczego tak bardzo nie chciało mi się wstać. Niestety alarm o godzinie szóstej nie był w stanie tego zaakceptować i przerwał sielankę znienawidzonym dźwiękiem. Praktycznie rzuciłam się na telefon, aby przerwać katorgę. David momentalnie się obudził. Zaśmiałam się na jego mruknięcie, którego tak dawno nie słyszałam. Już miałam wstać, ale przyciągnął mnie do siebie i za nic nie chciał puścić. Było to kochane, ale niestety trzeba było się ruszyć.

- Wiesz co jest najlepsze?- zaśmiałam się- Że mój dwudziestosześciolatek wstaje razem ze mną, gdy idę do szkoły.

Wstałam z łóżka pozostawiając na nim marudzącego chłopaka. Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać ubrania na dziś. Posiadanie mundurka, zwłaszcza w formie bluzy jest sporym ułatwieniem co do wyboru kompletu. Na dzisiaj wybrałam białą i do tego zwykłe, jasno-jeansowe spodnie z wysokim stanem. Kiedy zdjęłam koszulkę od piżamy, poczułam jego przytulenie od tyłu i usta całujące moją szyję. Jego ciepła skóra przekazała mi trochę ciepła. Mimo, że nasz związek nie trwał od wczoraj, dalej rozpływałam się pod przytuleniem jego nagiej klatki piersiowej. Kochałam to, kochałam go, tego chłopaka.

- Chcę się stąd w końcu wyprowadzić i mieszkać sam z tobą- szepnął chrapliwym, porannym głosem.

- Mieszkamy tu od soboty wieczora- zaśmiałam się i odwróciłam do niego.

- O te kilka dni za długo- mruknął.

Lekko opuścił wzrok trafiając na moje piersi ubrane tylko w stanik. Zaśmiałam się lekko, a on podniósł mnie, przez co owinęłam nogi wokół jego pasa, a po chwili poczułam uginający się pode mną materac. David zabrał ode mnie koszulkę i odrzucił gdzieś na podłogę. Zaczął mnie namiętnie całować. Z ust szybko przeszedł na szyję i dekolt, gdzie zatrzymał się na dość długo. Ominął stanik i przyszedł do brzucha, po czym wrócił do ust. Niestety przerwał nam dźwięk wiadomości z mojego telefonu. Wiedziałam, że nie mogę tego zignorować, więc tylko westchnęłam.

- Cholera- syknął, był zły, że ktoś mu przerwał- Czasami denerwuje mnie to, że jesteś szefową mafii... Zaraz nie będzie cię całymi dniami w domu, ja nie mam co do roboty w biurowcu... Dobra, odbierz tą wiadomość, szefowo mafii- podał mi telefon.

- Ty odbierz, ja się idę ubrać- oddałam urządzenie i zeszłam z łóżka.

Zebrałam koszulkę z podłogi i ubrałam ją na siebie. Po chwili miałam też bluzę oraz spodnie. Jak się okazało, pisała Charlotte z pytaniem czy wybieram się na śniadanie. W tym momencie przypomniałam sobie o posiłku i o tym, że wypadałoby zjeść go razem z gospodarzami. David dość szybko poszedł do swojego pokoju, żeby się ubrać i później zejść do jadalni.

Oboje zjawiliśmy się tam szybko, choć on chwilkę po mnie. Dziewczyna uśmiechnęła się na mój widok, a Ethanowi jak widać przeszło wyśmiewanie mnie i wytykanie mezaliansu. Może zrozumiał swój błąd. Przywitałam się miło i zajęłam moje poprzednie miejsce przy stole. Po chwili przede mną pojawił się omlet z pomidorami, cebulą i tartym serem. David dostał to samo, tylko lekko większą porcję. Od razu zaczęłam jeść, jednak nie jakoś łapczywie.

- Jakieś plany na dziś?- zapytałam podnosząc wzrok na Ethana.

- Tak jak wczoraj, będziesz pomagać pracownikowi od spraw narkotyków. To jest Twoje pierwsze zadanie, którego masz się nauczyć- mówił stanowczo, ale nie agresywnie.

- A Ty czym się zajmujesz?- spojrzałam na Charlotte.

- Jak na razie niczym- stwierdziła- Czasem przychodzę, gadam z tatą... Nie jakoś często.

Córka Szefa MafiiWhere stories live. Discover now