6

451 29 87
                                    

Otworzyłam drzwi i weszłam do mieszkania, gdzie czekał na mnie Paul.

- Gdzie ty tak długo byłaś? - Hiszpan podszedł do mnie i ucałował mnie, a gdy zobaczył, że wysoki brunet, wchodzi za mną, otępiał. - Skarbie, może nas przedstawisz - zaproponował szatyn i mnie objął.

- Ta, jasne. To jest Paul, a to jest...

- Jake, miło mi - haker mi przerwał i uścisnął dłoń zielonookiego.

Sytuacja była lekko napięta, a więc poprosiłam by Jake poszedł do mojego pokoju i się rozgościł, a ja porozmawiam z Paul'em. Szatyn usiadł na krześle i na mnie spojrzał.

- Kurwa, jest ładny. Skąd go wytrzasnęłaś? - Paul zażartował, ale mi ja nie miałam ochoty się śmiać. - Dobra, teraz na poważnie. O co chodzi? - Zapytał, gdy ja wyciągałam dwa kieliszki wina i napój procentowy.

- Opowiem ci wszystko, ale potem, obiecuje - powiedziałam i ucałowałam szatyna w policzek, poczym poszłam do pokoju, gdy stał Jake.

Niczego nie ruszył, nawet nie usiadł. Był bardzo zaniepokojony, było w nim coś co przyciągało moją uwagę.
Był bardzo ostrożny.

- O co ci chodzi? - usiadłam na krzesło, a Jake na moje łóżko. Patrzył na mnie, gdy ja otwierałam wino.

- Chcecie coś do picia? - Paul wszedł do mojego pokoju, a wzrok Jake'a przeszedł ma niego.

Po wzroku bruneta dało wyczytać się złość. Nie do końca wiedziałam czym była spowodowana, ale miałam pewną hipotezę.

- Nie, dzięki tato! - sarknęłam, a szatyn się zaśmiał i zamknął drzwi.

Po samym Jake'u nie było widać gniewu, radości czy smutku, zupełnie nic nie dało się odczytać, ale za to jego oczy mówiły wszystko. Iskierki złości i smutku z sekundy na sekundę były jeszcze większe.
Chciałam rozluźnić atmosferę, ponieważ widzieliśmy się pierwszy raz w życiu, a chłopak był dosyć spięty.
Rozlałam wina do dwóch kieliszków, a jeden podałam niebieskookiemu.

- A więc, teraz tłumacz się. Powiedz mi kurwa czemu, czemu mnie zostawiłeś - jąkałam się, a brunet patrzył na mnie z bólem w oczach.

Po kilku minutach okropnej ciszy, chłopak zdecydował się na otworzenie przede mną. Opowiadał o tym jak mu jest źle z tym co zrobił, ale cały czas unikał tego czemu to zrobił. Mówił również, że mu przykro z tego co się stało Hannah i Richy'emu.
Jake faktycznie był przybity. Jego dłonie się trzęsły, więc odłożył kieliszek wina.

- Obiecali mi, że gdy się od ciebie odetne to cię zostawią. Uwierzyłem im i tak było. Nie próbowali cię zhakować, nawet się do ciebie nie zbliżali. Już rozumiesz czemu to zrobiłem? - jego niebieskie oczy były przekrwione,  a po bladych policzkach Jake'a spływały łzy.

Byłam zaskoczona, że ten chłopak umie okazywać emocje, zawsze wydawał mi się osobą, w której emocje gotowały się, ale nigdy nie wychodziły na jaw.
Usiadłam koło chłopaka i mocno go przytuliłam, nie chciałam by był smutny, to była by ostatnia rzeczy jakiej  mogłam sobie życzyć.

- Już spokojnie, Jake. Wszystko rozumiałam - mój szept musiał dotrzeć w głąb chłopaka, ponieważ mocno oddał uścisk.

- Wszystko zjebałem - podniósł się w celu wyjścia, ale był w okropnym stanie. Jego dusza była roztrzaskana na kawałki, a jego serce było zupełnie rozbite i wątpiłam w to, że da się go jeszcze poskładać.

- Jake, chciałeś mnie chronić. Niczego nie spierdoliłeś - oparłam się o drzwi, by chłopak nie wyszedł. - Nie puszczę cię, widać, że nie czujesz się dobrze i nie chce byś znowu mnie zostawiał - suchy szept wydobył się z moich ust.

- Layla, nic mi nie jest - warknął zły i próbował mnie odsunąć od drzwi, gdy do naszych uszu dobiegł krzyk i kroki.

Rozpoznałam, że to krzyk Paul'a. Wtedy moje życie zawaliło się po raz czwarty.
Patrzyłam z przerażeniem na twarz chłopaka, którą widziałam w półmroku.
Jego lewa brew była świeżo rozcięta, a blada skóra, była pokryta kilkoma piegami i zadrapaniami oraz siniakami.

- Odsuń się, sprawdzę o co chodzi - Jake zbliżył się do mojej szyi i cicho szepnął, gdy ja wyobrażałam sobie najczarniejsze scenariusze. Nie mogłam wypowiedzieć słowa. Żadne nie przechodziło mi przez gardło, mimo że w tamtym momencie miałam wiele do powiedzenia.

Moje ciało było sparaliżowane, nie mogłam mówić, ruszyć się i odetchnąć, ale gdy ktoś złapał za klamkę, momentalnie odskoczyłam, a Jake stanął przede mną.

Twoje niebieskie oczyWhere stories live. Discover now